Chapter 15.

660 51 32
                                    

Jeśli rozdział się spodoba to możecie zostawić gwiazdkę i komentarz! 🖤









-Kurt jest na mnie wściekły. - przewróciłam oczami.

-Było się tak nie spić. - prychnęłam. Tak mnie pilnował, że w końcu sam się upił. Skłamałabym mówiąc, że mi go żal. Miałam niezły ubaw.

-Nie pomagasz. - jęknął - Dalej nie rozumiem, dlaczego nocowaliśmy akurat u Sebastiana. - dodał, włączając kierunkowskaz w prawo, gdyż właśnie jechaliśmy do szkoły.

-Już ci mówiłam. Byłeś tak pijany, że wolalałam nie wracać z tobą w takim stanie do domu, bo rodzice by cię chyba ma bruk wyrzucili. - parsknęłam - A Smythe zaproponował nocleg. Nie zamierzałam wybrzydzać. - tak... Cóż, Blaine nie miał pojęcia o tym, co działo się podczas imprezy. Sebastian obiecał, że nic nikomu nie powie, więc minimalnie nagieliśmy prawdę i powiedzieliśmy zmyśloną wersję wydarzeń mojemu bratu.

Wolałam go nie niepokoić. Mi się nic nie stało, a on by przeżywał całą sytuację z rok i miał wyrzuty sumienia. Całkiem niepotrzebnie.

-Wszystko super, ale Sebastian mógł sobie darować wysyłanie moich pół nagich zdjęć Kurtowi. - parsknęłam śmiechem. Może Smythe rzeczywiście przesadził, ale cała sytuacja była dla mnie dość zabawna.

Zresztą nie miałam nic do Kurta, ale za nim nie przepadałam. Przez jego wielką przyjaźń z Rachel niejednokrotnie miałam problemy, więc nie bardzo interesowały mnie jego uczucia względem mojego brata.

-Wyszedłeś na nich obłędnie. - zaśmiałam się - I twoja fryzura, która...

-Skończ! - jęknął - Teraz ty i Sebastian macie moje zdjęcia w nieułożonych włosach... - Tak, braciszku. Życiowa tragedia, bo kilka osób widziało cię bez żelu na włosach.

Blaine sprawnie zaparkował przed szkołą i odpiął pas, ale nie wyglądał jakby zmierzał wysiąść.

-Z tobie, co? - spytałam, gdy już trzymałam dłoń na klamce. Siedział bez ruchu wpatrując się w kierownicę.

-Co ja mam mu powiedzieć? - spytał. Wypuściłam powietrze. Co niby miałam mu powiedzieć? Ja się w ogóle nie znałam na związkach. To nie była moja bajka.

-Nie wiem, Blaine. Pytasz najbardziej nieodpowiednią osobą. - zaśmiałam się - Przecież wiesz, że ja się kompletnie nie znam na związkach. Nie wiem, co i jak. - mruknęłam.

-On jest na mnie wściekły. Ja się mu nawet nie dziwię. - przymknął oczy, lekko odchylając głowę w tył - Co powinienem zrobić? - wzruszyłam ramionami.

-Blaine, ja naprawdę nie znam się na związkach. Nie robię ci na złość, gdybym mogła to bym Ci pomogła, ale nie wiem, jak. - wyznałam szczerze.

-Obawiam się, że nawet nie będzie chciał ze mną rozmawiać. - uniosłam brew - Sebastian był problemem już w tamtym roku. Myślę, że pogorszyłem sprawę... - jęknął.

-Daj spokój. Nie zrobiłeś nic złego.

-Według informacji Kurta, zrobiłem. Wygląda jakbym poszedł z Sebastianem na imprezę i się z nim upił. Wiem, że nie taka jest prawda, ale jest mi cholernie głupio. - wyznał - Cały czas obawiałem się, co ty odwalisz po alkoholu, a okazało się, że to ja narobiłem problemów. - zagryzłam dolną wargę, aby nie zacząć krzyczeć. Gdyby tylko wiedział...

Nie. Nie mógł się dowiedzieć. Nie przeżywaj, Tori. Nic ci się nie stało. Nikt nic ci nie zrobił. To przeszłość...

-Blaine...

-Poważnie. Obawiałem się o ciebie, a to ja naodwalałem... - zacisnęłam powieki, aby nie zacząć płakać.

Nic mi się nie stało. Czemu nie potrafiłam się pogodzić z tym, co miało miejsce wtedy w klubie? Byłam słabsza niż mi się zdawało.

-Blaine... - ponownie próbowałam się odezwać.

Zapragnęłam powiedzieć mu prawdę. Dotarło do mnie, że żeby zapomnieć o niechcianym dotyku musiałam się wygadać. Ufałam bratu i doszłam do wniosku, że powinnam była powiedzieć mu prawdę. Chciałam tego...

-Przepraszam cię, Tori. Myliłem się. Umiesz o siebie zadbać. - gdybym mogła zaczęłabym krzyczeć.

Tak bardzo chciałam mu się wygadać, ale nie mogłam. Nie teraz. To nie był odpowiednia czas na takie rozmowy.

-Powiedz Kurtowi, że się upiłam i z Sebastianem musieliście mnie ratować. Nie chcieliście, żeby rodzice się dowiedzieli, więc nocowaliśmy u Smythe'a. - zaproponowałam. Przypomniały mi się nagrania Blaine'a, które miałam ja i Sebastian. - Rano wstałam przed tobą i z Sebastianem zrobiliśmy ci zdjęcia. Zrzuć winę na nas. - uśmiechnęłam się lekko.

Dobra mina do złej gry.

-Jesteś pewna? Nie chcę cię wykorzystywać w ten sposób. - westchnął - To niesprawiedliwe. - machnęłam dłonią.

-Nie przeżywaj. - przewróciłam oczami.

-Na pewno mogę? - skinęłam głową i pociągnęłam za klamkę.

-Jasne. A teraz wybacz, muszę coś załatwić. - dodałam i szybko wyszłam z auta, zatrzaskując za sobą drzwi. Prawie biegiem ruszyłam w stronę szkoły.

Musiałam się ogarnąć. Zrozumieć, że nic złego mi się nie stało. Nic mi nie groziło. To był jednorazowy incydent.

Mimo to, wiedziałam, czego potrzebowałam. Potrzebowałam zwykłej rozmowy. Chciałam się wygadać. Nie mogłam w sobie dusić wątpliwości i bólu.

Przekroczyłam szkolny próg i wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając odpowiedni numer.

-Znajdziesz dziś dla mnie czas? - zapytałam od razu, gdy usłyszałam odebrane połączenie.

-Mam dziś trening. - przewróciłam oczami.

-Wiem i nie o to pytałam. Znajdziesz dla mnie czas? Nawet około dwudziestej, może być później... - byłam zdeterminowana.

-Niech będzie dwudziesta. - odetchnęłam z ulgą - Gdzie chcesz się spotkać?

-Obojętnie. - odparłam.

-Mogę po ciebie przyjechać.

-Niech będzie. Cześć.

-Do zobaczenia. - szybko się rozłączyłam i odetchnęłam z ulgą. Przez telefon było łatwo. Przede mną jednak stało większe wyzwanie. Musiałam spojrzeć komuś w uczy i powiedzieć, z czym miałam problem. To nie było w moim stylu...










Emilia Mikaelson

The Boy From Dalton | Sebastian Smythe ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz