Impreza u Gryfonów

1.1K 48 29
                                    

* Oczami Gabi *

Cieszyłam się na myśl o imprezie, bo mówiąc szczerze cholernie brakowało mi choć odrobiny rozrywki. A gryfońskie imprezy zawsze były nie do zapomnienia. Obawiałam się jedynie Umbridge, która stanowiła zagrożenie dla powodzenia naszej imprezy, ale postanowiłam zaufać bliźniakom, znając ich możliwości.
Każde z nas poszło w swoją stronę. Claudia do dormitorium, chłopcy do na trening Quidditcha, a ja do biblioteki.
Pożegnałam się z przyjaciółmi, a Fredowi dałam całusa w usta, na co George i Claudia udawali, że jest im niedobrze.
Wywróciłam oczami na ich gest, po czym ruszyłam w kierunku biblioteki.
Musiałam napisać pracę z Transmutacji, a do jej wykonania było mi potrzebne kilka książek. Szczerze to chciałabym być animagiem. Im bardziej zagłębiałam się w transmutację, tym coraz bardziej przekonywałam się do tego pomysłu. W sumie nic nie szkodzi spróbować.
Ostatni rok wykańczał mnie nie tylko pod względem wydarzeń z mojego życia, ale także nauki. Czekały mnie egzaminy, które musiałam napisać naprawdę dobrze, aby móc dalej uczyć się na aurora.
W pomieszczeniu jak zwykle panowała cisza, a słychać było tylko pojedyncze szepty. Na tyle ciche, aby umknęło uwadze pani Pince, która jak zwykle siedziała za masywnym biurkiem i wypełniała jakich papiery. Przywitałam się z nią skinieniem głowy, a następnie ruszyłam w poszukiwaniu książek.
Gdy znalazłam je wszystkie, wyszłam z biblioteki i udałam się w kierunku Wieży Gryffindoru. Po drodze poważnie wczytałam się w jedną z ksiąg, co jakiś czas patrząc, czy idę w dobrym kierunku.
Nagle uderzyłam w kogoś. Część książek upadła na ziemię, a ja modliłam się, żeby nic się z nimi nie stało, bo Pince mnie zabije.
- Uważaj jak idziesz, niezdarny Gryfonie.  - usłyszałam pełen pretensji głos jakiejś dziewczyny.
- Skoro mnie widziałaś, to mogłaś mnie wyminąć, ty wredna... - zaczęłam, lecz gdy uniosłam wzrok, zamilkłam.

Przede mną stała czarnowłosa Ślizgonka, mojego wzrostu. Miała na sobie szatę swojego domu i patrzyła na mnie z takim samym szokiem jak ja na nią.
- Kylie?
- Na brodę Merlina, Gabrielle! - zawołała wesoło, po czym rzuciła mi się na szyję.
Odwzajemniłam uścisk, uważając na książki. - Tęskniłam za tobą!
- Ja za tobą też. Jak było na wymianie w Beauxbatons?
Nadal nie mogłam uwierzyć, że widzę moją przyjaciółkę. Była rok młodsza ode mnie, ale  znałyśmy się od małego. Jej rodzina mieszkała niedaleko moich dziadków, więc gdy spędzałam u nich wakacje, często się razem bawiłyśmy. Mając 11 lat, trafiła do Slytherinu, gdzie rok później trafił jej kuzyn, Blaise Zabini. Mimo to, utrzymywałyśmy razem kontakt, bo Kylie nie była fascynatką czystości krwi, więc łączyła nas także jedność poglądów. Na 5 roku wyjechała do Francji na wymianę szkolną i najwyraźniej teraz wróciła.
- Świetnie! Ale wolę Hogwart milion razy bardziej. Chociaż przynajmniej nauczyłam się francuskiego. Lepiej ty mi opowiedz co to za romans z Alexisem!
- Znasz Alexisa? - spytałam ze zdziwieniem. Cóż, chodzili do jednej szkoły, więc to dość prawdopodobne.
- No jasne, przyjaźnimy się. A jak wrócił z Anglii po Turnieju Trójmagicznym, to przez jakiś miesiąc chodził załamany, bo mówił, że rozstał się z dziewczyną jego marzeń. A jak powiedział, że to ty, to po prostu stanęłam jak wryta!
- A co, sądzisz, że nie nadaje się na dziewczynę marzeń? - uniosłam brew.
- Nie pochlebiaj sobie, Williams.

Spędziłyśmy razem całe popołudnie i takim sposobem szlag trafił moją naukę Transmutacji. Ale dla starych przyjaciół warto się poświęcić. Zaprosiłam Kylie na wieczorną imprezę, a potem nasze drogi się rozeszły. Weszłam do Pokoju Wspólnego, gdzie trwały przygotowania do imprezy. Na stolikach leżały przekąski i butelki z Ognistą lub Piwem Kremowym.
Przywitałam się z kilkoma osobami, jednak wzrokiem szukałam któregoś z moich przyjaciół 
- Hej, Gabi.
Odwróciłam się a moim oczom ukazał się Harry, wyglądał na nieco zmartwionego.
- Cześć, wszystko w porządku? - spytałam zmartwiona.
- Średnio... Chciałem pogadać, bo wiem, że zawsze mnie wysłuchasz.
- Oczywiście, chcesz rozmawiać teraz czy później?
- Może jutro, dzis zapowiada się niezła impreza. - uśmiechnął się po czym odszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się, o co może chodzić. 
Kończąc moje rozważania, poszłam do dormitorium, aby przygotować się do przyjęcia.
Claudii nie było, ale ja uznałam, że pora się ogarnąć, bo wyglądałam niezbyt ciekawie, a zostało mi mało czasu.
Wzięłam szybkie prysznic, po czym zaczęłam robić swój makijaż. Niewątpliwie zaletą krótkich włosów było to, ze szybko wysychały. Jako strój wybrałam obcisłą czarną sukienke oraz krótką kurtkę w tym samym kolorze.
Byłam już prawie gotowa, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- A więc tu jest moja śliczna dziewczyna. - powiedział Fred, wychylając się zza drzwi, a uśmiech nie schodził mu z ust.
- Twoja śliczna dziewczyna musiała się przygotować, bo wyglądała jak dementor.
- Brednie. - zmarszczył  brwi, zamknął za sobą drzwi, a następnie poszedł do mnie. - Zawsze wyglądasz pięknie. A w tej sukience śmiem twierdzić, że zjawiskowo.
- Przestań bo jeszcze się zarumienię. - odparłam, na co się zaśmiał.
Położył swoje ręce na mojej talii i przyciągnął do siebie. Przez chwilę patrzył mi głęboko w oczy, a potem złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Czy wy nie macie innych rzeczy do roboty, tylko całowanie? - usłyszałam głos Claudii, która jak sie okazało stała w drzwiach z założonymi rękami. - Śmierciożercy zaatakowaliby szkołę, a wy byście nie słyszeli, tylko dalej się całowali.
- To się chyba nazywa miłość. - powiedział Weasley, puszczając mi oczko.

Impreza trwała już jakiś czas. Ludzie tańczyli i świetnie się bawili. Tańczyłam z Fredem, kiedy zauważyłam Kylie. Pociągnęłam swojego chłopaka za rękę w jej kierunku, aż w końcu przepchaliśmy się przez tłum.
- Jesteś! Cieszę się. - uśmiechnęłam się, co odwzajemniła. - Pamiętasz Freda?
- Jasne, leciałaś na niego od dawna. - odrzekła, witając się z nim jednocześnie.
- Na szczęście już mogę nazwać ją moją dziewczyną. - powiedział dumnie.
- A ty nic nie powiedziałaś! Chyba się na ciebie obrażę.
Wywróciłam oczami, śmiejąc się pod nosem.
- A tak w ogóle, jak pozbyliście się Umbridge? - spytałam, ponieważ kompletnie zapomniałam o tym fakcie.
- Powiedzmy, że ma mocny sen. - wzruszył ramionami
- Fred czy wy ją zabiliście?! - popatrzyłam na niego z szokiem.
- Niestety nie, ale dodaliśmy jej środek nasenny do herbaty. Śpi jak troll po obiedzie.
Zaśmiałam się na to porównanie, po czym dałam mu buziaka w policzek.

Większość osób była już mocno podpita, jednak ja nie piłam dużo i Fred również. Natomiast reszta naszych przyjaciół bawiła się świetnie, śpiewając stare piosenki i kołysząc się na boki. George bardzo się wczuł, bo zaczął śpiewać na cały Pokój Wspólny, a ludzie mu wiwatowali.
- Weźcie załóżcie zespół, co? - zasugerowałam, powstrzymując się od śmiechu.
- To świetny pomysł! - zawołał George. - Claudia, Kylie zakładamy zespół! Zostaniemy gwiazdami rocka!!
- Wchodzę w to! - krzyknęła Kylie.
- Ja też! Ale nie wiem jak z twoim wokalem, George, bo tak dobrze brzmi tylko po alkoholu. - uznała White, na co George zaczął ją łaskotać.
Brzuch bolał mnie ze śmiechu, a kątem oka widziałam, że Fred mnie obserwuje.
- Coś się stało? - zapytałam, próbując przekrzyknąć tamtych alkusów.
- Nic, uwielbiam patrzeć jak jesteś szczęśliwa.
Pogłaskałam kciukiem jego policzek, a on złożył całusa na moim czole
- Eh miłość. - westchnęła Kylie. - Chciałam zabrać tu pewną osobę, ale uznałam, że lepiej tego nie robić.
- Kogo? - spytałam zaciekawiona.
- Malfoy'a.
Ucichnęliśmy na dźwięk tego nazwiska. Nie wiedziałam, że Zabini łączy cokowiek z tym typem. Nie lubiliśmy się, o czym wiedzieli wszyscy. Po za tym Draco miał kompletnie inny charakter niz Kylie. Co ona w nim widzi?
- Zawsze kwestionowałam twój gust. - odparłam, po czym złapałam się za głowę, a ona pokazała mi język.
Trójka naszych przyjaciół szybko wróciła do wcześniejszej czynności, wykonując nowe utwory, natomiast ja i Fred byliśmy zajęci sobą. Rozmawialiśmy, od czasu do czasu składając na swoich ustach krótkie pocałunki, aż w końcu Weasley zaproponował, abyśmy poszli do jego dormitorium. Przystałam na ten pomysł, po czym wymknęliśmy się szybko z imprezy.
Gdy znaleźliśmy się w pokoju, Fred zamknął drzwi na klucz. Podszedł do mnie i zaczął namiętnie całować. Odwzajemniłam to, zatapiając dłonie w jego rudych włosach. Byliśmy tylko my.
Powoli kierowaliśmy się w stronę łóżka, na które go pchnęłam. Nie przestawialiśmy się całować, a ja powoli odpinałam guziki jego koszuli.
On natomiast zaczął podwijać moją sukienkę, trzymając dłoń na moim udzie.
Nagle oderwał się od moich ust i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich pożądanie, ale również niepewność.
- Czy...jesteś pewna? - szepnął, spoglądając raz na moje ciało, a raz na moją twarz.
- Tak, Freddie. Jestem pewna. - odparłam, błądząc dłońmi po jego nagim torsie.
W odpowiedzi uniósł kąciki ust i wrócił do całowania mnie. 
Stresowałam się tym, co zaraz miało się wydarzyć, ale wiedziałam, że Fred mnie nie skrzywdzi. Bez dłuższego zastanowienia oddaliśmy się miłości. 

*******

No to się podziało 😏

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 18, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Stronger Than Death || Fred Weasley [W Trakcie Poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz