12

950 89 9
                                    

"Czasem każdy dzień przynosi lęk, nie obchodzi Cię, że ranisz mnie.

Pozwól mi, żyć tak, jak chcę!"


- Kochasz go? - ponawia pytanie, próbując brzmiąc spokojniej

- Nie, nie kocham go. - odpowiadam zgodnie z prawdą, a w odpowiedzi słyszę jego śmiech

- Więc dlaczego tak Ci na nim zależy, huh? - patrzy na mnie nieodgadnionym wzrokiem - On Cię niszczy. Rozkocha Cię w sobie, już to robi. A wiesz co potem? Potem Cię rzuci, jak każdą. A wszystko dlatego, że ma jedną laskę od ponad roku, rozumiesz, Meggie? Jemu na Tobie nie zależy. - słyszę, jak każde słowo wypowiada bez większego problemu, jakby przeprowadzał ze mną swobodną rozmowę, chociażby o pogodzie, tymczasem on mówi o chłopaku, którego właśnie prawie zabił

- Kłamiesz. - odpowiadam, patrząc na niego surowo - Masz w tym swój cel. Przejrzałam Cię Chris. Próbujesz mnie podejść i przeciągnąć na swoją stronę. Po raz kolejny chcesz mną manipulować. Nie dam się, nie tym razem. - mówię, patrząc mu w oczy

- Sama się przekonasz. Chciałem Cię chronić, za wszelką cenę. Ale Ty mi na to nie pozwalasz. Może zachowywałem się jak totalny psychopata, ale tak właśnie się dzieje, kiedy widzę, że coś grozi osobie, którą kocham. Kiedy zrozumiesz to się odezwij Meg. - odpowiada, a potem otwiera drzwi od auta, wsiada i po prostu odjeżdża


"Mam dość, nie mów mi nic. Pozwól żyć, pozwól mi być."


Minęły cztery tygodnie od dnia, w którym Brooks wylądował w szpitalu. A dzień, w którym się to stało, był jedynym, kiedy tam byłam. Potem już ani razu się tam nie pojawiłam mimo próśb i telefonów.


- Jai jest w domu. - słyszę za sobą głos Beau, który kilka sekund później kładzie dłoń na moje ramię i odwraca mnie w swoją stronę

- Dzięki za informację. - odpowiadam, mając w oczach zupełną pustkę, a w głosie nie ma żadnej intonacji, zupełnie jakby była pusta

- Czy wszystko w porządku, Meg? Porozmawiajmy. - zza chłopaka wychodzi Madison

- Dajcie mi spokój, proszę. - odpowiadam, spuszczając głowę w dół, a potem osuwam się po ścianie na ziemię

- Zostanę z Tobą. - mówi Maddie, a potem siada obok mnie

- Nie rozumiesz? WYPIERDALAJ! - wrzeszczę całym swoim głosem, a potem wskazuję na drzwi


Słyszę kroki, a potem ciche zamykanie drzwi. Podnoszę głowę i widzę, że zostałam sama. Zupełna cisza, pustka i ja. To jest to, czego chciałam. To jest to, od czego zawsze potrzebowałam. Oni wszyscy wiedzieli, wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, tylko ja nie wiedziałam. Zawsze tak jest. Wszyscy wiedzą, a ja dowiaduję się na końcu najgorszej prawdy, a wcześniej karmiono mnie najlepszym kłamstwem. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że nie możesz im ufać. Bo jak masz im ufać, skoro nie ufasz nawet sobie?


"Nie rozumiesz, że to sprawia ból, a to przecież tylko kilka słów.

Nie obchodzi Cię, to że ranisz mnie."


Siadam na parapecie i wpatruję się w idiotyczne okno naprzeciw mojego. Niedaleko jest mały plac zabaw, na którym mogę dojrzeć James'a, Skip'a, Beau, Madison i jakąś dziewczynę, którą Skip obejmuje w talii. Być może jego nowa dziewczyna. Uśmiecham się lekko, widząc, że Beau przyciąga do siebie Madison i całuje ją przy wszystkich.

Rude Boy | jai brooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz