16.

448 34 10
                                    

[P.O.V. NARUTO]
-Ale dlaczego ja?- spytałem się lidera gdyż uważałem że to nie powinienem być akurat ja.

-ponieważ ty z całego Akatsuki masz największą szansę przeżyć- wytłumaczył Pain

-A Kakuzu? Lub Sasori? Oni byli by lepsi- powiedziałem oburzony decyzją lidera.

-powiedziałem że ty i tak ma być- powiedział trochę wkurzony lider.

-ale na pewno? Przemyśl to jeszcze- powiedziałem nie dowierzając w to co właśnie usłyszałem.

-już to dawno przemyślałem- powiedział Pain

-No dobrze, ale mówię ci to zła decyzja.- powiedziałem, po czym miałem wychodzić, ale lider jeszcze mnie zatrzymał.

-zawołaj Sasoriego i Kakuzu- powiedział i mnie puścił ja skinąłem głową i poszedłem.

Po zawołaniu tych dwuch osobników poszedłem potrenować by przemyśleć decyzję lidera. Oczywiście jak zawsze zacząłem wykonywać moje podstawowe techniki, jakieś rzuty w cel i tym podobne. Po ciężkim treningu poszedłem jak zawsze zjeść ramen. Gdy to zrobiłem udałem się do pokoju, następnie się ogarnąłem i chciałem iść spać, ale nie mogłem przez moje myśli, po około dwuch godzinach męczenia się w końcu usnąłem.

Przez kolejny tydzień codziennie trenowałem i rozmyślałem o słowach lidera.

*Dlaczego akurat ja? Czy w ostateczności poradziłbym sobie? Skąd taka pewność że akurat po napadzie na wioskę?*

Takie myśli nie przestawały mi krążyć po głowie. Cały czas słyszałem te słowa wypowiadane przez lidera. Czy ja na prawdę będę odpowiedni? Koniec tego myślenia, po prostu koniec. Muszę się skupić na treningu, chociaż czy ja mam jeszcze co trenować? Jestem we wszystkim najlepszy ze całego Akatsuki.

Dzisiaj jest dzień naszej wspaniałej misji zniszczenia Konohy. Czekałem na ten dzień tak długo, wreście nadszedł. Gdy wstałem i się ogarnąłem, szczęśliwy poszedłem do kuchni by zjeść wspaniały ramen. W salonie jak i w kuchni było mnóstwo osób aż nie możliwe, zwykle jest może że dwie osoby, a tu proszę całe Akatsuki nawet Pain. Wziąłem mój posiłek i usiadłem do stołu, gdy zjadłem każdy zebrał się w salonie. Po krótkiej chwili omawiania jeszcze naszego planu powoli wyruszaliśmy.

Biegliśmy około cztery godziny, jakoś pół godziny przed Konohą rozdzieliliśmy się, ja biegłem w stronę głównej bramy. Reszta okrążyła wioskę. Po chwili czekaniu w ukryciu zauważyłem znak od lidera że mogę zaczynać. Więc stanąłem przed główną bramą i wykonałem moją technikę, czyli technikę ożywienia zwłok, czyli stworzyłem tak zwane "zombie". Po krótkiej chwili moje piękne "bronie" ruszyły na mieszkańców. Zauważyłem że jeden ze strażników pobiegł w stronę biura hokage, więc dałem sygnał że zaraz będzie poinformowana o tym Tsunade.

Jak inni zobaczyli mój znak zaczęli atakować jak tylko się da Kisame zalewał domy, Sasori truł ludzi, Deidara wybuchał wszystko, Konan kartkami rzucała i tak dalej. Lider jak na razie szukał Hokage razem z Hinatą.

Po kilkunastu minutach do bramy głównej przybiegło kilku shinobi których rozpoznałem, przede wszystkim był tam Kakashi Hatake, mój były sensei.

-co tu się dzieję?- usłyszałem zapytanie szaro-włosego do swoich kompanów, więc pozwoliłem sobie odpowiedzieć na nie

-to jest zemsta mój kochany senseiu- wykrzyczałem do niego zadowolony z psychopatycznym uśmiechem.

-jaka zemsta? Za co?- spytał się przerażony jednocześnie walcząc z moimi zabawkami.

-no jak to za co, za to jak mnie traktowaliście wszyscy- wydałem się w jego stronę niczym psychopata.

Nie dałem czasu na odpowiedź kakashiemu gdyż się na niego rzuciłem z rasenganem, on odejmie odskoczył.

-może pujdziemy w inne miejsce żeby sobie nie przeszkadzać?- spytałem po czym wybiegłem trochę przed wioskę, gdzie nie było moich zombie, a Kakashi pobiegł za mną.

-więc niech zemsta się zacznie od ciebie- powiedziałem zadowolony z siebie i użyłem wodnego jutsu które wysysa chakre. Kakashi zaczął ją kopiować swoim sharinganem.

-no Kakashi chcesz się bawić w kopiowaniee...?- spytałem znudzony tym faktem. Nie usłyszałem odpowiedzi na to pytanie.

-to może ty mi pokażesz jakąś technikę?- spytałem z wyższością w głosie mojego "senseia".

Gdy to powiedziałem zaczął tworzyć pieczęcie do techniki chidori. Więc zacząłem robić to samo co on.

-i jak ładną mam technikę?-spytałem zdziwionego mężczyznę.

-skąd znasz tą technikę?- spytał bardzo zdziwiony Kakashi.

-a no wiesz Sasuke mi pokazał- powiedziałem po czym zacząłem się śmiać. Gdy po chwili przestałem popatrzyłem się na kakashiego który "ugasił" swoją technikę.

-no to może pokażesz mi coś innego?- spytałem trochę znudzony szaro-włosego.

Po tych słowach Hatake zaczął tworzyć jakieś pieczęcie ja jak to ja zacząłem kopiować tą technikę by się popisać przed nim. Gdy Kakashi zobaczył że w identycznym tępie tworzę tą pieczęć moco się zdziwił. Po wykonaniu pieczęci i użycia techniki moja była o wiele lepsza niż kakashiego, może dlatego że już ją znałem i ćwiczyłem wiele razy..?

-jak to jest możliwe że powtarzasz moje ruchy?- spytał zdziwiony Kakashi.

-a no widzisz, jak ostatnio napadliście na naszą bazę straciłem oko, aaa itachi umarł, więc mam od niego shairngana- powiedziałem do kakashiego i pokazałem na oko. On był bardzo zdziwiony pewnie nie zwrócił na to uwagi bo po co(?).

-widzę że to będzie ciekawa walka.- powiedział Kakashi i chciał chyba mnie złapać w genjutsu, ale ja się mu nie patrzyłem w oczy więc tego uniknąłem.

-no nie powiedział bym- żekłem do byłego senseia i złapałem go w moje genjutsu które rzuciłem przez palec. W chwili gdy mój przeciwnik się w nie złapał zacząłem go torturować psychicznie. Po chwili dla mnie a dla niego wieczności uwolniłem go z mojej techniki, przy okazji też go otrułem więc nie może się teraz poruszać.

Po tej jak że ciekawej walce poszedłem zobaczyć jak się sprawy mają w wiosce.

...

Uciekinier z wioski || Naruto Uzumaki w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz