On wrócił. Wrócił do Melbourne. Znalazł mnie. Znalazł mnie w Melbourne. Sądziłam, że całkowicie o mnie zapomniał, odkąd rzucił mnie w kąt. Odkąd mnie zostawił i sponiewierał do granic możliwości. Nie sądziłam, że jeszcze pojawi się w moim życiu. I szczerze mówiąc mam cichą nadzieję, że nie pojawi się w nim inaczej niż poza głupimi telefonami, bo taki jest jego zwyczaj. On przeważnie dużo mówi, ale się nie pokazuje. A kiedy się pokazuje, niszczy daną osobę do granic możliwości. Niszczy wszystko co jest dla mnie ważne, niszczy wszystkich, z którymi widzi mnie w pobliżu. On widzi dosłownie wszystko, a nawet jeżeli nie widzi, to skądś wie wszystko, co się ze mną dzieje. Nigdy mi nie powiedział skąd i wątpię, żeby się dowiedział. Najbardziej boli to, że on lubi sprawiać krzywdę ludziom, z którymi się tylko widuję. Wiem, że Brooks'owie, Daniel i James są w tej chwili jednym z najważniejszych celów, dlatego, że to płeć przeciwna, a tej nienawidził najbardziej. Najchętniej wytrzeliłby wszystkich po kolei, jak leci. Potrafi mścić się tak długo, jak tylko może, dopóki nie dostanie tego, czego chce. Mnie.
"Mam nadzieję, że pójdziesz dzisiaj ze mną i chłopakami do klubu?
Potem możesz nocować ze mną u Brooks'ów.
Weź Maddie x"
Po raz kolejny czytam wiadomość od James'a i zastanawiam się co mu odpisać. Nie jestem do końca pewna, czy chce mi się iść 'wyszaleć' do klubu razem z Brooks'ami. Z drugiej strony ostatnio nawet 'normalnie' rozmawialiśmy, co jest totalnym zaskoczeniem dla mnie, jak i dla nich. Zastanawiam się jeszcze chwilę nad odpowiedzią do przyjaciela, a potem biorę telefon w dłonie i wystukuję odpowiedź do niego.
"Bądź po mnie o 20. :)"
Zauważam, że jest osiemnasta czterdzieści trzy, więc postanawiam jakoś się ubrać. Muszę jeszcze zapytać mamę, czy w ogóle mi pozwoli. W zasadzie powinnam to zrobić w pierwszej kolejności. Ale tak to już jest, jak ja najpierw robię, a potem dopiero zaczynam myśleć. Schodzę na dół i rozglądam się za mamą, którą po chwili odnajduję w kuchni dzięki cichej, spokojnej muzyce wydobywającej się z radia. Przyglądam się sylwetce kobiety, która kołysze się powoli w rytm muzyki. Cicho się śmieję, na co ona od razu się odwraca. Spogląda na mnie i uśmiecha się serdecznie.
- Jakaś sprawa? - pyta, a ja potakuję, siadając przy blacie
- Mogę iść z James'em - tutaj nakładam nieco mocniejszy ton na imię chłopaka - do klubu?
- Tylko z James'em? - pyta, mieszając coś w misce łyżką
- To znaczy wezmę jeszcze Mads i będzie Jai, Luke, Beau i Daniel. Być może ktoś jeszcze. - wzruszam ramionami i patrzę na nią wyczekująco
- Wrócisz do domu na noc? - unosi brew
- Um.. To znaczy.. Będę spała u Jai'a. - ostatnie cztery słowa mówię trochę pewniej
- W takim razie zgoda. - słysząc te słowa, zauważam, że uśmiecha się szeroko. Chyba polubiła Brooks'a na tyle, że mu ufa. Plus za to dla Jai'a. Chyba mu postawię drinka za to, że w pewnym sensie mi pomógł.
Dzwonię do Maddie i informuję ją o wyjściu, ale okazuje się, że Yammouni mnie ubiegł i zrobił to dziesięć minut przede mną. Dziewczyna nie może posiąść się z radości, że idziemy do klubu, a przede wszystkim dlatego, że będzie mogła podrywać Beau. Tak, Maddie strasznie leci na Beau, ale 'próbuje' tego nie okazywać, co oczywiście jej nie wychodzi. Ale w końcu to jej sprawa, a nie moja, więc nie mam zamiaru się w to wtrącać.
Ja, Maddie, Daniel i James jesteśmy już pod klubem i czekamy na trzech braci, którzy mieli być tutaj pół godziny temu. Moja cierpliwość powoli zaczyna być drażniona przez The Brooks Brothers i mam nadzieję, że magicznie przeteleportują się tutaj w ciągu dziesięciu sekund. Jednak tak się nie dzieje. Co za zdziwienie. Ten sarkazm. Chłopcy zjawiają się pięćdziesiąt minut po czasie. Jak gdyby nigdy nic wysiadają z auta, a ja mam chęć przywalić im kolankiem w przyrodzenie. Jednak chęć dobrej zabawy, o której przypomina mi Maddie jest większa, niż przyczynienie się do prawdopodobności bezpłodności któregoś z Brooks'ów. Wchodzimy w ósemkę do klubu. Ja, Maddie, Beau, Luke, James, Daniel, Jai i jakaś dziewczyna, którą widzę pierwszy raz w życiu. Jest naprawdę ładna i zastanawiam się kim jest dla chłopców. Chwilę potem siadamy przy jakimś stoliku i dowiaduję się od dziewczyny, że jest kuzynką trzech braci. Ma na imię Kelly i jest naprawdę miła, pogodna i rozgadana. Już chwilę potem widzę jak ciągnie na parkiet Skip'a i tańczy z nim w rytm piosenki. W tym samym czasie James wraz z Luke'iem idą do baru po jakiś alkohol. Beau i Maddie są "zajęci" sobą, że tak to ujmę. Jedno drugie pożera wzrokiem, jednak żadne się nie odezwie. Widzę, że Jai'owi ciśnie się coś na język, a potem słowa same wypadają mu z ust.
- Zamiast wypalać sobie dziury w oczach, po prostu weźcie się za ręce jak te okropne, miziające się pary i pójdźcie do cholery zatańczyć. Podchody są dziecinne. - mówi, a ja parskam śmiechem, na co zwraca uwagę, ale w sumie to ma rację. Dobrze powiedział.
- Skoro jesteś taki bardzo dojrzały to dlaczego nie wziąłeś Meg do tańca? - odpowiada Beau, uśmiechając się cwaniacko w stronę młodszego brata.
- Może dlatego, że nie lecę na Megan, a Ty pożerasz Madison wzrokiem. - Jai patrzy Beau prosto w oczy i mówi bez zawahania, starszy Brooks peszy się i ciągnie zadowoloną Mads w stronę parkietu.
- Jai? - patrzę na niego niepewnie
- Tak? - odwraca głowę w moją stronę i patrzy mi prosto w oczy
- Pomyślałam, że.. Um.. - zaczynam się jąkać, ale chłopak mnie wyręcza
- Chcesz zatańczyć? - pyta, wyciągając dłoń w moją stronę
- Może być. - mówię, a potem wstaję i chwytam dłoń chłopaka
Mam wrażenie, że to jakieś dziwne deja vu, że to znowu jakiś dziwny sen-koszmar, ale teraz to się dzieje naprawdę. Teraz naprawdę Jai Brooks trzyma mnie za rękę, teraz naprawdę Jai Brooks prowadzi mnie na parkiet, żeby ze mną zatańczyć i teraz naprawdę będę tańczyła u boku Jai'a Brooks'a. To kompletnie pomylone, patrząc na nasze wcześniejsze relacje, które były całkowitym przeciwieństwem obecnej. To naprawdę dziwne, kiedy osoba, której nigdy nie lubiłeś i nie chciałeś polubić, tak nagle próbuje zmienić Twoje nastawienie do niej, a Ty tak łatwo ulegasz. To naprawdę dość.. dziwne. Jai kładzie obie dłonie na mojej talii i przyciąga mnie nieco bliżej siebie, ale utrzymuje bezpieczny dystans między nami. Niepewnie zarzucam ręce na jego szyję i próbujemy rozmawiać, ale po chwili oboje stwierdzamy, że chyba nawet nie mamy o czym. Przez cały czas nasze "rozmowy" ograniczały się do wszelakich wyzwisk, a ani razu nie próbowaliśmy normalnie porozmawiać. Piosenka właśnie się kończy i już zaczyna się następna, ale ja i Brooks mamy to samo zdanie i postanawiamy wrócić na swoje miejsca. W połowie drogi ktoś staje przede mną i ciągnie mnie za sobą, łapiąc za mój nadgarstek. Będąc świadomą, że nie puściłam dłoni Jai'a, gdy schodziliśmy z parkietu, ściskam jego dłoń mocniej i widzę, że idzie za mną. Wychodzimy na zewnątrz i stoję obok Brooks'a. Przede mną stoi osoba, która wyciągnęła mnie z klubu. Odwraca się do nas przodem, a mnie przechodzi nieprzyjemny dreszcz, wymieszany ze strachem.
- Kto to jest? - słyszę przy uchu szept Jai'a, odwracam przestraszony wzrok na niego i próbuję mu przekazać, żeby mnie stąd zabrał, ale on nie potrafi niczego "odczytać" z mojego spojrzenia
- J-Jai.. - plączę się we własnych słowach i usilnie próbuję powiedzieć coś więcej - Wr-wróć-my do ś-środka, dobrze? - patrzę na niego pełna nadziei, że nie będzie o nic wypytywał, przynajmniej teraz i zgodzi się na moją prośbę.
- On idzie. Ty zostajesz. - mówi ostrym tonem ten, którego głosu nie słyszałam od kilkunastu miesięcy
- Ona idzie ze mną. Jeżeli sądzisz, że ją tkniesz, to grubo się mylisz. - spluwa Jai, czując, jak cała drżę ze strachu na głos stojącego przed nami mężczyzny
- Brooks Jaidon, tak? - śmieje się - Młodszy brat Beau, mam rację? - uśmiecha się cwaniacko - To moja własność.
- Kobieta nie może być czyjąś własnością. - warczy Jai, a potem chwyta mocniej moją dłoń.
W tym momencie nie obchodzi mnie to, że osoba, której szczerze nienawidziłam, trzymała mnie mocno za dłoń i ściskała za każdym razem, kiedy przechodziły mnie dreszcze wywołane strachem. Nie obchodziło mnie, że trzymał mnie za rękę Jai Brooks. Nie obchodziło mnie nic. Strasznie się bałam. Ale stojąc obok Jai'a i czując jak mocno ściska moją dłoń, czuję się o niebo lepiej i wiem, że Chris nie zrobi mi krzywdy.
Czy to nie zaczynało być dziwne?
* * *
PRZEPRASZAM WAS BARDZO, ŻE TYLE CZEKALIŚCIE NA NOWY ROZDZIAŁ. OGROMNIE PRZEPRASZAM I ZA TO ROZDZIAŁ JEST TROCHĘ DŁUŻSZY NIŻ INNE!
Liczę na to, że będziecie pisać na twitterze tweety z hashtagiem #RudeBoyFF i polecicie to ff innym.
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze! Do następnego!
CZYTASZ
Rude Boy | jai brooks
FanfictionJai jest typowym niegrzecznym chłopcem. Olewa szkołę, jest częstym członkiem imprez i wywołuje bójki. Chłopak uważa Megan za totalną nudziarę, która nie potrafi się rozerwać. Meggie jest przeciętną uczennicą i raczej niczym się nie wyróżnia. Jest st...