18.

446 30 49
                                    

Zacząłem walczyć z legendarnym saninem, jako pierwszej techniki użyłem ulepszonego rasengana. Bez problemu trafiłem nią mojego przeciwnika, on poleciał na kilka metrów aż nie trafił w jakąś skałę. Gdy wstał nie było widać ani jednego zadrapania na jego ciele, więc wykonałem ogniste techniki by go poparzyć, ale i to nie zadziałało, gdyż osłonił się kolcami. Po kilkunastu minutach walki uznałem, że aby go w szybki sposób pokonać muszę poprosić o pomoc Kurame.

~- hej, kurama pomóż mi- powiedziałem do wielkiego lisa który we mnie jest.

-dobra, pomogę ci tak jak zawsze.- odpowiedział mi lis, po czym zostałem potoczny żółtą obłoczką.~

-więc możemy zacząć na poważnie- powiedziałem i zacząłem się śmiać. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi z jego strony.

-nie chcesz porozmawiać ze swoim dawnym uczniem?- spytałem się sannina.

-chciałbym, ale jesteś wrogiem- powiedział mój dawny sensei.

-dobrze dobrze- powiedziałem znudzonym głosem i stworzyłem wielkiego rasengana.

-patrz jaki piękny!- wydarłem się w jego stronę psychopatycznym głosem i rzuciłem w niego wirującą kulą chakry.

Trafiłem idealnie w niego, odrzuciło go porządnie. Nie wstawał przez kilka minut, więc do niego podszedłem.

-już koniec zabawy?- spytałem trochę zawiedziony tym faktem.

-nie ma takiej opcji- powiedział, ja się obejrzałem i z każdej strony leciał na mnie jakiś shinobi.

-ojoj- powiedziałem, po czym wykonałem wodną technikę i wszystkich odrzuciłem. Po tym ruchu wbiłem sanninowi ostrze z trucizną którą wziąłem od Sasoriego.

-ojoj koniec walki. Minęła godzina trochę durzoo- powiedziałem i popatrzyłem się na mężczyznę leżącego przed mną.

[P.O.V. DEIDARA]
*Wreście mogę pokazać tak wielkiej ilości osób moją piękną sztukę, chociaż i tak większość nie żyje, ale trudno. Już cała wioska jest zniszczona ludzi zbytnio też nie widzę, nie ma co robić*

Po chwili poszedłem rozejrzeć się po wiosce i zauważyłem gościa który zabił Itachiego. Podszedłem do niego i rzuciłem na niego kilka małych pajączków z gliny, które po chwili wybuchły.

-choć walczyć- powiedziałem do mężczyzny po wybuchu moich maleństw.

Nic nie odpowiedział, tylko użył jakiejś drewnianej techniki, najprawdopodobniej tej która zabiła Itachiego. Odskoczyłem od niej a następnie rzuciłem w niego większymi ptakami glinianymi. On zdążył użyć techniki dzięki której się obronił. Po kilkunastu minutach zauważyłem że go nie pokonam sam tym sposobem, gdyż cały czas się obrania.

Po chwili myślenia jak go pokonać, zauważyłem Naruto siedzącego na słupie.

-ej, Naruto pomóż mi!- wykrzyczałem w jego stronę, on się na mnie popatrzył i do mnie zszedł.

[P.O.V. NARUTO]
-nie poradzisz sobie z nim?- spytałem się blądyna gdy do niego podszedłem.

- no nie za bardzo- powiedział zirytowany babo-chłop.

-hmm mam go pokonać szybko czy trochę dłużej się z nim pobawić?- spytałem uśmiechnięty blondyna.

-rób co chcesz- powiedział chłopak i sobie poszedł.

-a ty do kąd?- spytałem blondyna gdy odchodził.

-wolę zabijać cywili niż się tłuc z takimi gośćmi!- wykrzyczał w moją stronę i poszedł dalej.

*No ok powalczę se z nim sam*

-to jak chcesz szybką śmierć czy długą?- spytałem się mojego dawnego kapitana drużyny.

-żadne z nich, nie zamierzam umrzeć- powiedział i zaczął wykonywać jakąś technikę.

-ojoj no dobrze to wybiorę opcję.. hmm.. wiem! Pobawię się z tobą!- powiedziałem i zacząłem kopiować technikę którą właśnie wykonywał. Była to techniką która pozwalała z ziemi wyrosnąć kołki drewna.

-chcesz zrobić ze mnie szaszłyka?- spytałem przeciwnika i wykonałem tą samą technikę co on.

Ja dzięki mojemu sharinganowi ominąłem jego atak, ale on nie zdążył i dostał drewnianym słupem w nogę i została przebita.

-ojejku, boli?- spytałem zaciekawionym i nutką wyższości w głosie.

Yamato wyjoł drewno ze swojej nogi i zaczął dalej atakować. Po kilkunastu minutach zabawy, znudziło mi się to i jakby nigdy nic przebyłem go chidori, po czym poszedłem w swoją stronę.

[P.O.V. PAIN]
Po zaczęciu jak że wspaniałej bitwy, ja wraz z Hinatą poszliśmy szukać Hokage. Po kilku minutach znaleźliśmy ją stojącą na dachu jednego z budynków. Powiedziałem dziewczynie że może iść w swoją stronę, a ja sam zacząłem atakować Hokage.

Ona swoją wielką siłą mnie uderzyła, ale mnie to nie powstrzymało przed kolejnymi atakami. Walczyliśmy na równi. Każdy atak albo ja albo ona odbieraliśmy. Walczyliśmy tak przez długi czas, powoli zaczynało mi brakować sił jak i Hokage.

Po kolejnych kilkunastu minutach walki udało mi się ją poważnie zranić, a jej mnie. Po kolejnych minutach walki już padałem i nie miałem kąpletnie sił. Zauważyłem jak Naruto biegnie w moją stronę, ale było już za późno dostałem potężny cios w głowę od Hokage.

[P.O.V. NARUTO]

Po skończonej walce z Yamato, poszedłem w stronę z której słyszałem wielki chuk. Gdy byłem już dosyć blisko zauważyłem jak walczy Pain z Tsunade. Widziałem że Pain sobie nie radzi chciałem do niego pobiec i mu pomóc, ale było za późno.

Tsunade wymierzyła w lidera swój ostateczny cios, po czym padła z wyczerpania.

Podszedłem do ciała lidera i je zabrałem by również je potem pochować. Następnie zabiłem leżącą obok Tsunade. Gdy odłożyłem w bezpieczne miejsce jego ciało poszedłem wszystkich poinformować o tym że się wycofujemy.

[P.O.V. HIDAN]
-Dlaczego się wycofujemy? I dlaczego w ogóle mam cię słuchać?- powiedział poirytowany mężczyzna.

-wycofujemy się dlatego że nasza misja się udała i Hokage nie żyje, a mnie masz się słuchać ponieważ jestem liderem!- powiedziałem do szarowłosego i miałem już iść do kolejnej osoby ale mnie zatrzymał.

-jak to? Ty liderem jesteś?- spytał z niedowierzaniem mężczyzna.

-no tak to, Pain mnie wybrał na kolejnego Lidera- powiedziałem i odszedłem.

[TYDZIEŃ WCZEŚMIEJ]
-naruto choć ze mną- powiedział do mnie lider po omówieniu planu działania. Poszedłem za nim do biura.

-więc, ta misja może być bardzo ryzykowna i po mojej śmierci ty zostaniesz Kolejnym liderem Akatsuki- oznajmił Pain, ja byłem bardzo zdziwiony.

-Ale dlaczego ja?- spytałem się lidera gdyż uważałem że to nie powinienem być akurat ja.

-ponieważ ty z całego Akatsuki masz największą szansę przeżyć- wytłumaczył Pain

-A Kakuzu? Lub Sasori? Oni byli by lepsi- powiedziałem oburzony decyzją lidera.

-powiedziałem że ty i tak ma być- powiedział trochę wkurzony lider.

-ale na pewno? Przemyśl to jeszcze- powiedziałem nie dowierzając w to co właśnie usłyszałem.

-już to dawno przemyślałem- powiedział Pain

-No dobrze, ale mówię ci to zła decyzja.- odpowiedziałem liderowi.

....

Przepraszam że ta walka Tsunade z Painem jest taka krótka, ale... Tak jakby jestem na 85 odcinku shippudena i kompletnie nie widziałam żadnej jego walki w żadnych urywkach czy takich tam podobnych. Na fandomie też o nim mało pisze. Jak obejrzę całe anime to poprawię tą walkę jeśli nie zapomnę.

Uciekinier z wioski || Naruto Uzumaki w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz