Irytujący dźwięk budzika przerwał mi cudowny sen, w którym właśnie krzyczałam ile tchu na koncercie Justin'a Timberlake'a, a jakieś laski obok lustrowały mnie wzrokiem z góry na dół. Tak, to był piękny sen. Szczególnie ten moment, kiedy sam wielki Timberlake chwycił mnie za rękę i wciągnął na scenę. O tak. A potem ten pieprzony budzik, który mam chęć roztrzaskać o ścianę. I szczerze mówiąc, zrobiłabym to z jak największym uśmiechem na ustach, gdyby nie fakt, że tym budzikiem, jest mój telefon, bez którego nie potrafię wytrzymać. To już chyba nałóg. Coś jak dragi. Tylko bardziej uzależnia. Madison stwierdziła, że to już obsesja. Ale to samo mogę powiedzieć o niej. Przecież to nie ja mam masę plakatów One Direction na ścianach pokoju, w ramkach na półkach czy na tapecie telefonu. Ta dziewczyna jest kompletnie szalona! Kiedyś mi opowiadała co potrafią zrobić fanki owego boybandu. Moja przyjaciółka wyszła cało z opresji, która jej towarzyszyła, ale jej kuzyna, Tiffany, niestety nie. Dziewczyna miała masę wyrwanych włosów i skręconą kostkę. A podobno koncerty to sama frajda! Tak, frajda, kiedy nie napada Cię masa fanek. Ale mniejsza w Madison i jej chorą obsesję na punkcie boybandów i innych takich. W ogóle nie rozumiem dlaczego mój budzik zadzwonił. Po pierwsze, są wakacje, po drugie - nigdy nie byłam tak popieprzona, żeby ustawiać budzik w wakacje!
Po dłuższej chwili dzwonek staje się uciążliwy, a ja zdaję sobie sprawę, że to wcale nie był budzik, a dźwięk przychodzącego połączenia. Ktoś jest naprawdę uparty i nieugięty. Spoglądam na wyświetlacz i widzę nieznany numer. Szybko odrzucam połączenie i wpadam twarzą w miękką poduszkę. Ktoś chyba naprawdę ma zamiar ze mną rozmawiać o, podnoszę głowę, patrząc na godzinę, czwartej trzydzieści siedem nad ranem, skoro dzwoni jak osioł. Zrezygnowana przykładam telefon do ucha.
- Tak? - pytam, wyczekując odpowiedzi z drugiej strony linii
- Spałaś? - słyszę ten irytujący śmiech
- Nie. Z utęsknieniem czekałam aż zadzwonisz do mnie przed piątą nad ranem, wiesz Jai?
- Nie musisz być taka niemiła.
- A Ty nie musisz mnie budzić.
- To czysta przyjemność.
- Pieprz się, Brooks. - syczę do słuchawki
- Z Tobą zawsze. - odpowiada i jestem niemal stuprocentowo pewna, że ma na ustach swój durny ironiczny uśmieszek, który zawsze przykleja do swojej twarzy, gdy go widzę
- Tak właściwie to po co dzwonisz? - pytam wciąż nieogarniając zupełnie niczego
- Chciałbym Cię poinformować, że dziś się spotkamy. - mówi powoli, jakby wziął mnie za jakąś niedorozwiniętą
- Po moim trupie. - warczę
- W takim razie właśnie umarłaś. - śmieje się, a potem rozłącza
Wkurzona rzucam telefon na drugi koniec łóżka i próbuję usnąć, zastanawiając się jeszcze, dlaczego Brooks'a bawi to, że się strasznie denerwuję na sam jego widok. Jest okropny. Dlaczego tacy ludzie jak on muszą się urodzić?
Wstaję z łóżka dopiero po godzinie dziewiątej. Do tej pory cały czas przewracałam się z boku na bok, ponieważ przez idiotyczny pomysł Jai'a, o telefonie do mnie, nie mogłam już później usnąć. Kieruję się do kuchni, w której słyszę, jak moja mama fałszuje przy piosence Katy Perry, ale nie mam zamiaru jej w tym uświadamiać. Siadam przy stole, a ona podaje mi dwa tosty, które właśnie wyciągnęła z tostera. Dziękuję jej i zabieram się za konsumpcję. Nadal zastanawia mnie to, dlaczego Jai stwierdził, że dzisiaj się spotkamy. Jakoś nigdy nie był skory do tego, żeby się ze mną spotkać. Jedynie wtedy, kiedy było to koniecznie, to jest w szkole i na treningach po szkole. Spoglądam na mamę, która siada przede mną i sama zaczyna zajadać się śniadaniem. Widzę, że coś ją gryzie i wiem, że zaraz mi powie co to takiego. Nie zamierzam wychodzić z inicjatywą i cierpliwie czekam, aż zacznie mówić. Odkłada tosta na talerz i popija sokiem, a potem patrzy na mnie.
- Meg. - zaczyna, a ja podnoszę na nią wzrok, który chwilę temu był skupiony na moim jedzeniu
- Tak? - wyczekuję kontynuowania jej wypowiedzi
- Co powiesz na to, że dzisiaj obiad zjemy poza domem? - patrzę na nią, przechylając głowę w prawo i przymykam jedno oko
- Co masz na myśli mówiąc "poza domem"? - pytam, pokazując cudzysłów w powietrzu
- Gina zaprosiła nas na obiad. - mówi spokojnie i wyczekuje mojej reakcji
Ah tak. Gina Brooks. Zapomniałam wcześniej wspomnieć, że moja mama i mama Brooks'ów to typowe psiapsiółki, które czasem zachowują się jak szalone nastolatki. Czasami nie potrafią bez siebie wytrzymać i przebywają u siebie od rana do wieczora. Nic nie poradzę, że Gina jest tak wspaniałą osobą, a jeden z jej synów to totalna porażka płodowa.
- Nas? - pytam, kładąc nacisk na to słowo, a ona w odzewie kiwa głową z uśmiechem
Więc przynajmniej już wiem, o czym mówił Jai przed godziną piątą nad ranem, kiedy zachciało mu się ze mną rozmawiać. Nie mam pojęcia co siedzi w głowie tego człowieka. Czasami zastanawiam się, czy kiedykolwiek posiadał coś takiego jak mózg, czy po prostu ma tam same trociny.
- Meggie pośpiesz się, nie chcę być spóźniona! - krzyczy mama z dołu, a ja mam chęć zakopać się w stercie poduszek, leżących na moim łóżku. Powoli wstaję i przekopuję stertę ciuchów w szafie. Byłam niemalże pewna, że mama nie wypuściłaby mnie z domu, gdybym nie ubrała spódniczki lub sukienki. A wolałam sama coś wybrać, niż doprowadzić do tego, że zrobi to za mnie moja rodzicielka. Wyciągam z szafy czarną rozkloszowaną spódniczkę, a do tego czarną koszulkę na grubych ramiączkach z napisem "FUCK YOU". Oh tak, idealna koszulka. Szybko zakładam na siebie ubrania, a potem wpadam jak błyskawica do łazienki, żeby nałożyć odrobinę pudru i wytuszować rzęsy. Włosy zostawiam rozpuszczone, lekko je rozczesując. Do tego wszystkiego zakładam krótkie, czarne trampki. Szybko zbiegam na dół i widzę mamę, która jest bardzo zniecierpliwiona. Lustruje mnie wzrokiem i zatrzymuje się na moim obuwiu. Wzruszam ramionami i kieruję się do wyjścia, a ona zaraz za mną.
To będzie ciekawe, na pewno.
* * *
WOAHRozdział za rozdziałem
Mam nadzieję, że nie dodaję za szybko
Ale chwyciłam pomysł i jakoś tak wyszło
Ten rozdział jest totalnie nudny, ale obiecuję, że w następnym troszkę się podzieje
Chcę Was trochę wprowadzić w nastrój! haha
CZYTASZ
Rude Boy | jai brooks
FanfictionJai jest typowym niegrzecznym chłopcem. Olewa szkołę, jest częstym członkiem imprez i wywołuje bójki. Chłopak uważa Megan za totalną nudziarę, która nie potrafi się rozerwać. Meggie jest przeciętną uczennicą i raczej niczym się nie wyróżnia. Jest st...