7.

338 27 14
                                    

Dream POV

Obudziłem się rano w całkiem niezłym humorze, co było dziwne, bo od czasu kłótni z Georgem czułem się fatalnie. Targały mną różne uczucia. Z jednej strony bardzo chciałem się z nim pogodzić, bo nie wyobrażam sobie, żeby go nie było w moim życiu, nawet jako przyjaciela. Z drugiej jednak okłamał mnie mówiąc, że nie ma dziewczyny. Już wcześniej moje zaufanie do niego nieco spadło, gdy całował się z tą swoją pseudo "przyjaciółką".

Czy nie mogłem znieść tego, że przyjaciel się mną nie interesuje? Sam nie wiem. Może po prostu potrzebowałem uwagi, a on mi jej nie dał. Życie jest takie skomplikowane.

Skończyłem rozmyślać i powoli wstałem z łóżka. Zegarek pokazywał 7:00. Wcześnie jak na mnie, i to nawet bardzo. Byłem w szoku, bo się wyspałem. Udałem się do łazienki, gdzie wymyłem się i ubrałem, a następnie poszedłem do kuchni.

W sumie zastanawia mnie to, czy on o mnie myśli wtedy, kiedy ja o nim. A może właśnie się obściskuje z kolejną? 

Nagle przyszło mi powiadomienie na telefonie. Postanowiłem to sprawdzić. Było ono z Twittera Wilbura. Wszedłem na aplikację i zobaczyłem coś, czego nigdy bym się nie spodziewał.

WilburSoot: Patrzcie, kogo spotkałem w drodze obok lotniska! :D

Na zdjęciu był on, jak i - tak, dobrze myślicie - George, który promieniował szczęściem. Jego piękny uśmiech... zaraz, co? 

No tak. Na zdjęciu był Will z Georgem. Zastanawiał mnie tylko fakt, co robił ten drugi koło lotniska. Wilby miał lecieć do przyjaciela, ale George? 

Wkrótce zdałem sobie sprawę, że nic nie wiem na ten temat, i nie chcę wiedzieć. Pewnie ma już wiele innych spraw na głowie. Może leci do przyjaciela? Do przyjaciółki? Do dziewczyny? Do... chłopaka?

Nie, on nie jest gejem. Widziałbym to w jego oczach. Zdecydowanie te 3 pierwsze opcje pasowałby najbardziej.

Westchnąłem tylko i przysiadłem do zjedzenia płatków z mlekiem. Na nic innego nie miałem ani ochoty, ani siły na zrobienie.

George POV

Nadszedł dzień, w którym miałem lecieć do Dreama. Postanowiłem nic nie mówić Sapnapowi, tylko z tego powodu, że on bardzo lubi wyjawiać to, co mu mówię. Nie ukrywam, wiem, że są z Clayem bardzo blisko, znają się już bardzo długo i nie mam im tego za złe. Ale czasem wkurzające jest to, że żadnemu nie mogę nic powiedzieć bez wiedzy tej trzeciej osoby, którą jest albo Sap, albo Dream.

Szedłem ze swoją walizką drogą, gdy w oddali dostrzegłem znajomą twarz. Od razu rozpoznałem Wilbura. 

- George! Jak dobrze cię widzieć! - krzyknął i krótko mnie uścisnął na powitanie.

- Ciebie też, Will. Gdzie lecisz? - spytałem, zanim on mnie spyta, nie zbyt chciałem się dzielić moimi planami.

- Lecę do kumpla. Planowaliśmy się spotkać już bardzo dawno, ale zawsze mi coś wypadało. I w końcu nadszedł ten dzień - zaśmiał się krótko. - A ty, gdzie tam lecisz? Myślałem, że od ostatniego wypadu do Claya sobie odpuścisz?

Zrobiłem się cały czerwony. Tak, to wyglądało trochę dziwnie. Dopiero wróciłem od niego, a już lecę po raz kolejny, i to jeszcze bez jego wiedzy. Miałem tylko nadzieję, że nie natknę się na niego na ulicy, albo na puste mieszkanie, a co gorsza, bałem się, że mnie nie wpuści. 

- No... - zacząłem wymyślać coś na poczekaniu. - Lecę do przyjaciółki. Dawno się nie widzieliśmy.

- Jasne, rozumiem. A gdzie lecisz? Ja do Hiszpanii.

- Na... do... - zacząłem się jąkać, i w końcu wydusiłem z siebie. - Na Florydę.

Cholera George, ale ty jesteś głupi.

Wilbur zaśmiał się krótko.

- To ta przyjaciółka nie ma przypadkiem na imię Clay? - spytał i mrugnął, a ja poczułem zażenowanie.

- Ona też mieszka na Florydzie. - pomyślałem, że mogę mówić o Cat, której już chyba tam nie ma, bo była w odwiedzinach u rodziny, jednak można to przemilczeć. 

- No to fajnie, lecisz do niej, i przy okazji możesz zobaczyć się z Dreamem. 

- Tak...

Później zrobiliśmy fotkę na Twittera Willa i pożegnaliśmy się. Wkrótce wsiadłem do samolotu i spojrzałem za okno. To będzie długa podróż...

Dream POV

Cały dzień nudziło mi się. Trochę pograłem w Minecrafta, podszkoliłem się w Bedwarsach - tym razem postanowiłem zagrać z randomami, co nie skończyło się za dobrze - ludzie albo wychodzili, albo tak źle grali, że to była katastrofa. Chyba już nigdy tego nie powtórzę. 

Nadeszło południe, około godziny 16. Leżałem na łóżku przeglądając Tik Toka. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. 

- Nikogo nie zapraszałem. - powiedziałem cicho, sam do siebie. Udałem się schodami na dół i powoli otworzyłem drzwi. Byłem zszokowany tak, że nie mogłem nic powiedzieć, ani nawet się poruszyć. Przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, jednak w pewnym momencie on rzucił mi się w objęcia.

Nadal nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy może płakać. Po chwili jednak moje uczucia do niego wzięły górę i oddałem uścisk najmocniej, jak potrafiłem.

- George - powiedziałem cicho łkając.

- Clay - odpowiedział, a jego łzy spływały po mojej koszulce. - Tak bardzo mi ciebie brakowało.

Staliśmy tam chwilę w ciszy, po czym odpowiedziałem łamiącym się głosem:

- Mi ciebie też Gogy.

No i teraz pozostaje czekać, czy ich relacje ulegną zmianie, czy może jednak nie tak prędko<33 (834 słowa)

Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, ale będę starała się je wrzucać minimum jeden raz na tydzień.

DNF | Love Story | DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz