9.

403 30 42
                                    

George POV

Następnego dnia obudził mnie donośny krzyk. Oczywiście należał on do Dreama. Nic nowego, bardzo lubi budzić mnie w ten sposób. Wie, że mnie to drażni.

- Georgie! Obudź się! Dzisiaj wielki dzień! - krzyczał mi dosłownie obok samej głowy tak, że aż musiałem zatkać uszy.

- Clay, uspokój się. - powiedziałem wzdychając głęboko. - Która godzina?

- 6 rano. Najwyższa pora wstawać.

- Żartujesz sobie? - spytałem go poważnie. - Dopiero 6:00, a ty mnie budzisz? Pali się?

- Nie.

- Co to za wielki dzień? Z tego co wiem, nic nie planowaliśmy. Dopiero tutaj przyjechałem.

- Ale ja zaplanowałem. - powiedział już nieco spokojniejszym tonem. - Spontanicznie, ale jednak. Zaplanowałem dla nas... - urwał, budując napięcie.

- No do cholery, co zaplanowałeś? - jęknąłem. Czasem nie da się z nim wytrzymać.

- Wyjście do parku rozrywki. Wiesz, możemy się trochę zabawić. - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.

Mi osobiście ten plan nawet się spodobał, jednak byłem zmęczony. Po chwili zamyśliłem się.

- Poczekaj. - powiedziałem powoli. - Dobra, zgadzam się na wyjście. Ale o której my tam jedziemy?

- Nie wiem. - odparł szczerze. - Może coś koło 20:00? Tak, żeby było klimatycznie. Zwykle się jedzie wieczorem.

- To po co obudziłeś mnie o 6:00? - spytałem rozdrażniony. - Przecież mamy tyle czasu!

- Bo się obudziłem i nie mogłem spać. - przyznał, a to mnie bardziej rozśmieszyło, niż rozdrażniło. - I nie chciałem być sam. Mogę... położyć się obok? Oczywiście po przyjacielsku, wiesz - dodał szybko, a ja zaśmiałem się z frustracji wyczuwalnej w jego głosie.

- Chodź. - poklepałem miejsce na łóżku obok siebie. Szybko wszedł pod kołdrę. Byliśmy bardzo blisko siebie. Nie byłoby to niezręczne - w końcu się przyjaźnimy - jednak teraz było ze względu na nasze teraźniejsze relacje i pocałunek wczoraj. Szybko się zarumieniłem, gdy mnie objął.

- Idziemy jeszcze spać? - spytał, a ja z chęcią pokiwałem głową.

Odwróciłem się do niego plecami. Wkrótce poczułem ciężar od strony moich pleców. Przytulił się do mnie, a ja czułem, że moje policzki płoną. Wkrótce jednak z powodu wyczerpania oboje zasnęliśmy w takiej pozycji.

Później

Obudziłem się już zdecydowanie bardziej wypoczęty. Wziąłem do ręki telefon i spojrzałem na godzinę. 9:00. Było to i tak wcześnie, jak na mnie, ale na pewno lepsze to niż 6:00. Odwróciłem lekko głowę do tyłu i spojrzałem na śpiącego Claya, wtulającego się we mnie. Trzeba było przyznać, że ten widok był naprawdę uroczy. Delikatnie, by go nie obudzić, odwróciłem się całym ciałem w jego stronę. Spoglądałem na niego, lustrując go wzrokiem. Jego blond włosy spadały mu na twarz. Kilkanaście piegów, które miał na całej twarzy, dodawały mu uroku. Oddychał spokojnie. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. 

Zaczął powoli otwierać oczy. Skrępowałem się, więc zamknąłem na chwilę swoje własne, żeby nie zorientował się, że go podglądam, gdy śpi. On na to zaśmiał się cicho i odpowiedział swoim porannym, zachrypniętym głosem:

- Głupi jesteś. Otwórz oczy.

Otwarłem je powoli i moje oczy spotkały jego. Były zielone, wręcz emeraldowe. Odbijał się od nich blask słońca wchodzącego przez okno. Natychmiastowo zacząłem się rumienić gdy zdałem sobie sprawę, że obserwuję go od kilku minut, zamarzony. On zaśmiał się znowu i powoli podniósł się z łóżka.

- 9:30. Pasowałoby wstawać. Zanim pójdziemy do parku rozrywki, możemy pooglądać filmy albo pójść gdzieś na miasto. Co ty na to? - spytał, a ja pokiwałem głową.

- Brzmi nieźle.

Poszliśmy się ubrać i wymyć. Następnie zjedliśmy śniadanie, jajecznicę z tostami, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać.

-  To co, masz jakiś pomysł na dzisiaj? - spytał, a ja spojrzałem na niego zaskoczony.

- Myślałem, że ty coś zaproponujesz?

- Zaproponowałem park rozrywki. Ty możesz resztę. - powiedział z uśmiechem, a ja wiedziałem, że muszę coś wymyślić.

- Może pójdziemy do kina? Pogoda jest dzisiaj taka sobie.

- Dobry pomysł. - zgodził się ze mną, a ja poczułem ulgę.

Ustaliliśmy, że pójdziemy na 14:00. Film miał trwać 2,5 godziny, więc jakoś na 17 powinniśmy być w domu. Później można iść się ogarnąć i na 20:00 być już w parku.

Tak jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Wybrałem komedię, żeby umilić nam czas. Nie miałem ochoty na żaden horror, ani tym bardziej filmy romantyczne po tym, co oglądnąłem dzień wcześniej. Film był taki sobie, był nawet zabawny, jednak fabuła nie była dość rozwinięta. W dobrych humorach wyszliśmy z kina i udaliśmy się do domu.

Przygotowywanie się do wyjścia nie zajęło nam długo. Tak naprawdę nie musieliśmy się już nawet przebierać. Trochę się ogarnęliśmy, pooglądaliśmy streama Sapnapa i wyszliśmy z domu. Było już nawet ciemno, dochodziła 20:00. Dotarliśmy na miejsce chwilę później. 

Wszystko tutaj wyglądało pięknie. Stoiska świeciły się na różne kolory, było trochę ludzi, jednak nie zbyt dużo, co było trochę dziwne. Najbardziej moją uwagę przykuł wielki diabelski młyn stojący pośrodku. Mienił się wieloma kolorami, wyglądał naprawdę niesamowicie i bajecznie. Nigdy na żadnym nie byłem, ale zawsze chciałem.

Clay chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę pierwszego stoiska. Było to stoisko z nagrodami do wygrania. Wystarczyło strzelić do tarcz i je trafiać. Dream wykupił bilet. Za pierwszym razem udało mu się ustrzelić wszystkie.

- O mój Boże, jak ty to zrobiłeś? - spytałem z podziwem, patrząc jak blondyn odbiera wielkiego, brązowego, pluszowego misia od starszego pana zarządzającego stoiskiem.

- Widzisz, nie tylko w Minecrafcie jestem dobry. Potrafię też strzelać z łuku, kiedyś się tego uczyłem wraz z moim tatą. - w tym momencie podał mi misia. Szczerze muszę przyznać, że był prawie większy ode mnie. - Masz. Tylko go nie zgub. - mrugnął, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

- Dzięki Clay.

Udaliśmy się też na kilka innych stoisk, jednak nie wygraliśmy nic. Mimo to, była to naprawdę fajna zabawa, i bardzo miło spędziło mi się tutaj czas z młodszym chłopakiem.

Nadszedł czas na diabelski młyn. Byłem nim zafascynowany i od początku nie mogłem się go doczekać. Dream chyba widział moje podekscytowanie, bo po chwili stwierdził.

- Spokojnie, zaraz tam pójdziemy.

Jak powiedział, tak się stało. Wkrótce usiedliśmy w jednym z przedziałów we dwójkę i ruszyliśmy do góry. Plan był taki, że w pewnym momencie mamy się zatrzymać. Tak też się stało. Byliśmy w wagonie prawie na samym szczycie.

- Tu jest tak pięknie - powiedziałem, oglądając widok przede mną i wzdychając. - Chciałbym tutaj zostać na zawsze.

- Ja też, ale tylko, jeśli ty byś tutaj był. - powiedział cicho Clay.

Spojrzałem na niego. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zaczęliśmy się do siebie powoli zbliżać, a Dream spoglądał co chwilę na moje usta. W końcu zbliżyliśmy się na tyle blisko, że czuliśmy swoje oddechy. Nadszedł ten moment - pocałowaliśmy się. Pocałunek był bardzo namiętny i długi. Czułem, że rozpływam się od środka pod wpływem jego dotyku. Był tak delikatny, a zarazem tak mocny. Ani chwili tego nie żałowałem. Tak, zrobiliśmy to tutaj, w parku rozrywki, na szczycie diabelskiego młynu. To była najpiękniejsza noc mojego życia.

1110 słów! Szczerze ten rozdział przyszedł mi do głowy sam z siebie, ale pisząc go czułam ciepło na sercu :DD

DNF | Love Story | DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz