📚Kakashi📚
Weszłaś do domu szarowłosego, a następnie do jego pokoju i właśnie miałaś krzyknąć jego imię, gdy nagle zauważyłaś chłopaka siedzącego na łóżku. Podeszłaś do niego, a gdy dotknęłaś jego ramienia, chłopak spojrzał na ciebie dziwnym wzrokiem. Wyglądał na lekko przeziębionego.
- Kakashi? Co się stało? Masz gorączkę? - Nachyliłaś się i dotknęłaś ustami jego czoła. Gdy się odchyliłaś zauważyłaś, że Kakashi ma czerwone policzki. Patrzył się w jedno miejsce, a ty właśnie spojrzałaś tam gdzie chłopak. - Kakashi! Nie patrz się tam.
- To nie moja wina. Jestem mężczyzną, a ty właśnie się nachyliłaś, a ja nie miałem gdzie patrzeć. A poza tym one same na mnie patrzyły. - Chłopak się tłumaczył nadal zaczerwieniony, a ty i tak nie byłaś już zdenerwowana, ponieważ jesteście parą, więc to normalne, że kiedyś zobaczy cię bez ubrań.
- Oj ty głuptasku mój. - Poczochrałaś chłopaka po włosach. - Teraz kładź się spowrotem i odpoczywaj. Zaraz zrobię Ci herbaty, a później coś ugotuję.
- Dzięki. Kocham cię. - Powiedział i położył się, tak jak prosiłaś.
- Tak wiem, że mnie kochasz. Ja ciebie też. - Dałaś chłopakowi buziaka w policzek i poszłaś zrobić mu herbaty.
🌳Yamato🌳
Yamato właśnie wszedł do waszego domu po misji i udał się do łazienki. Po szybkim prysznicu zaczął cię szukać. Najpierw sprawdził w kuchni, a później w salonie. Stwierdził, że pewnie jesteś u siebie albo jesteś na zakupach, ponieważ miałaś teraz tydzień wolnego. Szybko poszedł w stronę twojego pokoju i otworzył drzwi. Momentalnie chłopak pobladł, a po chwili zrobił się czerwony. Właśnie się przebierałaś i byłaś w samej bieliźnie, ponieważ nie mogłaś sobie nic znaleźć.
- Yamato. - Powiedziałaś zdziwiona tak szybkim powrotem chłopaka. W ogóle nie przejmowała się tym, że nie miałaś na sobie ciuchów. - Myślałam, że wrócisz później.
- J-ja mi-miałem wrócić później. - Dopiero teraz zauważyłaś, że chłopak jest zarumieniony i zachichotałaś.
- Nie wiedziałam, że aż tak będziesz reagował. Powinnam częściej tak chodzić, bo teraz wyglądasz słodziutko. - Podeszłaś i przytuliłaś bruneta, który nawet się nie ruszył.
🛠️Kankuro🛠️
- Kankuro masz może...
Weszłaś do waszego pokoju, aby zapytać bruneta o jedną z części do marionetki, jednak to co zobaczyłaś było dość dziwne. Byłaś w waszym garażu, który pokazał ci chłopak i majstrowałaś przy marionetkach, ale nie miałaś jednaj z części, więc wróciłaś. Nie spodziewałaś się, że ujrzysz chłopaka przebranego za kota.
- [T.I]... Ja ci zaraz wytłumaczę. To nie tak... Ja po prostu chciałem przymierzyć. To moja siostra mi go dała na urodziny i powiedziała, że się nam przyda. - Brunet się zarumienił i patrzył na ciebie jak na ducha.
- Kankuro? Wiesz do czego go używać? - Chłopak zrobił się jeszcze bardziej czerwony i pokiwał głową.
- Wiem. Nie musisz mi tego uświadamiać, a poza tym mam coś jeszcze do tego. - Chłopak wyciągnął obrożę, bacik i sznury.
- Kankuro.... Chyba nie chcesz tego użyć. - Spojrzałaś na chłopaka, który nie dość, że zarumieniony, to jeszcze się uśmiechał. - Nie, nie, nie, nie. Ja wracam dalej do pracy, a ty się przebieraj. - Podeszłaś do biurka, wzięłaś to po co przyszłaś i wyszłaś zostawiając bruneta.
🌊Tobirama🌊
- Dziś po pracy idziemy do gorących źródeł i nie ma 'nie'. - Powiedziałaś do białowłosego chłopaka siedzącego pośród papierów. Sama podeszłaś do jego biurka i zgarnęłaś połowę.
CZYTASZ
☼︎Nᴀʀᴜᴛᴏ Pʀᴇғᴇʀᴇɴᴄᴊᴇ☼︎
Acak!UWAGA! Dla tych, którzy nie tolerują LGBT. Ostrzegam, że pojawiają się tu shipy np. Narusasu/Sasunaru (przy Itachim jest tego w chuj). Także, jeśli nie tolerujesz i nie lubisz, nie czytaj. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. Życzę miłego czytania...