Taiyou x Reader

280 11 14
                                    

Zamówienie od Okami___

|K/O|- twój kolor oczu
|T/I|- twoje imię
|K/W|- twój kolor włosów


Pov. Tayiou

Kolejny nudny dzień w szpitalu...po uciekaniu pół dnia przed pielęgniarką i kopaniu w mur, nie miałem nic więcej do roboty. No oprócz przyglądaniu się...pewnej dziewczynie, która raz na dwa dni przychodzi do sali, gdzie ja leżę. Od naszego pierwszego spotkania minęło 6 dni, a ja wciąż chcę do niej zagadać i w jakiś sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Czemu tego jeszcze nie zrobiłem? Nie chodzi tu o wstyd, oczywiście, że nie o to. Może częściowo, ale bardziej chodzi o to, że nie przychodzi tu do mnie. Na całe szczęście też nie jest pacjentką szpitala. Po prostu przychodzi tu do swojego chłopaka, który leży na łóżku niedaleko mnie. W jednej chwili odczuwam radość i smutek, na co nic nie poradzę.

Dzisiaj też miała przyjść! Nie pokazywałem po sobie ekscytacji. Nawet pani Fuyuka była zdziwiona moim spokojem. Podejrzewała, że znów coś knuję i jak tylko wyjdzie, to ja zacznę biegać z piłką po ogrodzie szpitalnym. Miałaby rację, ale jak mówiłem, nie chcę wychodzić teraz z sali. Muszę tu na nią czekać.
Usłyszałem zbliżające się kroki i otwieranie drzwi, po chwili ujrzałem|K/W| dziewczynę. Chyba dopiero co skończyła zajęcia klubowe, patrząc na zieloną bluzę dresową na mundurku szkolnym. Coś podsłuchałem przy ich rozmowie, że trenuje jakiś sport, ale jaki, to nie wiem. Stanęła przy niezadowolonym chłopaku. No właśnie, był niezadowolony. Od samego początku go nie trawiłem. |K/O| jest bardzo miłą, porządną i ciekawą osobą, a on tego nie docenia.

Zaczęła go pytać o samopoczucie i zdrowie, na co on niby odpowiedział, ale nie. Dała mu siatkę z chyba słodyczami na szafeczkę. Zerknęła na mnie. Spisąłem mięśnie, ale podniosłem kąciki ust do góry.

-Dla Ciebie też coś mam- co? Do kogo to mówi? Do mnie? Podeszła bliżej, kładzie biszkopty i jakieś pianki obok mnie-Mam nadzieję, że możesz je zjeść- zabiło mi serce.

-Oczywiście- zaśmiałem się rozbawiony, drapiąc się po karku. Anielica, a nie człowiek.

-Hej! Co ty robisz?!- krzyknął zły chłopak, wstał odpinając różne kabelki.

-Zawsze siedzi sam, więc pomyślałam, że bym mogła...- szarpnął ją za rękę, nie dając jej dokończyć. W trybie natychmiastowym odebrałem od niego dziewczynę, przywalając chłopaka w dół żuchwy. Nigdy czegoś takiego nie zrobiłem, ale to był jakiś dziwny odruch. Chciałem go wkopać w ziemię, aby już nigdy nie tknął mojej własności. Jednak się szybko opanowałem.

Do środka weszła kobieta. Pewnie usłyszała jego wcześniejszy krzyk. Przyszedł też lekarz i jakoś siłą go zabrali na badania. Mamy chwilę dla siebie...

-Nic Ci nie jest?- pytam

-Nie, nie jestem taka słaba, ale bardzo dziękuję za pomoc. Nieźle mu przyłożyłeś.

-Ach, to...nie wiem jak to się stało. Przepraszam, nie chciałem zranić twojego chłopaka- stwierdzam po chwili w nerwach. Czy ja kiedykolwiek rozmawiałem z dziewczyną w swoim wieku? Nie kojarzę.

-Chłopaka? Nie, nie, nic się nie stało i to był mój starszy brat. To ja powinnam przeprosić, narobiłam problemu.

-Wcale nie- siadam z powrotem na łóżku szpitalnym-Cieszę się, że w ogóle ktoś go odwiedza- nie powiem jej w prost o co naprawdę chodzi-I to ktoś tak słodki- a jednak to zrobiłem.

-He? Ha ha, mówi słodziak, który sprawia problem pracownikom szpitala- podniosłem głowę zdziwiony.

-Skąd o tym wiesz?

-Niedawno widziałam, jak wbiegłeś w pewnego chłopaka, grając z nim w piłkę. Dwa dni temu też grałeś, a fioletowo włosa kobieta Cię szukała- zaśmiałem się.

-Nic nie poradzę na to, że piłka to moja pasja. Ciągnie mnie coś do niej.

-Ale...czemu w ogóle tu jesteś?

-A to ważne? Niedługo stąd wyjdę...em...- jak ona ma na imię...?

-Jestem |T/I|.

-Ja Taiyou, od razu łatwiej będzie z komunikacją.

-Racja- w końcu zdobyłem jej imię!

-W ogóle...ty też coś chyba trenujesz, co to za sport?

-Lekkoatletyka.

-Pewnie jesteś nie do prześcignięcia.

-Nie, aż tak, ale najszybsza z szkoły, to jestem.

-Imponujące, może kiedyś przebiegniemy się po boisku? Zobaczymy kto będzie szybszy.

-Wyzwanie przyjęte, może i nawet spróbuję pokopać piłkę- ideał- Ale pogramy dopiero, kiedy wyjdziesz z szpitala, jasne?

-Ta- już mnie karci.

***

Tak właśnie poznałem swoją dziewczynę, z którą jestem już 5 miesięcy. Przez ten czas mój stan ciała się polepszył. Nadal nie mogę zbyt siebie przeciążać, ale lepsze to niż nic. Kopnąłem piłkę do bramki, zdobywając tak ostatniego gola w meczu. Uśmiechnąłem się szczęśliwy, przybijając piątki z zawodnikami swojej drużyny. Zawróciłem krok i pobiegłem do dziewczyny siedzącej na ławce. Od razu się przytuliliśmy i pocałowaliśmy, na co niektórzy się zaśmiali z dumy.

-Wiedziałam, że wygracie.

-Dla ciebie wszystko, słonko. Teraz jazda! Za niedługo ty masz swój wyścig!

-Racja, przebierz się szybko, o ile chcesz zdążyć.

-Już lecę- odbiegam machając jej. Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. W mgnieniu oka się przebrałem i do niej dołączyłem. W ciągu drogi zajęliśmy się rozmową na temat dzisiejszego meczu. Tyle błędów mi wytyknęła, że nie wiem-Tego można się spodziewać, po pani menadżer.

-Nie nabijaj się z tego! Bierz mecze czasem na poważnie- naburmusza policzki, po czym się obaj zaśmialiśmy.

-Biorę, biorę, ale warto czasem próbować nowych rzeczy.

-Jesteś niemożliwy.

-Mówi to mistrzyni Japonii w lekkoatletyce- ucałowała moją brodę

-Nic nie zdobędziesz komplementami.

-A myślałem, że właśnie dostałem nagrodę- puszczam oczko

-Nagrodę dostaniesz wieczorem, po mojej wygranej- zarumieniłem się delikatnie. Wie jak się odegrać i to podwójnie.

-3...2...- zaczęła biec w stronę szkoły, słysząc moje odliczanie-1~- pobiegłem za nią z śmiechem. Jak zwykle kończy się na wyścigu między nami. Oglądam jej osobę z zachwytem. Z każdym dniem przekonuję się coraz bardziej jak ją kocham. Moje olśniewajace słońce.






*** Mam nadzieję, że jest w porządku i znalazło się w tym rozdziale, to co było chciane***

Jakieś coś inazuma eleven/ goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz