Kirino x Kariya

533 19 22
                                    

Minęło kilka lat od naszego ostatniego spotkania. Jestem już na 3 roku liceum. Wszystko było by nudne i takie jak zawsze, gdyby nie to, że Tenma zatęsknił za wszystkimi z starej drużyny i napisał do każdego w sprawie spotkania, co wyrwało mnie z monotonności. Trochę mnie to zaskoczyło, ale co mi szkodzi? Naprawdę minął długi czas od naszego spotkania, a nic lepszego nie mam do roboty.

-Kirino, co się tak uśmiechasz? Piszesz z jakąś dziewczyną?~- zerkam na chłopaka, który właśnie zagląda mi przez ramię

-Zapomnij, omawiam spotkanie swojej drużyny z gimnazjum.

-Ha? Jakiej drużyny?

-Piłki nożnej.

-Czemu nic nie mówiłeś?!

-Bo nie pytałeś i...- nie zna nas? Może całkowicie się nie interesuje sportami, chociaż to naprawdę dziwne...byliśmy dość sławni- Chodźmy już, zaraz będzie padać- a zmoknięcie w zwykłej koszuli nie będzie zbyt przyjemnym i zdrowym przeżyciem.

-Racja.

Po kilku minutach poszliśmy w swoje kierunki, aby po nie długim czasie wejść do domu. Padłem zamyślony na krzesło stojące przy biurku. Jestem ciekaw jak wszyscy teraz wyglądają i jak im się w życiu powodzi. Jedyne co mnie nie zdziwi, to to jak Tenma i Tsurugi się związali i Kariya będzie taki jak zawsze. Zaśmiałem się cicho na te myśli. Coraz bardziej nie mogę się doczekać weekend'u. Z rozmarzenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, co oznaczało powrót mojej mamy z pracy. Wyciągnąłem książki i zacząłem na szybko odrabiać lekcje, aby nie wzięła mnie za lenia. Teraz nie mogę nawalić, abym mógł wyjść na to spotkanie.

Wykonałem wszystko co miałem i poszedłem spać. Tak właśnie mijały mi dni, aż do jedynej w swoim rodzaju soboty rano. Z każdym dniem z niewiadomych przyczyn byłem coraz bardziej zestresowany. Popisałem trochę z dawnym przyjacielem, z którym oczywiście dalej miałem jakiś kontakt, ale oczywiście nie tak duży jak w gimnazjum. To właśnie my, jako pierwsi dotarliśmy do kawiarenki. Stoły już były ułożone w jeden duży, gdzieś w oddali, aby nie przeszkadzać reszcie klientów. Po za tym o tych godzinach zazwyczaj wszyscy są na pewnym meczu i dopiero o 17 wparowuje dużo ludzi z okrzykami zwycięstwa lub oburzenia. Dlatego mamy czas dla siebie. Zajęliśmy miejsca uradowani rozmową między sobą. Co jakiś czas dochodziła reszta przyjaciół. Już z każdym zamieniłem kilka słów. Nie było głównej osoby, która to wszystko zaplanowała. Shindou dostał wiadomość, że trochę się spóźni. Dziwne, bo to właśnie jego wybieraliśmy jako pierwszą osobę na miejscu.

Już poniektórzy zaczęli coś zamawiać. W między czasie doszedł do nas uradowany brunet. Bez większego problemu zaczął z każdym żwawą dyskusje, która ciągnęła się z najróżniejszymi śmiechami. Przyglądałem im się uważnie po kolei, aż mój wzrok padł na złoto okiego. Nasze spojrzenia się spotkały. Przerwał rozmowę z fioletowo włosym i zaczął mi się przyglądać z skupieniem.

-Coś nie tak?- zapytał, nie musiałem długo czekać, aż jego mimika twarzy się zmieni na tą łagodną

-Nie- popijam swój sok, nie wiedząc co więcej powiedzieć. Najwyraźniej odpuścił nie zwracając już na mnie większej uwagi. Ja dalej usiłowałem jakoś na niego nie patrzeć. Coś mnie do niego ciągnęło, aby przyjrzeć mu się uważniej, aby wiedzieć jak teraz wygląda, jak się zachowuje, o czym rozmawia z kolegą. On zawsze był zagadką, której nie byłem w stanie rozwiązać i teraz pewnie też bym sobie nie poradził.

Poderwałem się nagle, na co wszystkie spojrzenia padły na mnie milknąc.

-P-Przepraszam, zaraz wracam- szybko odszedłem, łapiąc się za głowę. Kręci mi się od tego nadmiernego myślenia. Tak jak kiedyś, nie jestem w stanie ułożyć jednej sensownej myśli przy dawnym obrońcy raimon. Wszedłem do łazienki, od razu przemyłem tam twarz zimną wodą, aby trochę ochłonąć. Słyszę po swojej prawej stronie otwieranie drzwi.

Jakieś coś inazuma eleven/ goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz