Budynek był ogromny. Niesamowita duża ilość okien w każdej ścianie. Miał może z sześć pięter. Rozciągał się daleko. Od akademii UA odróżniał go ciemny kolor i teren w wokół placówki. Do środka wchodziło się głównymi drzwiami. Rzeźbione w wiśniowym drewnie idealnie wpasowały się w budynek. Nie zabrakło ogrodzenia wokół szkoły. Za nim posadzone były wysokie krzewy. Na lewo od budynku był plac. Za budynkiem znajdowały się pozostałe miejsca w głównej mierze przeznaczone do treningu dla kursu bohaterskiego. W tej szkole uczyli naprawdę dobrzy nauczyciele. Po wstępnym egzaminie widać wysoki poziom.
Rozglądałem się we wszystkie możliwe kierunki. Nadal nie wierzyłem w dokonanie sukcesu jakim było dostanie się do tej szkoły. Razem z Takashi dużo ćwiczyliśmy po parę godzin dziennie. Co dwa dni dodatkowo nadrabianie materiału edukacyjnego. Nie było ani jednej malusiej chwili wytchnienia.
Ze wspominek wyrwał mnie oburzony głos właściciela.
- Idziesz!
- Wybacz zamyśliłem się trochę.
- Nie szkodzi. Przejdziesz w uśpienie? Wolę nie rzucać się w oczy.
- Jasne. I rozmazałem się przed jego oczami pojawiając się jako tatuaż.
Rozwinęliśmy się bardzo dużo. Bardziej zaufaliśmy sobie co pozwoliło mi widzieć świat oczami Takashiego. Wszedł do klasy. Czekało już tam parę osób. Przywitał się i zajął się miejsce przy oknie. Chodzi już tydzień ale jak to stwierdził nie potrzebuje się z nikim zaprzyjaźniać. Pomału zaczęli zbierać się pozostali. Było nas tylko 15 uczniów. Od dzisiaj wprowadzono treningi z bohaterami. Przed rozpoczęciem roku poprosili o zaprojektowanie strojów. Takashi się nie przemęczał oddając na ostatnią chwilę. Rozdano je w pudełkach i przebranych zaprowadzono na salę treningową. Nauczyciel musiał poznać dokładnie każdy dar. Za numerkiem pokazywaliśmy swoje umiejętności. Przyszła kolej Takashiego. Wykonał wszystko bez większego problemu. Jednak nauczyciel zarzucił mu brak używania quirku. Co miał zrobić musiał mnie pokazać. Stałem ładnie ubrany koło przyjaciela w czarnej bluzie i spodniach tego samego koloru.
- Co to ma być! Kukiełka.
- Tak to na pewno nie zostaniesz bohaterem.
- Szukałeś może roboty w przedszkolu
No oczywiście musieli pokazać swoją wyższość.
- Panie Kazuna proszę nie robić sobie żartów. To pierwszy tydzień a ty chcesz już dostać się na dywanik do dyrektora.
Co za beznadziejni ludzie.
- Deku... Pokaż swoje umiejętności.
Pokazał niewielki uśmieszek ale ja wiedziałem o co chodzi. Kiedy miał taki wyraz twarzy pozwalał mi na wszystko bez żadnych ograniczeń.
Pokazałem się przed śmieszkami z klasy. Ich miny były wprost wyśmienite. Nie ruszyli się nawet milimetr. Dwóch obezwładniłem kopniakiem w brzuch. Trzeciemu podciołem nogi. Pozostali jak nie błagali o przebaczenie to poprostu się odsunęli. Dobra teraz tylko nauczyciel.
- To jak panie Kazuna. Pokażesz swój dar.
Wyją nos z notesu. Zobaczył leżących uczniów na ziemi kulących się z bólu. Resztę przestraszonych dzieciaków zebranych w jednym miejscu.
Nagle pokazałem się przed jego twarzą. Moje zielone oczy jasno wyrażały że Takashi nie kłamie co do swojego daru.
- Wracaj- Rozkazał kolega.
- Szkoda, że tak krótko. Fajnie się bawiłem.
Odparłem wracając w postać tatuażu.
- To jak? Zaliczy mi pan czy nie?
- Taak. Zaliczam.
Strasznie się jąkał. Śmiać mi się chciało z jego wyrazu twarzy.
Odszedł pod ścianę a nauczyciel kontynuował zajęcia. Za każdym razem jednak patrzył w stronę czarnowłosego.
Zajęcia się skończyły a po nich części uczniów nonstop dopytywał się o mnie. Oczywiście Takashi mnie nie wypuścił. Robiłem co mogłem. Nic go nie przekonało. Po skończonych lekcjach wracamy do domu dziadków. Będąc już z pół kilometra od szkoły zlitował się nad mną i mnie wypuścił. I tak szliśmy w ciszy. Usłyszałem huk za plecami. W witrynie sklepowej stał złoczyńca a cały sklep płonął. Moja noga kierowała się w stronę zamieszania. Postawiłem ja na czarnej podłodze. Zaraz kiedy? Jak? Teraz mi się przypomniało o haczyku jakim Takashi miał na mnie. Nie musiałem się zgadzać na powrót on i tak swoją siłą woli mnie zaciągnął do tego czarnego pomieszczenia. Błagałem o wypuszczenie ale on mnie nie słuchał. Był coraz dalej od miejsca całego zajścia. Jako, że podpiołem się pod jego zmysły usłyszałem płacz i krzyk przerażonej osoby. Kątem oka zauważyłem małą dziewczynkę obok nieprzytomnej kobiety. Złoczyńca kierował się w właśnie w stronę dziecka. Coś pękło we mnie i natychmiast pojawiłem się miedzy oprawcą a bezbronną dziewczynką. Zatrzymałem uderzenie skrzyżowanymi rękami odpychając go na jakieś dwa metry.
- Takashi odstaw ją w bezpieczne miejsce i zajmij się tą nieprzytomną kobietą!
Krzyknąłem na kolegę ale on był w bezruchu. Oczy miał tak samo przerażone jak dziewczynka. Rozkojarzyło mnie to i nie zauważyłem nacierającego wroga. Miałem oberwać z prawej pięścią. On dostał kopniak prosto w twarz. Trafił go Takashi. Na twarzy teraz malowała się złości. Wyszeptał mi tylko do ucha
„ Kretyn " . Szybkim ruchem zgarnął dziecko i odstawił przy funkcjonariuszu, który wcześniej zawiadomił bohaterów. Odstawił i szybko pobiegł po kobietę. Z nią ciężej było się poruszać ale i tak odstawił ją przy policjancie. Teraz kwestia ile czasu zajmie bohaterom dotarcie na miejsce. Teraz mogłem zająć się swoją bitwą. Przeciwnik trzy razy większy do tego z ciekawym quirkiem. Ruszył w moją stronę. Po próbach zadania mi jakich kolwiek ran doszłem do wniosku że to jest początkujący. To co było mi potrzebne już wiedziałem. Dostał z półobrotu w brzuch potem złamałem rękę. Na koniec uderzyłem w głowę i podciołem nogi. Leżał jak długi na betonie. Wziąłem się za uniemożliwienie mu ruchu wiązaniem nóg i rąk.
- Dobrze jest.
Stałem na związanym przeciwniku. Akurat kiedy schodziłem z niego dostałem kopniakiem w tył czaszki. Obrót wokół osi i upadek plecami na beton.
- Oi Deku nic się nie stało.
Podbiegł do mnie Takashi próbując podnieść na równe nogi. Na miejscu w którym stałem pokazał się bohater.
Popatrzył się wszystkimi negatywnymi emocjami akurat na mnie.
- Nie uczono cię. Takie sprawy zostawia się zawodowcom. Za zniszczenia odpowiecie ze swoich pienię.... Przerwał swój wykład widząc nie naruszone pole walki. Jedyne uszkodzone miejsce to sklep. Ale to już spowodował złoczyńca.
- Przepraszam.
Skłonił głowę Takashi i odszedł. Bohater nadal się mu przyglądał. Chciał coś mi dopowiedzieć. Ja się jednak wtopiłem w tło pojawiając się na szyi kolegi. Ten patrzył z ogromnym zdziwieniem.
W domu pozwolił mi się przemieszczać pod warunkiem nie wychodzenia dalej niż ogród.
- Czemu nadal się złościsz. Chodzi ci o to że sam mogę wrócić do świata zewnętrznego bez twojej zgody. Nie wiem czy znowu uda mi się tak zrobić dlatego nie masz czym się przejmować. Najważniejsze. Nic nam się nie stało tak samo jak tej dziewczynce.
Oberwałem porządnego liścia w prawy policzek. Oczy moje wypełniły się nie zrozumieniem. Jak chciał mi przerwać mógł to zrobić na wiele innych sposobów. Uchwyciłem kawałek podłogi na której spadała woda. To były jego łzy. Popatrzyłem na jego twarz. Usiłował powstrzymać rzeczkę łez jednak nadaremnie. Popatrzył i poszedł na dwór. Zniknął z pola widzenia. Chcaiełem ruszyć za nim. Za rękaw pociągła mnie babcia.
- Nie powiedział ci prawdy. A twoje słowa mu o niej przypomniały. Powiem ci przy herbacie. On teraz musi ochłonąć daj mu czas.
Siedzieliśmy przy stole. Ja wpatrując się w herbatę wpadłem w trans. Wyciągnął mnie głos starszej pani.
- Wracając do sytuacji z przed chwili. Co ci powiedział kiedy zapytałeś o pierwszego ojca.
- Powiedział, że zginą w wypadku razem z bratem.
- Każdemu mówi tą historyjkę. Jego ojciec zginą podczas ataku złoczyńcy. Wracał z synami. Sytuacja była podobna do tej w której wy braliście udział. On jako dziecko stał zszokowany. Ojciec nieprzytomny pod ścianą zakrwawiony a brat starał się chociaż obronić jego. Po przybyciu bohaterów zamiast pomóc im zabrali Takashiego a ich porzucili na pastwę losu. Matka związana najbardziej z ojcem i najstarszym synem nie mogła znieść, że ze wszystkich został tylko ten bezużyteczny syn. Od tego czasu nie dawała mu ani grama miłości. Nadal się nie może po tym pozbierać. Ogranicza kontakty z ludźmi. Byłam szczęśliwa kiedy zapukał do moich drzwi z tobą u boku.
- Przepraszam nie wiedziałem.
Wstałem i ruszyłem do drzwi chcąc go odnaleźć. Znalazłem daleko od domu.
- Przepraszam. Wracamy do domu.
Zatrzymał się. W jednym momencie osunoł się na ziemię. Złapałem go w pasie żeby nie uderzył głową o kamień. Miał gorące czoło. Jego oddech słaby, nie równy. Zabrałem na ręce i zanosiłem do domu. Układając go w łóżku poczułem jego zimne ręce kiedy się miałem oddalić.
- Zostań
Słabym głosem wydukał te słowa patrząc na mnie czerwonymi oczami. Wyglądały jak od płaczu.
Zostałem. Nie chciałem go zamartwiać dalej. Zasną bardzo szybko. Jutro miał iść do szkoły. Odpuściłem budzenie go rano. I tak był to piątek. Znając moje szczęście Takashi będzie miał problem z nauczycielem. Rano ponownie przeproszę za swoje gadulstwo. Ale to rano. Teraz jestem za bardzo senny. Zasnąłem przy nim. Z dala obserwowała nas babcia. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dobranoc.
Szepnęła i wyszła.

CZYTASZ
Jestem quirkiem [Zawieszona]
AcakByłem szczęśliwy. Miałem spokojne życie. Dobrze się uczyłem a mama o mnie dbała. Do momentu strasznego wypadku. Ja nic z tego nie pamiętam? Jak to było, kiedy to było i takie tam. Od pamiętnego dnia moje szczęśliwe życie się zrujnowało.