Hope POV's
Byłam bardzo zmieszana prośbą Michaela, prośbą a w zasadzie propozycją. Chciałam mu pomóc a jednocześnie nie. Praktycznie kazał mi zrezygnować ze studiów, wyprowadzić się od mamy i sprzątać jego dom. Nie wiedziałam co o tym myśleć i co najważniejsze czy mówić mamie?
Ostatecznie nic jej nie powiedziałam, spotkałam się z nią i Megan, moją dobrą koleżanką. Posiedziałyśmy przy kawie i cieście, a potem zadzwonił mój telefon mówiąc bym już się zbierała.
- Mogę cię jeszcze prosić na chwilę Hope? - zapytała Megan. - Powiedz mi czemu jesteś tak rozkojarzona? Boisz się czegoś?
- Nie, Michael jest miły, a Gab jest cudownym kumplem. - uśmiechnęłam się. - Przyjdziesz do mnie jutro? Będę potrzebowała twojej pomocy.
- Kolejny bankiet?
- Nie Megan, będę potrzebowała rady. - uśmiechnęłam się, pożegnałam z mamą, zapakowałam trochę ciasta i zabierając pachnącą Michaelem marynarkę zbiegłam po schodach do auta, w którym czekał na mnie Michael.
- Jak było u mamy? - zapytał, ruszając.
- Dobrze, jutro przyjdzie do mnie Megan. - powiedziałam, zerkając w szybę.
- Zdecydowałaś już? - mruknął nerwowo.
- Tak.
- I jak? - spojrzał na mnie.
- Wyjdę za ciebie, pod warunkiem, że moja mama nie dowie się, że małżeństwo jest fikcyjne. Czyli ty też będziesz musiał poudawać przed moją mamą. - powiedziałam z pewnością patrząc mu w oczy.
- W porządku, ale to znaczy, że to się nieco przeciągnie. - westchnął. - Nie możesz bo dwóch tygodniach powiedzieć mamie, że wychodzisz za mnie za mąż.
- Racja. - wzięłam oddech. - To także znaczy, że skoro mamy wziąć ślub i wytrzymać ze sobą rok, musimy się poznać.
- Pamiętaj, że jestem twoim przyjacielem.
- Dopiero zaczynasz nim być, Michael. - powiedziałam otwarcie. - Nie możesz powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi po jednych przeprosinach i jednej rozmowie. - oznajmiłam. - To tak nie działa.
***
Wieczorem, po kąpieli rozczesałam swoje włosy a później położyłam się do łóżka. Spojrzałam na niebieski kamień na mojej ręce. - To pewnie były oświadczyny. - pomyślałam.
Przez godzinę czasu kręciłam się i wierciłam, nie umiejąc znaleźć sobie miejsca. Chciało mi się pić ale także nie chciało mi się schodzić do kuchni. Przeklęłam pod nosem i wstałam, żeby zejść po butelkę soku. Nie chciałam zapalać światła, bo wiedziałam, że obudzę Michaela i Gabriela śpiących w swoich sypialniach. No i to był mój błąd, bo nie zauważyłam skórzanej teczki Gabriela i runęłam w dół schodów. Na moje szczęście udało mi się zatrzymać po kilku schodkach, ale w dalszym ciągu wiedziałam, że jestem mocno poobijana. Już chciałam się po cichutku zbierać z ziemi, kiedy na moje nieszczęście Michael zapalił światło w swojej sypialni, a widząc mnie zbierającą się ze schodów, pokiwał głową i zbiegł do mnie na dół. - Wszystko dobrze, niezdaro? - spojrzał na mnie i podtrzymał mnie za łokieć. - Nie uderzyłaś się w głowę?
- Nie. - powiedziałam cicho, czując jak bije od niego ciepło. Stał bez koszulki, w samych spodniach z dresu. - Dzięki za troskę.
CZYTASZ
Culver City || Devil
RomanceMogło by się wydawać, że mury Culver City widziały już wszystko, ale z pewnością nie widziały Michaela. Broń Boże nie myśl teraz o archaniele, który powinien bronić tego miasta. Wręcz przeciwnie, chodzi o diabła, który trzymał klucze do bramy. - Gł...