Rozdział 8

27 3 0
                                    

Hope POV's 

Byłam bardzo zmieszana prośbą Michaela, prośbą a w zasadzie propozycją. Chciałam mu pomóc a jednocześnie nie. Praktycznie kazał mi zrezygnować ze studiów, wyprowadzić się od mamy i sprzątać jego dom. Nie wiedziałam co o tym myśleć i co najważniejsze czy mówić mamie? 

Ostatecznie nic jej nie powiedziałam, spotkałam się z nią i Megan, moją dobrą koleżanką. Posiedziałyśmy przy kawie i cieście, a potem zadzwonił mój telefon mówiąc bym już się zbierała. 

- Mogę cię jeszcze prosić na chwilę Hope? - zapytała Megan. - Powiedz mi czemu jesteś tak rozkojarzona? Boisz się czegoś? 

- Nie, Michael jest miły, a Gab jest cudownym kumplem. - uśmiechnęłam się. - Przyjdziesz do mnie jutro? Będę potrzebowała twojej pomocy. 

- Kolejny bankiet? 

- Nie Megan, będę potrzebowała rady. - uśmiechnęłam się, pożegnałam z mamą, zapakowałam trochę ciasta i zabierając pachnącą Michaelem marynarkę zbiegłam po schodach do auta, w którym czekał na mnie Michael. 


- Jak było u mamy? - zapytał, ruszając. 

- Dobrze, jutro przyjdzie do mnie Megan. - powiedziałam, zerkając w szybę. 

- Zdecydowałaś już? - mruknął nerwowo.

- Tak. 

- I jak? - spojrzał na mnie. 

- Wyjdę za ciebie, pod warunkiem, że moja mama nie dowie się, że małżeństwo jest fikcyjne. Czyli ty też będziesz musiał poudawać przed moją mamą. - powiedziałam z pewnością patrząc mu w oczy. 

- W porządku, ale to znaczy, że to się nieco przeciągnie. - westchnął. - Nie możesz bo dwóch tygodniach powiedzieć mamie, że wychodzisz za mnie za mąż. 

- Racja. - wzięłam oddech. - To także znaczy, że skoro mamy wziąć ślub i wytrzymać ze sobą rok, musimy się poznać. 

- Pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem. 

- Dopiero zaczynasz nim być, Michael. - powiedziałam otwarcie. - Nie możesz powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi po jednych przeprosinach i jednej rozmowie. - oznajmiłam. - To tak nie działa.


***

Wieczorem, po kąpieli rozczesałam swoje włosy a później położyłam się do łóżka. Spojrzałam na niebieski kamień na mojej ręce. - To pewnie były oświadczyny. - pomyślałam.

Przez godzinę czasu kręciłam się i wierciłam, nie umiejąc znaleźć sobie miejsca. Chciało mi się pić ale także nie chciało mi się schodzić do kuchni. Przeklęłam pod nosem i wstałam, żeby zejść po butelkę soku. Nie chciałam zapalać światła, bo wiedziałam, że obudzę Michaela i Gabriela śpiących w swoich sypialniach. No i to był mój błąd, bo nie zauważyłam skórzanej teczki Gabriela i runęłam w dół schodów. Na moje szczęście udało mi się zatrzymać po kilku schodkach, ale w dalszym ciągu wiedziałam, że jestem mocno poobijana. Już chciałam się po cichutku zbierać z ziemi, kiedy na moje nieszczęście Michael zapalił światło w swojej sypialni, a widząc mnie zbierającą się ze schodów, pokiwał głową i zbiegł do mnie na dół. - Wszystko dobrze, niezdaro? - spojrzał na mnie i podtrzymał mnie za łokieć. - Nie uderzyłaś się w głowę? 

- Nie. - powiedziałam cicho, czując jak bije od niego ciepło. Stał bez koszulki, w samych spodniach z dresu. - Dzięki za troskę. 

Culver City || DevilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz