Shindou x Akane

85 2 55
                                    

Pov. Akane

-Co?! Naprawdę chcesz to zrobić?!- wykrzyknęła pytająco długowłosa dziewczyna, nie dowierzając temu co chwilę temu usłyszała

-Mhm- potwierdziłam, wbijając wzrok w ziemię z niekontrolowanym rumieńcem na policzkach

-Zaskoczyłaś nas. Niby byłaś otwarta ze swoimi uczuciami do Shindou, ale nie sądziłam, że chcesz mu w twarz wyznać uczucia.

-Nie mogę już tak bezczynnie stać. Został mi rok- nie wspominając o tym, że ktoś inny mógłby mi go odebrać, zanim w końcu ja bym się w pełni odważyła.

-Trzymamy za Ciebie kciuki- uśmiechnęły się z otuchą, przerywaną z dalszym niedowierzaniem.

-Dziękuję.

-O wilku mowa- pokazują na osobę za mną. Zerknęłam tam, od razu się jeszcze mocniej rumieniąc. Robię automatycznie zdjęcia jak oczarowana-Uspokój się- szepnęła do mnie Midori nerwowo. Spojrzał na nas, powodując u mnie szybsze bicie serca. Jest taki piękny! Dostojny, cudowny....wprost. Spuścił swoją uwagę na coś niżej nas, marszcząc brwi. Zrobił kilka kroków w przód, aby przed nami stanąć.

-Upadłaś?- powiedział coś do mnie! Ale...nie rozumiem o co mu... czyżbym była aniołem, która spadła z nieba?! A, nie, chwila...próbuję sobie przypomnieć mój mały wypadek sprzed kilku minut.

-Tak, czemu pytasz?- pokazał na moje nogi, na które automatycznie zerknęłam.

-Masz całe rajstopy podarte na kolanach, nie zauważyłaś?- tak szybko biegłam na trening, aby go zobaczyć, że nie zwróciłam na to większej uwagi...-Te zadrapania... odkażę Ci je, dobrze?- zamilkłam jeszcze bardziej zachwycona jego dobrodusznością. Powróciłam na ziemię, czując szturchnięcie łokciem przez jedną z menadżerek.

-J-Jako kapitan powinieneś się skupić na treningu. Poradzę sobie- ach~❤️🌸Shin-sama zwrócił na mnie uwagę i jeszcze by miał się mną zająć🌷 Sama o tym myśl jest cudowna, nie tak bardzo jak on, ale wciąż. Olśniewa ✨☀️

-Ha?- dziewczyny były w coraz to większym zdziwieniu.

-Jeszcze mam kilka minut, a takich rzeczy nie powinno się ignorować. Usiądź-delikatnym ruchem ręki pokazał mi na krzesełko, na którym szybko uiadłam, oglądając w dalszym zachwyceniu jego ruchy. Uklęknął przede mną na jedno kolano, kładąc obok siebie apteczkę. Zasłoniłam usta, z coraz większym problemem odwrócenia od niego uwagi. Delikatnie przykładał wacik do moich ran, pytając troskliwie czy nie boli. Nie wiem co by było odpowiednią odpowiedzią, aby nie wyjść na fanatyczkę kosmitów lub zwyczajnie dziwną osobę, którą jestem...-Już- e? Już? Tak szybko? No nie...-Uważaj na siebie następnym razem- wstał na równe nogi.

-Shindou! Zaczynamy!- ktoś go zawołał z boiska. Odbiegł ostatni raz na mnie zerkając, upewniając się, że już jest ze mną dobrze. Zacisnęłam palce na spódnicy z lekkim smutkiem, który szybko przyćmił moją wcześniejszą energię.

-Hm?~ Nasz kapitan zajął się naszą kochaną menadżerką~- mruknęła chytrze rudo włosa. Chwilę tak na niego patrzyłam w ciszy, gładząc palcem wskazującym guzik od aparatu-Akane?- znowu zaczęłam mu robić zdjęcia, ignorując wszystko wokół. Przy tym zajęciu minął mi cały trening. W skowronkach poszłam do szatni po swoją torbę, kiedy już brunet poszedł się przebrać, a przez to nie mogłam dodać już żadnego zdjęcia do dzisiejszej kolekcji-Twoje zachowanie jest bardziej niepokojące niż zazwyczaj- zerknęłam niezrozumiale na dziewczynę-W końcu do nas wróciłaś- wyszliśmy z szatni-Halo...no weź, to zaczyna być...

-Postanowione!- podniosłam rękę, przerywając jej wypowiedź.

-C-Co takiego?

-Wykorzystam jakieś plany, aby się do niego zbliżyć. Na przykład upadek z książkami na korytarzu lub napiszę mu wiersz. Dużo ma się do takich rzeczy możliwości.

Jakieś coś inazuma eleven/ goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz