Tak bardzo nie chciałam przekraczać progu tego domu. Jeszcze chwila, a wejdę do piekła, którym śmiem nazywać dom Brooks'ów. A w tym domu sam szatan - Jai Brooks. Biorę głęboki oddech i podążam za mamą, która idzie przede mną, będąc zniecierpliwioną, że siedziałam piętnaście minut w aucie, zanim zdecydowałam się z niego wyjść. W zasadzie to nadal byłam na nie, ale mama wyciągnęła mnie z niego siłą. Nie chciałam się z nią niepotrzebnie kłócić, więc po prostu wyszłam z auta i miałam zamiar tam iść. Miałam zamiar spotkać się twarzą w twarz z Brooks'ami. Miałam zamiar przeżyć dzisiejszy dzień. I miałam zamiar nie dać Jai'owi tej satysfakcji. Nie zniszczy tego dnia. Ja na to nie pozwolę. Mozolnie dochodzę do drzwi, do których puka moja mama. Po chwili staje w nich Gina, jak zwykle pięknie wyglądająca. Wchodzimy do środka. Mama upomina mnie, bym zdjęła buty, więc szybko robię to w holu i idę dalej za Giną. Prowadzi nas do jadalni, która jest salonem. W jednym rogu stoi wielki telewizor, w drugim kilka kwiatków, na jednej ze ścian są wielkie szklane drzwi, które prowadzą do ogrodu za domem. Wraz z mamą i Giną siadamy na kanapie. Po chwili kobieta informuje nas, że przeniesiemy się do ogrodu, bo nie można zmarnować tak pięknej pogody. W zasięgu mojego wzroku nie ma żadnego z jej synów, co niezmiernie mnie cieszy, ponieważ odczuwam błogi spokój. Jednak nie trwa on długo, ponieważ po chwili, jak na zawołanie pojawia się cała trójka, w nienagannych strojach. Jeżeli bym ich nie znała, przysięgam, że uznałabym ich za sympatycznych chłopaków z sąsiedztwa. To naprawdę dziwne, że widzisz tą trójkę w miarę elegancko ubraną, sprawiającą wrażenie niesamowicie miłych facetów. Rzeczywistość jest inna. Gina uśmiecha się w stronę synów i po chwili przedstawia ich mojej mamie. Chłopcy tylko kiwają głowami w moją stronę, a ja robię to samo w odwecie. Nie mówię nic, bo uznaję, że nie ma takiej potrzeby. Oni chyba uważają inaczej. Kiedy przenosimy się na taras, Beau postanawia wyjść z inicjatywą.
- Chciałabyś zobaczyć cały ogród? - pyta, patrząc na mnie, a Jai tylko prycha na jego pytanie
- Nie, dzięki. - uśmiecham się krzywo i staram się brzmieć naturalnie
Słyszę, jak bliźniacy śmieją się z pewnego siebie ich starszego brata, który chyba po raz pierwszy dostał odmowę ze strony dziewczyny. Beau mierzy ich wzrokiem, a po chwili udaje, jakby w ogóle nie było żadnej rozmowy między nami. Po chwili czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu i widzę stojącą nade mną mamę. Patrzy na mnie wyczekująco, a ja nie mam bladego pojęcia o co jej może chodzić.
- No dalej Meggie. - mówi wesoło, a ja patrzę na nią jak na kompletną wariatkę, o co jej chodzi?
- Ale o czym Ty mówisz? - odzywam się, mając nadzieję, że dowiem się o czym mówi
- Jai zapytał, czy nie chciałabyś zamoczyć nóg w ich basenie. - uśmiecha się przyjaźnie, a ja w myślach już układam scenariusze zamordowania Brooks'a, patrzę na mamę, która utkwiła we mnie pełne nadziei spojrzenie, wzdycham zrezygnowana i kieruję się za uśmiechniętym Jai'em.
Siadam na brzegu basenu i powoli zamaczam nogi w orzeźwiającej wodzie. Macham stopami, mając nadzieję, że sprawi to, że woda chociaż o trochę będzie cieplejsza. Na marne. Opieram głowę na łokciach, które kładę na kolanach. Zastanawiam się dlaczego jestem tak uległa w stosunku do mojej mamy i dlaczego właśnie z Giną Brooks musi się przyjaźnić. Nie jest mi jednak dane długo myśleć, ponieważ po chwili czuję, że wpadam do wody. W panice macham rękami, a po chwili wydostaję się na powierzchnię. Posyłam wściekłe spojrzenie winowajcy, którym oczywiście był Jai, bo kto inny! Nie mógł się powstrzymać. Podchodzę do drabinki, a kiedy mam zamiar na nią wejść, chłopak szybko ją chwyta i wciąga na górę przez co nie mam możliwości wyjścia. Piorunuję go wzrokiem, a wtedy "na pomoc" przychodzi jego bliźniak, który wyciąga do mnie dłoń i pomaga mi wyjść z basenu. Widzę, że Jai'a bardzo rozweselił fakt, że jestem teraz kompletnie mokra, a moja matka ma zamiar tutaj zostać do późnego wieczora. Marzę tylko o tym, żeby się stąd jak najszybciej wydostać. Zanim jednak to zrobię, podchodzę do uradowanego Jai'a i ciągnę do za rękę. O dziwo, nie szarpie się ze mną, a idzie dokładnie za mną. Oh Jai, Ty jeszcze nie jesteś świadom. Kieruję się z powrotem w stronę basenu. Stoję dokładni na wprost, a Jai jest przede mną, tyłem do wody. Podchodze bliżej niego, a on tylko podnosi jedną brew i uśmiecha się cwaniacko. Oh, czyżby na coś liczył? Dobrze. Przybliżam usta do jego szyi i dmucham w nią, delikatnie zakreślając kółka na jego karku. Jest zdezorientowany. Cudownie. Kiedy już widzę, że zaczyna mu się to podobać, bez zastanowienia popycham go do wody. Zaskoczony Brooks wynurza się z wody i krzyczy, że się zemści. Niee, to moja mała zemsta. Śmieję się, kiedy widzę, że Jai nieudolnie próbuje wyjść. Kiedy widzę, że nie ma już siły, podchodzę i kucam, wyciągając ku niemu dłoń. Chwyta ją i podciąga się, cały czas uśmiechając się głupkowato, po chwili dopiero orientuję się, co ma zamiar zrobić, ale zanim zdążę zareagować, on wciąga mnie pod wodę. Szarpię się pod wodą, próbując wydostawć się z uścisku Brooks'a, jednak on nie ma zamiaru mnie puścić. Po chwili oboje się wynurzamy. Obrzucam go spojrzeniem "jeszcze raz mnie tkniesz to Cię zastrzelę", a on tylko się śmieje.
- Wyglądasz jak szczur. - komentuję, widząc jak mokra grzywka przykleja mu się do czoła i śmieję się z wyrazu jego twarzy
- Dzięki. - szczerzy się jak idiota, a potem jakimś cudem udaje mu się wyjść z basenu, o dziwo, pomaga mi się z niego wydostać
Idziemy w kierunku tarasu, na którym siedzą moja mama, Gina i pozostała dwójka Brooks'ów. Wszyscy skupiają swój wzrok na nas, a potem wybuchają niepohamowanym śmiechem. Tak, komiczny widok. Ja i Brooks całkowicie mokrzy, bardzo śmieszne. Mama tylko posyła mi spojrzenie, które mówi "bierz się za niego", a ja mam chęć cisnąć w nią piorunem. Gina mówi, żebyśmy poszli się przebrać, a ja mogę jedynie bezradnie rozłożyć ręce, ponieważ nie spodziewałam się, że zostanę wepchnięta do basenu, więc nie wzięłam "przypadkiem" na przebranie jakichkolwiek ciuchów. Jednak zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, czuję dłoń Jai'a na swoim nadgarstku. Chłopak ciągnie mnie wgłąb domu, prowadząc do łazienki, mówiąc, że za chwilę wróci. Czekam kilka minut, a wtedy wchodzi Brooks. Podaje mi ręcznik i ubrania. Szybko je od niego przejmuję, a on zamyka drzwi od łazienki i wychodzi. Dla pewności zakluczam je, a potem szybko zdejmuję z siebie mokre ubrania. Wycieram się puchatym ręcznikiem, a następnie zakładam bokserki, które o dziwo, nie są o wiele za duże. Na nie zakładam szary dres. Zdejmuję mokry stanik i dokładnie go wykręcam, a potem zakładam t-shirt i bluzę, które przyniósł Jai. Są o kilka rozmiarów za duże, ale lepsze to, niż całkowicie przemoknięte moje ubrania. Wychodzę z łazienki, a przed nią czeka Jai. Lustruje mnie z góry na dół. W rękach trzymam moje mokre, wcześniej wykręcone ubrania. Chcę już odejść, kiedy mówi cicho, żebym na niego zaczekała. Decyduję się zostać. Przecież jedna sytuacja, kiedy jestem miła, nie czyni ze mnie przyjaciółki Jai'a. Kiedy chłopak wychodzi, zabiera z moich rąk mokre ubrania i wiesza je na suszarce, na balkonie. Wychodzę za nim i opieram się o barierkę.
- Dobrze Ci w moich rzeczach. - słyszę za sobą
***
Miło mi, że ktoś zaczyna się interesować moim opowiadaniem, to naprawdę miłe!
Przypominam, że możecie pisać o tym na twitterze #RudeBoyFF
CZYTASZ
Rude Boy | jai brooks
FanfictionJai jest typowym niegrzecznym chłopcem. Olewa szkołę, jest częstym członkiem imprez i wywołuje bójki. Chłopak uważa Megan za totalną nudziarę, która nie potrafi się rozerwać. Meggie jest przeciętną uczennicą i raczej niczym się nie wyróżnia. Jest st...