01

2.4K 134 3
                                    

Nie lubię chodzić po Melbourne wieczorami, ponieważ tutejsi nastolatkowie mają dziwny zwyczaj zaczepiania nieznajomych, szczególnie, gdy są pod wpływem jakiś procentów albo innych środków odurzających. Podchodzą, proszą o pieniądze, zazwyczaj na dragi albo alkohol. A kiedy im się nie udaje zdobyć tego, czego chcą, zaczynają szarpać i pomiatać innymi. W niektórych miejscach dochodziło do licznych morderstw czy gwałtów, dlatego też, gdy szłam Winston Street*, wolałam mieć zawsze kogoś obok siebie. Strach było iść tędy samemu, nawet dla bardzo odważnego, muskularnego mężczyzny. Ludzie w tej okolicy byli naprawdę niebezpieczni i wydaje mi się, że ja sama nie chciałabym mieć z nimi nic wspólnego. Gdyby nie to, że zgodziłam się odprowadzić Madison, byłabym już dawno w domu. Poszłam z nią na jedną z imprez, na której napiła się tak, jakby jutro miało nie nastąpić. Ale taka już jest moja przyjaciółka. Kiedy rzuca ją chłopak, ona wlewa w siebie tyle alkoholu, ile tylko może, a nawet i więcej. Tym razem było tak samo. Zaciągnęła mnie do pierwszego lepszego klubu, który był nieopodal jej domu i piła kolejkę za kolejką. Ja nie miałam zamiaru wypić tyle, ile brunetka i wypiłam tylko jednego drinka, który szybko wyparował z mojego organizmu. Brunetka, wracając już do domu, ledwo stała na nogach, ledwo się zataczała i przez pół drogi była uwieszona na mnie. A teraz wracam sama przez wszystkie najgorsze ulice, ponieważ to najkrótsza droga. Oczywiście mogłabym wrócić bezpiecznie, autobusem, ale jaki autobus kursuje o godzinie 2 nad ranem w Melbourne? Tak właśnie, żaden. 

Kiedy już opuszczałam najgorsze ulice, usłyszałam kilka śmiechów za sobą. Postanowiłam się nie odwracać, żeby nie zwracać na siebie szczególnej uwagi, jednak przyśpieszyłam kroku i starałam się być jak najdalej od nich. Po głosach wnioskowałam, że było za mną trzech lub czterech, kompletnie pijanych mężczyzn, którzy prawdopodobnie wychodzili z któregoś klubu na tej ulicy. Miałam już skręcać do uliczki, która była tylko dwa kilometry od mojego domu, kiedy poczułam ścisk na ramieniu. Chwilę później zostałam popchnięta na ścianę i przygwożdżona do niej. Jeden z mężczyzn, którzy szli za mną, patrzył mi prosto w oczy, w których najprawdopodobniej widniał tylko strach. Drugi podszedł i bez ceregieli ściągnął ze mnie letnią kurtkę, którą miałam na sobie. Chwilę później moje okrycie wylądowało na ziemi. Trzeci mężczyzna uśmiechał się cwaniacko i podszedł z drugiej strony, lustrując mnie z góry na dół. W tej chwili nie myślałam o niczym innym, jak o uwolnieniu się od nich i ucieczce do domu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ramionach mojego starszego brata i czuć się bezpiecznie. Jednak zamiast tego miałam obecny przed oczami obraz. Trzech mężczyzn, kompletnie pijanych, którzy mieli własnie zamiar się do mnie dobrać. A ja nie miałam żadnej możliwości się z tego wydostać. Kompletnie. Kiedy chciałam zacząć wołać o pomoc, jeden z nich zakneblował mi usta ręką, a drugą wsunął pod moją koszulkę, błądząc obleśnymi rękami po mojej skórze. Zaczęłam płakać. Zostałam spoliczkowana. Wydałam z siebie jęk bólu. Dostałam po raz drugi i trzeci. Krzyczeli na mnie. Wyzywali od suk i jeszcze gorszych. Płakałam, bardzo głośno. A oni zaczęli się do mnie dobierać. Dotykali mnie. Strasznie się bałam. Płakałam w głos, a ich to bawiło. Śmiali się ze mnie i mojego cierpienia. Mieli niezły ubaw. Sądziłam, że to koniec. Zostałam niemalże w samej bieliźnie i nie miałam prawa do żadnego ruchu. Byłam pozbawiona wolności ruchów. A oni mogli robić co chcieli, wbrew mnie. 

Wtedy zobaczyłam, że zbliża się do nas kilku młodych chłopaków, których kojarzyłam ze szkoły. Na ich czelę stał sam Jai Brooks. Nie minęła chwila, a mężczyźni zaczęli uciekać, zostawiając mnie samą, przypartą do muru. Po chwili czuję, jak czyjeś dłonie chwytają moje i unoszą mnie w górę. Beau Brooks zbiera moje rzeczy, a następnie podaje je Jai'owi. Ten okrywa mnie moją kurtką tak szczelnie, jak tylko może. Szczerze nienawidziłam Brooks'ów, ale w tej chwili wiele im zawdzięczałam.


***
Witam na moim opowiadaniu i Jai'u Brooks'ie!
Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia. 
Nie chcę wiele opisywać w rozdziałach, dlatego będą one krótkie, by akcja nie działa się za szybko. Mam nadzieję, że będziecie chętnie tutaj zaglądać.

Do następnego! :)

Rude Boy | jai brooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz