Syriusz?!

5K 280 16
                                    

- George zamknij się do cholery, bo nas usłyszą! - szepnęłam, kucając przy ścianie prowadzącej do łazienki.
- Sama się zamknij i się tak nie rządź!- warknął George.
- Wcale się nie rządzę!
- Obydwoje się zamknijcie. - zarządził Fred, wyciagając małe bombki.
Przy robieniu "większych żartów" trochę się stresowaliśmy, co powodowało małe kłotnie.
Przewróciłam oczami. Weszliśmy do pomieszczenia i rozmieściliśmy ładunki.
- A jak nas wywalą? - spytałam.
- Bez przesady, to tylko łazienka - oświadczył George i machnął lekceważąco ręką.
- Nie mogę doczekać się wyjca od rodziców. - zaśmiał się Fred.
Odeszliśmy na bezpieczną odległość, a starszy z bliźniaków wyjął urządzenie z czerwoym guzikiem.
- Nie wierzę, że to robimy - dodałam.
- Zaraz uwierzysz. - uśmiechnął się George.
- Na trzy. - odparł Fred, a my położyliśmy dłonie na guziku.
- Raz...dwa....TRZY! - zawołaliśmy i przycisnęliśmy guzik.
Rozległ się wybuch. Po chwili zajrzęliśmy do środka. Kabiny były w szczątkach a z kredensów lała się woda. W sumie efekt nie był zły.
- Dobra wiejemy! - zawołałam.
Uciekliśmy z miejsca zdarzenia najszybciej jak się dało.

Ani się obejrzałam a już nastał czerwiec. Konktetnie tydzień SUM. Nie myślcie, że się nie uczyłam. Przeciwnie. Ostatnimi czasy zakuwałam całymi dnia. JA. Gabrielle Rose Williams. Czasem przechodzę samą siebie. Siedzieliśmy właśnie w PW i czytaliśmy notatki z Transmutacji. Bliźniacy co jakiś czas jęczęli, że mają dość, ale Claudia skutecznie ich uciszała. Przy czytaniu piątej rolki pergaminu, głowa mimowolnie opadła mi z podpartej ręki na stół.
- Dość...BŁAGAM! - wydusiłam, stłumiomym głosem.
Usłyszałam westchnięcie przyjaciółki co oznaczało, że się poddała.
- Nareszcie! - krzyknęłam. - to co? Jakiś żacik?
- Zawsze i wszędzie! - zawołali radośnie rudzielce.
- O nie! Wasz ostatni żart zakończył się zamknięciem łazienki ma trzecim piętrze i wrzaskami McGonagall i waszych rodziców! Gdyby nie Dumbledore to teraz bylibyście w domu. - przypomniała White.
- Szczerze to dalej nie mogę uwierzyć, że Drops potraktował nas... dość ulgowo. - oświadczyl Fred.
- Ja też. To było nadzwyczaj dziwne. - dodał George.
- On sam w sobie jest dziwny... - mruknęłam. - no dobra. Ze wględu na ciebie moja kochana przyjaciółko powstrzymam się od wylania na głowy Ślizgonów glutowatej mazi.
- Fred zapisz to. - usłyszałam szept George'a, na co zaśmiałam się pod nosem.

Staliśmy przed Wielką Salą.
- Boże....Zaraz zemdleję..- jęczała Claudia.
- Daj spokój. Bierz przykład z Freda i George'a. - pokazałam dłonią na braci, którzy czochrali swoje rude czupryny.
- No nie wiem...Wiesz, że zależy mi ma dobrym wyniku. Z resztą tobie też prawda?
- Tak...w końcu chcemy być aurorami nie?
Brunetka pokiwała lekko głową.

Po zakończeniu egzaminu mogłam odetchnąć z ulgą. Napisałam tyle ile umiałam, a zadania był średniej trudności. Szkoda tylko, że teraz trzeba wkuwać na następny...

Szłam korytarzem zaraz po tym, jak opuściłam bibliotekę. Tak, zdecydowanie z dużo tam przebywam, ale cóż. Mam słabość do książek. Na korytarzu było pusto, więc pewnie już późno. Spojrzałam szybko na zegarek i okazało się, że była 22. Jeśli jakiś nauczyciel mnie złapie to będę miała przechlapane... Idąc, zaczęłam rozglądać się na boki, a po chwili spostrzegłam, że w rogu stoi jakieś stworzenie... Odruchowo chwyciłam różdżkę i zaczęłam powoli przybliżać się do zwierzęcia. Z każdym krokiem stawało się coraz wyraźniejsze. Czarny pies. Chwilunia. Czarny pies! Podbiegłam do niego i przyglądnęłam się. Zmarszczyłam brwi i natychmiast pomyślałam o Pokoju Życzeń, który pojawił się jak zbawienie. Skinęłam na psa i ruszyłam ku drzwiom. Otworzyłam je, zaczekałam aż zwierzę wejdzie i ponownie je zamnęłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam osobę, której się spodziewałam.
- Syriusz?! - zawołałam.
Wyglądał...okropnie. Miał podartą szatę, a jego twarz była wychudzona i brudna.
Uśmiechnął się delikatnie. Podbiegłam do niego i przytuliłam mocno, a on odwzajemnił uścisk.
- Tyle lat minęło...Ale wyrosłaś...- wyszeptał zachrypniętym głosem. - jesteś taka podobna do Andrew'a.
Zachichotałam cicho, przełykając łzy szczęścia. Po tym wszystkim co powiedział mi tata, wiedziałam że Black to dobry człowiek.
- Dziękuję Syriuszu, nie wierzę że w końcu cię spotkałam...ostatni raz widziałam cię gdy miałam 3 lata. Jednak co ty tu robisz? A jeśli ktoś cię zobaczy?
- Nie martw się. Umiem się zakamuflować. - zaśmiał się.

Po tym jak wróciłam z kuchni, niosąc jedzenie dla Łapy, zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałam mu co u rodziców i Maddie, o Claudii,o Fredzie i George'u oraz naszych wybrykach. Syriusz był wyraźnie zadowolony z faktu, że  pielęgnujemy huncwocką tradycję. Po kilku godzinach rozmowy postanowiłam wrócić do dormitorium. Po zapewnieniach Blacka, że dobrze się ukryje, wyszłam z Pokoju Życzeń i szybko ruszyłam do wieży. Udało mi się przejść niezauważenie. Wślizgnęłam się do pokoju i spostrzegłam śpiącą przyjaciółkę. Umyłam się szybko i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę.

Minęły trzy tygodnie i nadszedł ostatni dzień szkoły. Fred i George cieszyli się, że wreszcie koniec nauki, jednak ja nie miałam tak dobrego humoru. Przecież zobaczymy się dopiero za półtora miesiąca. To okropne!
Siedziałam właśnie w dormitorium i pakowałam ostatnie rzeczy. Westchnęłam cicho przyglądając się zdjęciu, na którym byłam razem z Fredem i Georgem. Ostatecznie włożyłam je do kufra i rozglądnęłam się czy wszystko zabrałam.
- Wzięłaś wszystko z łazienki? - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Tak..- odparłam cicho.
- Czemu jesteś smutna? - spytała, siadając obok.
- Nie chce się stąd wyjeżdżać...- uśmiechnęłam się - tyle przygód, żartów, minął kolejny rok, zostały nam jeszcze tylko dwa. A wydaję się jakby dopiero w tym roku zaczęliśmy swoją edukację w Hogwarcie.
- Tak..to szybko mija, ale wiesz będziesz co miała opowiadać dzieciom. - szturchnęła mnie. - tak jak teraz twoi rodzice tobie.
- Tylko, że ja chciałabym nie dorastać, zostać w tym wieku jakim jestem.
- Wiesz...dorastanie kiedyś się kończy i będziemy dorosłe, możemy jednak sprawić, że to nie będzie wyglądało tak strasznie.
- Jejku. Zaczynasz mówić jak jakiś psycholog. Nie mniej jednak dziękuję ci za rozmowę, podniosłaś mnie na duchu.
- Od tego są przyjaciele.
Przytuliłyśmy się, gdy spostrzegłam w drzwiach znajome rude czupryny.
- Jak słodko! My też chcemy! - zawołał Fred.
Wstałyśmy i rozłożyłyśmy ramiona.
Zamknęłyśmy w uścisku bliźniaków i całą czwórką przytulaliśmy się.
- A tak w ogóle to jest jakiś szczególny powód waszej wizyty? - zaśmiałam się.
- Chcieliśmy wam pomóc znieść kufry. - oświadczył George.
- To miłe. - dodała Claudia.
Zabrałyśmy podręczne bagaże, a bliźniacy znieśli nasze kufry.

Byliśmy już na stacji w Hogsmeade. Spojrzałam ostatni raz na Hogwart i z uśmiechem ma ustach weszłam do pociągu. Zajęliśmy przedział i w czasie podróży oczywiście dużo się śmialiśmy i wspominaliśmy najlepsze odpały w tym roku. Minęło kilka godzin, aż znaleźliśmy się na Kings Cross. Ustawiłam kufer na wózku i razem z przyjaciółmi ruszyliśmy do rodziców.
- Cześć Gabi - przywitał się tata, przytulając mnie. - Jak minął rok.
- Lepiej niż można było pomyśleć. - odpowiedziałam, zerkając na Freda, George'a i Claudię.
Mimo wszystko, mimo tych wszystkich tajemnic, szlabanów, kłótni i wypadków ten rok spędzony w Szkole Magii i Czarodziejstwa był niezapomniany.

*****
I dotarliśmy do końca piątego roku Gabrielle, bliźniaków i Claudii! Przed nami jeszcze wiele ciekawych wydarzeń i mam nadzieję, że do tej pory wam się podobało!

Love Stronger Than Death || Fred Weasley [W Trakcie Poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz