Gwiazdki i komentarze mile widziane, kochani! 🖤
Po cichu weszliśmy do domu Smythe'a. Szatyn przekręcił klucz w drzwiach, upewniając się, że zostały zamknięte.
- Na pewno nie będę przeszkadzać? - zapytałam, ściągając trampki. Zerknęłam na Sebastiana, rozpinając skórzaną kurtkę. Czekałam na odpowiedź.
- Nie. - pokręcił głową - Wręcz przeciwnie, jeśli moi rodzice jeszcze nie śpią i Cię zobaczą to...
-Sebastian, czy... - w korytarzu pojawiła się wysoka szatynka z włosami upiętymi w luźny kucyk. Na oko można było stwierdzić, że kobieta była około czterdziestki, ale figury mogły jej pozazdrościć nastolatki. Wow. - Dobry wieczór? - zerknęła na mnie zaskoczona.
- Dobry wieczór. - zaśmiałam się nerwowo - Przepraszam za najście tak późno wieczorem, ale kiedy Sebastian się na coś uprze to ciężko go przekonać do zmiany zdania. - podrapałam się po głowie speszona.
-Daj spokój, kochanie. Znam syna. - machnęłam dłonią - Jestem Vanessa. - wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą niepewnie uścisnęłam - A Ty, to?
-Tori. - odparłam bez zastanowienia - Znaczy... Victoria, ale wszyscy mówią mi Tori. - wyjaśniłam, uśmiechając się.
-Sebastian wiele o tobie opowiadał, skarbie! - na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Bez jakiegokolwiek uprzedzenia kobieta znalazła się naprzeciwko mnie i mocno mnie objęła. Zaskoczona niepewnie ułożyłam dłonie na plecach kobiety, cały czas patrząc na Sebastiana. Posłałam mu spojrzenie w stylu "O co kurwa chodzi?".
-Mamo, mogłabyś ją puścić? - gdy tylko Sebastian zadał pytanie, kobieta odsunęła się ode mnie i niemal od razu odwróciła w stronę syna.
-Dlaczego przyprowadziłeś ją dopiero teraz? - prychnęła - Słucham o niej od tak dawna, a Ty...
-Czy możesz, proszę, nie robić mi wstydu? - spojrzał na nią błagalnie.
-A co ja niby takiego robię? - ułożyła dłonie na biodrach - Nie powiesz mi chyba, że z Ciebie taki debil, że mając przy sobie dziewczynę, którą lubisz, Ty wciąż nie zaprosiłeś jej na randkę... - ledwo się powstrzymałam przed wybuchnięciem śmiechem. Była taka bezpośrednia... Już zdążyłam ją polubić.
-Mamo... - jęknął zażenowany.
-Czy mój syn ma w sobie choć odrobinę rozsądku i zapytał, Cię może o...
-Dość! - znalazł się między mną a jego matką - Ja i Tori będziemy u mnie w pokoju, gdzie Ty jesteś niemile widziana. - podkreślił ostatnie słowa, ciągnąc mnie za sobą, w stronę jego pokoju.
-Uważaj, bo Cię posłucham! - usłyszałam głos kobiety, gdy byliśmy na szczycie schodów - Za piętnaście minut widzę was na kolacji albo dopiero narobię Ci wstydu! - parsknęłam śmiechem, słysząc nutkę groźby w jej głosie.
Szatyn jednak zignorował kobietę i bez zbędnych ceregieli wepchnął mnie do swojego pokoju.
Zamknął za sobą drzwi i gdy tylko uniósł głowę i spojrzał mi w oczy, wybuchłam śmiechem.
-Bardzo śmieszne. - sarknął, przewracając oczami - Jest opcja, żebyś zapomniała o tym, co miało miejsce przed chwilą? - pokręciłam głową, wciąż się śmiejąc.
-Bez szans, kotku. - parsknęłam - Twoja mama jest genialna! - stwierdziłam rozbawiona.
-Jeśli zejdziemy na dół na jedzenie, ta kobieta doszczętnie zniszczy mnie w twoich oczach. - mruknął. Wydawało mi się, że był autentycznie zaniepokojony. Uśmiechnęłam się, kręcąc głową. Podeszłam bliżej niego, aby umieść dłonie po obu stronach jego twarzy.
On naprawdę przejmował się tym, co o nim myślałam. To było rozczulające. W dodatku sposób, w jaki na mnie patrzył... Nie mogłam się mu oprzeć. Był wyjątkowy uroczy.
-Daj spokój, Smythe. Nie ma nikogo, kto zniszczyłby Ciebie w moich oczach... Przynajmniej nie bardziej niż teraz. - dodałam zaczepnie, puszczając mu perskie oczko.
-Jesteś okropna... - mruknął, układając dłonie na mojej talii. Lekko wzruszyłam ramionami, przysuwając się bliżej niego.
-Powiedział ten grzeczny. - sarknęłam.
-Podobno, dziewczyny uwielbiają niegrzecznych chłopców. - roześmiał się cicho.
-Ty się chyba za dużo filmów w życiu naoglądałeś. - prychnęłam.
-Być może. - wzruszył ramionami - Jednak... - udał, że się nad czymś zastanawia - Z jakiegoś powodu jesteś tutaj, teraz, ze mną. Choć wyraźnie da się zauważyć, że Sam Evans jest w tobie zauroczony. Nie mów, że nie zauważyłaś. - dodał, widząc, że otwierałam usta - Przecież ciągle za Tobą łazi i momentami, mam wrażenie, że Ci się narzuca. - wyjaśnił, lekko zaciskając dłonie na moich biodrach. Wywołał tym przyjemny dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Dlaczego on tak na mnie działał...
-Sam... - delikatnie przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów - leci na mnie praktycznie od początku naszej znajomości. - westchnęłam - Starałam się mu wyjaśnić, że nic z tego nie będzie, ale niestety on wciąż ma nadzieję. Jest mi z tego powodu niezmiernie głupio, bo to najlepszy przyjaciel mojego brata. Gdy bywa u nas w domu, czasem jest dość niezręcznie. - wyjaśniłam - Tylko, co Sam ma do naszej rozmowy? - zmarszczyłam brwi. Lekko uniosłam głowę, aby ponownie spojrzeć mu w oczy.
-A to, że Evans jest idealnym przykładem grzecznego chłopca. - odparł - A mimo to zamiast być teraz z nim, jesteś u mnie w domu. Zostaniesz na kolacji, a przy okazji na śniadaniu. - lekko przechylił głowę, uśmiechając się w ten typowy dla siebie sposób.
Tym razem widziałam w tym uśmiechu coś więcej. Nie był to typowy szelmowski uśmieszek, który gościł na jego twarzy za każdym razem, gdy tylko udało mu się komuś dopiec. Było w nim coś prawdziwego. Nutka jakiejś słodyczy, przez co nie potrafiłam oderwać od niego wzroku.
-Ustalmy coś, Smythe. - mój ton był dużo poważniejszy niż miał być... - Ja mam fatalny gust, jeśli chodzi o facetów. - roześmiał się wesoło, kręcąc przy tym głową.
-Jesteś okropna, Anderson. - parsknął.
-Skoro taka jestem zła to, co tutaj robię? - zaczepnie uniosłam brew.
-Wychodzi na to, że mam fatalny gust, jeśli chodzi o kobiety. - zakpił - Chyba powinien pozostać na byciu gejem. - parsknął. Wybuchłam śmiechem.
Szanowałam go za poczucie humoru i dystans do siebie. Nie każdy potrafił otwarcie mówić o swojej orientacji, a co dopiero z niej żartować. W XXI wieku to naprawdę skomplikowany i wzbudzający kontrowersje temat.
- Chyba powinieneś. - zgodziłam się, stając na palcach, aby złożyć na jego ustach pocałunek. Miałam na to ochotę, od kiedy tylko go zobaczyłam tego dnia.
Poczułam, jak uśmiecha się w moje usta i mocniej przyciąga mnie do swojego ciała. Chyba nie tylko ja miałam na to ochotę...
Emilia Mikaelson
CZYTASZ
The Boy From Dalton | Sebastian Smythe ✔
FanfictionSiedemnastoletnia Victoria ma w życiu wszystko, czego potrzebuje. Ma kochających rodziców i brata. Ma wiernych przyjaciół. Ma też problem, gdyż w jej życiu pojawił się chłopak, któremu daleko do ideału. Chłopak, nie byłby wielkim problem, gdyby...