Rozdział 26

6.4K 314 12
                                    

Rozdział 26

Marcello

Stoimy z ojcem i Bellą na ulicy pod urzędem, a obok mnie stoi Vince. Spoglądam nerwowo na zegarek. Za pięć minut rozpoczyna się ceremonia, a ich nadal nie ma.

Może się rozmyśliła?

- Nie denerwuj się tak, synu. – Papa klepie mnie po plecach. – Nie rozmyśliła się - dodaje, a ja patrzę na niego zaskoczony.

- Aż tak widać, co mnie trapi? – dociekam z kwaśnym grymasem.

- Jestem w końcu twoim ojcem i znam cię najlepiej – wyznaje, rozkładając ręce. – Dzwoniłem do Vitto, podobno wyszedł jakiś problem z sukienką tej jej przyjaciółki i obie pojechały jeszcze szybko do butiku. Zaraz tu będą – zapewnia, śmiejąc się z mojego zdenerwowania.

- Ciekawe, czy w dniu ślubu z matką też byłeś taki spokojny i zrelaksowany – rzucam sarkastycznie.

- Tego się nie dowiesz – zastrzega, grożąc mi palcem. – O proszę, o wilkach mowa! – Gestem głowy wskazuje na ulicę, a ja natychmiast się odwracam.

Pod urząd właśnie podjeżdża kilka samochodów. W pierwszym jedzie Vitto z Evą i Dario, w drugim ochroniarz wiezie Less i Caren, a konwój zamyka samochód z czterema gorylami. My również przyjechaliśmy z obstawą, ponieważ na naszej pozycji bezpieczeństwa nigdy za wiele.

- Kurwa, stary! Kim jest ta zjawiskowa blondynka obok Alessi? – zachwyca się Vince.

- To jej przyjaciółka z Anglii – odpowiadam krótko, przyglądając się obu kobietom, gdy te wysiadają z samochodu.

Muszę przyznać, że dziewczyny wyglądają olśniewająco. Caren ma dopasowaną czerwoną sukienkę, która kończy się przed jej przed kolanem. Jednak, choć jest nad wyraz atrakcyjna, nie dorównuje urodą mojej przyszłej żonie.

Cholera, ale ze mnie szczęściarz!

Patrząc na Less, zapiera mi dech w piersi. Biała sukienka cudownie kontrastuje z jej opalenizną. Ciemne włosy są upięte nisko, a kilka kosmyków okala jej twarz. W tym momencie kobiety prezentują się tak, że oboje z Vincenzo zbieramy szczęki z chodnika.

Alessia robi krok w moją stronę, a ja nie tracę czasu i wychodzę jej naprzeciw.

- Wyglądasz jak bogini! – szepczę jej do ucha na powitanie.

- Dziękuję, ty też nie najgorzej – stwierdza, mrugając do mnie figlarnie.

No dobra, coś jest na rzeczy. Pomimo tego, że otacza nas tłum ludzi, moja kobieta jest jakaś inna... Swobodniejsza.

- Wszystko w porządku? Stało się coś? – dociekam, szukając odpowiedzi w jej oczach, które dzisiaj wyjątkowo błyszczą szczerym szczęściem.

- Tak, w najlepszym – odpowiada bez wahania, po czym odwraca się do mojego przyjaciela. – Witaj Vincenzo! Dawno się nie widzieliśmy!

- Witaj Lessi. Wyglądasz przepięknie! – stwierdza, kłaniając się z szacunkiem. - Może przedstawisz mnie swojej przyjaciółce? – zagaduje, zerkając na blondynkę.

- Poznaj Caren. Kochana... - zwraca się do swojej towarzyszki – oto Vince, przyjaciel i współpracownik Marcello.

Kobieta nieśmiało wyciąga dłoń na powitanie, lecz Vince ewidentnie ma co do niej jakieś plany, bo uśmiecha się szeroko i rozkładając ramiona, wyskakuje z tekstem:

- Tutaj na powitanie ludzie się przytulają.

Psycholożka z zaskoczeniem spogląda to na niego, to na Less.

Odzyskane uczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz