17.

427 38 33
                                    

[P.O.V. KISAME]
*ciekawe gdzie teraz jest Kakashi chciał bym z nim raz na zawsze skończyć*

-to kisame- usłyszałem nagle głos Naruto.

-o cześć, widziałeś gdzieś kakashiego? Chciałbym z nim walczyć- zapytałem chłopaka, po czym zobaczyłem zmieszanie na jego twarzy.

-he he no wiesz.. pokonałem go przed chwilą..- powiedział chłopak i się podrapał po szyi.

-jak to tak szybko?!- spytałem z niedowierzaniem blondyna.

-no było to łatwe dosyć- powiedział i się uśmiechnął

-jak ci idzie?- dodał po chwili chłopak.

-dobrze zabiłem już wielu cywili jak i shinobi- powiedziałem z siebie dumny.

-to dobrze. Ja idę poszukać kogoś z kim mogę walczyć- powiedział chłopak i gdzieś poszedł.

[P.O.V. NARUTO]
Po chwili spacerowania i niszczenia za sobą wszystkiego, napotkałem Asumę mojego przeciwnika z przed ponad miesiąca (dop.aut. chyba miesiąca)

-cześć Asuma, może dokończymy to co zaczęliśmy?- spytałem zadowolony mężczyznę

-a ty to kto?- zapytał się sarutobi

- nie pamiętasz mnie?? Alee ty jesteś. Przecież to ja Naruto przez ciebie nie mam oka i chcę ci za to oddać. I przy okazji zabić- powiedziałem znowu śmiejąc się psychopatyczne

-aaa to ty. Na pewno cię pokonam już raz potrzebowałeś pomocy, więc i teraz będziesz potrzebować- powiedział pewny siebie Asuma

-zobaczymy- powiedziałem i się uśmiechnąłem.

Po powiedzeniu ostatniego słowa zacząłem atakować mężczyznę, początkowo poleciałem z czymś łatwym czyli rasengan. Dzięki sharinganowi mogłem przewidzieć gdzie się odsunie tym samym bez problemu go trafiłem. Poleciał na kilka metrów i uderzył w jakiś budynek, gdy wstał wypluł trochę krwi. Po chwili zaczął mnie atakować tymi swoimi ostrzami, bez problemu je omijałem, gdy tak się z nim bawiłem używałem co chwilę jakiś słabych technik by go "torturować". Po kilku minutach użył jakiegoś jutsu, które wybuchło, na szczęście zdążyłem stworzyć barierę wodną, dzięki czemu nie ucierpiałem. Po tym ataku się wkurzyłem i postanowiłem po raz pierwszy zabić kogoś chidori. Po chwili stworzyłem tą technikę i przebiłem nią Asumę, następnie wyjąłem z niego rękę i poszedłem szukać dalej przeciwników.

[P.O.V. SASORI]
Z racji że nie znam jakiś specjalnych technik niszczycielskich zacząłem szukać jakiś shinobi do pokonania. Trafiłem na kilkunastu, ale od mojego pierwszego ataku padli otruci.

Po kilkunastu takich akcjach napotkałem się na jakiegoś shinobi, który włosy dosłownie miał przycięte od garnka. Chciałem go otruć tak jak resztę, ale był za szybki i wymijał wszystkie moje ataki. Po kilku chwilach przywołałem jeszcze jedną marionetkę do pomocy, ale i to nie zadziałało. Gość zaczął się dosłownie świecić lub palić. Po tym zaczął się jeszcze szybciej poruszać. Nie mogłem za nim nadążyć moimi marionetkami. Gdy tak jeszcze przez kilkanaście minut mu uciekałem trafił mnie swoim mocnym kopnięciem prosto w brzuch, odleciałem na kilkanaście metrów.

Po tym ataku jeszcze kopał mnie kilka razy, aż w końcu moje "serce" wypadło z ciała. Ten dziwny koleś je zniszczył.

-już koniec walki, wygrałem- usłyszałem jeszcze jak się do mnie drze.

[P.O.V. NARUTO]
Zobaczyłem jak Might guy kopie Sasoriego swoją wielką siłą. Chciałem mu pomóc, ale było za późno, gdy tam dotarłem shinobi z Konohy sobie odszedł. Podszedłem do Sasoriego już nie żył..

- kolejny zmarł...- powiedziałem i wziąłem jego ciało w bezpieczne miejsce, by potem go pochować.

Po kolei podchodziłem do każdego z człąków Akatsuki, każdy sobie świetnie radził. Po raz pierwszy zobaczyłem wtedy jak Tobi walczy.
*Myślałem że on tylko w Akatsuki jako klaun jest, a tu proszę walczący klaun*

Konohą wyglądała jak jedna wielka ruina i dobrze. Deidara pięknie wszystko powybuchał a Kisame zalał, piękny widok. Gdy tak jeszcze sobie szedłem napotkałem Sakure, która leczyła rannych ludzi i shinobi, podszedłem do niej.

-to S a k u r a-powiedziałem do niej melodyjnym głosem.

-co ty tutaj robisz?- spytała zdziwiona dziewczyna

-nie widać?- powiedziałem jednocześnie podnosząc ręcę i pokazując na widok wokół.

-to jest zemsta. Słodka zemsta.- powiedziałem i się uśmiechnąłem jak psychopata.

-dlaczego to robicie? Co my wam zrobiliśmy?- spytała dziewczyna zaczynając płakać.

-hmm pomyślmy ja robię to dla zamętu za te lata gdy mnie wyzywaliście, a inni nie znam powodu- powiedziałem i zacząłem się znowu śmiać.

Dziewczyna zaczęła płakać i błagać mnie o to bym przerwał to. Ja ją zignorowałem i poszedłem dalej.

Po drodzę widziałem jak Konan walczy z jednym z moich dawnych "kolegów" z akademii. Gołym okiem widać było że fioletowo włosa wygrywa.

-upewnji się że go zabjiesz!- wykrzyczałem do kobiety i poszedłem dalej.

-jase- odpowiedziała mi szybko.

*To był chyba choji jeśli mnie pamięć nie myli*

Gdy tak dalej szedłem, moje nogi doprowadziły mnie do ichiraku ramen, było całkiem zniszczone, wsumie i dobrze.

Poszedłem do głównej bramy by zobaczyć jak idzie moim zabawką. Gdy tam doszedłem było tam wiele shinobi a moich zabawek dalej przybywało, mają dużo zabawy. Kątem oka zobaczyłem legendarnego sanina, który mnie kiedyś trenował.

-ooo! Ero-senin!- wykrzyczałem w jego stronę. I do niego podbiegłem.

-co tu się dzieje?- spytał zszokowany.

*Chyba dopiero tu przybył*

-nie widać?- spytałem i przechyliłem głowę.

-dlaczego to robicie?- zapytał po chwili ciszy.

-eh.... Dla zabawy, pasi?- powiedziałem i się uśmiechnąłem.

-dlaczego robicie coś takiego dla zabawy?-spytał oburzony pustelnik.

-bo jest zabawne- powiedziałem i zacząłem go atakować.

Uciekinier z wioski || Naruto Uzumaki w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz