Rozdział miał być jutro, ale jestem tak zadowolona wynikiem matury, że wstawiam dziś! 💋
Miłego czytania! 🖤
Wzięłam kolejnego kęsa hamburgera i uśmiechnęłam się do Smythe'a, który ubrudził się sosem.
-Ty nawet jeść nie potrafisz. - skomentowałam, wskazując na kącik jego ust. Przewrócił oczami i próbował zatrzeć sos z twarzy. - Bardziej w lewo. - poleciłam - Niżej. Niżej... - znudzona po prostu pochyliłam się w jego stronę i starłam sos z ust.
-Przyznaj, że po prostu chciałaś mnie dotknąć. - parsknął.
-Tak, Smythe. Czytasz mi w myślach. - sarknęłam.
-Zdaję sobie z tego sprawę. - ten to miał o sobie wysokie mniemanie...
-Chciałeś się spotkać. - przypomniałam mu - O czym chciałeś porozmawiać? - na jego ustach pojawił się typowy dla niego uśmieszek.
-Cóż, uznałem, że powinniśmy sobie wyjaśnić ostatnie zajście między nami. - powinnam zachować zimną krew. Jeśli wyprowadziłby mnie z równowagi, mogłabym powiedzieć coś głupiego i to mogłoby się źle skończyć.
-Smythe, nie sądziłam, że jesteś typem chłopaka, który przeżywa durny pocałunek. - parsknęłam.
Kłamałam. To nie był dla mnie tylko durny pocałunek. To było zdecydowanie dużo, dużo więcej. Ale cholera! Nie mogłam mu powiedzieć, że na niego leciałam...
-A ja sądziłem, że jesteś na tyle pewna siebie, że jesteś w stanie spojrzeć mi w oczy i przyznać, że najzwyczajniej w świecie na mnie lecisz. - rozchyliłam usta, przez szok, który u mnie wywołał. Rozgryzł mnie szybciej niż się tego spodziewałam. Skubany dobry był.
-J-ja nie... - cholera! Zająknęłam się. Ja się nie jąkałam. Nigdy. Nie zdarzało mi się to. Powinnam być po prostu szczera. Wzięłam głęboki wdech. - Chcesz wiedzieć, co myślę? - skrzyżowałam ręce, opierając się wygodnie o krzesło.
-Chcę. - odparł zaintrygowany moimi słowami. Oparł podbródek na dłoniach i wpatrywał się we z zainteresowaniem.
-Okay. - przytaknęłam - Więc niech tak będzie. Nigdy nie byłam zakochana ani nawet zauroczona. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia ani... w pewnym sensie w ogóle nie wierzę w miłość. - mruknęłam - I nagle pojawiłeś się ty. I na początku nic się nie zmieniło. Pomyślałam, że znalazłam przyjaciela, kogoś z kim dobrze się rozumiem i... - przymknęłam oczy, biorąc głęboki wdech - I ten pocałunek. - jęknęłam.
-Ej! Ten pocałunek był naprawdę dobry. - oburzył się.
-Nie mówię o sposobie w jaki mnie pocałowałeś. - zaśmiałam się - Chodzi o to...
-Czyli pocałunek ci się podobał? - wtrącił się. Przewróciłam oczami. Ja starałam się z nim porozmawiać na poważnie, a on się jedynie martwił tym, czy potrafił dobrze całować. Co za człowiek...
-Tak, Smythe. - warknęłam rozruszona - I właśnie w tym problem. Nigdy nie sądziłam, że głupi pocałunek przewróci moje życie do góry nogami. - jęknęłam.
-Kobieto, komu ty to mówisz? - parsknął - Zanim cię pocałowałem, byłem święcie przekonany, że jestem gejem. Dalej twierdzisz, że to twoje życie wywróciło się do góry nogami? - wiedziałam, że sam nie był pewien swoich uczuć do mnie, ale jego uśmiech sprawiał, że nie zamierzałam się tym martwić. Gdy tak się w niego wpatrywałam to w ogóle nie widziałam powodów do zmartwień.
CZYTASZ
The Boy From Dalton | Sebastian Smythe ✔
FanfictionSiedemnastoletnia Victoria ma w życiu wszystko, czego potrzebuje. Ma kochających rodziców i brata. Ma wiernych przyjaciół. Ma też problem, gdyż w jej życiu pojawił się chłopak, któremu daleko do ideału. Chłopak, nie byłby wielkim problem, gdyby...