Culver City godzina 8:32
- Hope? - Gabriel stanął przed sypialnią dziewczyny. - Mam dla ciebie sukienkę. Bądź gotowa na 16:30.
- Gabriel? - stanęła koło mężczyzny, a oddech ugrzązł jej w gardle. - Chciałam naprawdę ci podziękować, no wiesz, za tą wypłatę. - uśmiechnęła się smutno.
- Nie ma za co, naprawdę. - zbliżył się do niej i objął dziewczynę ramionami.
- Co Gabriel myślisz, że zaliczysz? - zaśmiał się cynicznie Michael stając w drzwiach. Dziewczyna jak oparzona odskoczyła od mężczyzny. - Słuchajno mnie młoda. - powiedział patrząc na nią. - Masz się mnie słuchać na tym całym spotkaniu, jeden ruch i będzie po tobie. - ostrzegł ją, mówiąc naprawdę poważnie i było logiczne, że dziewczyna wystraszyła się potwornie.
W tamtym momencie Michael poczuł coś czego sam jeszcze nie rozszyfrował - był zazdrosny o to, że Hope może łączyć coś z Gabrielem. Nigdy do tej pory nie poczuł czegoś takiego, nie trudno się dziwić, że był na siebie wściekły. Michael nie chciał czuć niczego, nigdy i do nikogo. Przez 20 lat budował wokół siebie mur, na którym teraz widniało solidne pęknięcie. - Masz zwracać się do mnie po imieniu, mamy wyglądać tak jakbyśmy dobrze się znali. - rzucił i wyszedł. Musiał się napić, siadł w swoim biurze i nalał sobie do szklanki burbonu. Przetarł twarz rękoma i mocniej ścisnął szklankę. Sam przed sobą musiał przyznać, że dziewczyna jest piękna, a to, że będzie na każdy jego rozkaz nakręcało go jeszcze bardziej. W tamtym momencie dostał piekielnych wyrzutów sumienia - a przecież diabeł nigdy ich nie miał. Gnębiło go to jak postąpił z dziewczyną dzisiejszej nocy. Kiedy dostrzegł, że Gabriel opuścił posiadłość, postanowił zrobić coś czego naprawdę nigdy nie miał w zwyczaju.
- Hope? - zwrócił uwagę dziewczyny, stojącej przy kuchence i zapewne gotującej dla niego obiad.
- Tak? - podniosła na niego spojrzenie, a jej oddech przyspieszył. Nie mogła zaprzeczyć temu, że był przystojny, ani temu, że bardzo bała się jego władzy. Chciała się postawić, ale zdawała sobie sprawę, z tego, że tylko pogorszyłaby sprawę. - Potrzebujesz czegoś? - odważyła zadać się kolejne pytanie.
- Nie, przyszedłem, bo w nocy zrobiłem coś co nie powinno się zdarzyć. - powiedział, przełykając gulę która urosła mu w gardle. - Przepraszam, że zrobiłem ci krzywdę. - wskazał na jej szyję. - Czasem nad tym nie panuje.
- Przeprosiny przyjęte, ale mam jedno pytanie. - powiedziała pewnie, będąc w niemałym szoku, bo nie spodziewała się, że będzie z nim normalnie rozmawiać, ani przeprosin z jego strony.
- Mów.
- Dlaczego nie pociągnąłeś do odpowiedzialności mojego brata, tylko mnie? - wydusiła z siebie. - Wiesz doskonale, że byłam potrzebna mamie.
- Widziałaś umowę, wiesz także co było wynagrodzeniem. - skwitował. - Po za tym, masz dobrze płatną pracę teraz.
- Straciłam możliwość studiów. - odbiła piłeczkę. - Straciłam także możliwość posiadania mamy obok.
- Widziałem, że prawie wszystko na ten tydzień masz gotowe. - westchnął. - Nie będę z tobą dyskutował. - urwał ostro. - Potrzebujesz czegoś aby dobrze prezentować się na dzisiejszym bankiecie? - zapytał na odchodne.
- Wszystko już mam, oprócz kogoś do makijażu. - zwiesiła głowę. - Mam znajomą, która się w tym specjalizuje, może ona mogła by dziś pomóc.
- Zaproś ją tu, ja polecę Gabrielowi aby jej zapłacił. - polecił.
CZYTASZ
Culver City || Devil
Roman d'amourMogło by się wydawać, że mury Culver City widziały już wszystko, ale z pewnością nie widziały Michaela. Broń Boże nie myśl teraz o archaniele, który powinien bronić tego miasta. Wręcz przeciwnie, chodzi o diabła, który trzymał klucze do bramy. - Gł...