Rozdział VII

24 5 0
                                    

Zaczęło się. Od razu na słowo rozpoczęcia wściekły chłopaczek rzucił się w moim kierunku. Na buźce przeciwnika nawet na chwilę nie zniknął szyderczy uśmieszek. Leci wzmacniając swoje tępo wybuchami. Spokojnie stoję. Jak zawsze powtarzam sobie w głowie „żadnych pochopnych ruchów". Jako iż Deku chciał z nim włączyć na pewno coś o nim wiedział. Dwa dni przed opowiadał mi o jego darze i obaj analizowaliśmy dotychczasowe jego osiągnięcia czy spotkania ze złoczyńcami. Pod wieloma względami jest niesamowity. Gdyby nie zachowanie i egoistyczna postawa był by idealnym posiadaczem quirka. Wracając do pojedynku. Nachylił rękę chcąc wyprowadzić cios z prawej. Szybko i skutecznie omijam atak. Szybko obracając się unikam kolejnych serii wybuchów.

- Zapowiada się ciekawe widowisko- zaczął Kirishima znajdujący się teraz na widowni spoglądając na wielki ekran. Szli łeb w łeb.
- Jak obstawiacie kto wygra?- powiedział Denki pojawiając się za plecami czerwonowłosego.
- To oczywiste, że Bakugou.
- Żebyście się nie zdziwili jego przegranej- zaśmiał się pod nosem jeden z gości.
- Co masz na myśli. Ten wasz kolega nie wygląda na mocnego.
- Uważnie obserwuj. Może na pierwszy rzut oka nie wygląd na jakoś dobrze zbudowanego ale jego quirk jest unikatowy.
Kiedy uczniowie dyskutowali obok Aizawy staną All Might.
- I jak? To on?
- Nie mam jeszcze pewności. Obecnie wygląda to jakby nie brak tego na poważnie. Bawi się z nim albo się zorientował po co całe to zajście.
- Jeszcze nie wie w jaki może znaleźć się tarapatach- powiedział pod nosem bohater numer 1.

Cios, zamach, kopniak. Wszystkie czynności blondyna się powtarzały systematycznie zaczynając od ciosu w stronę twarzy kończąc na obrocie i próbie trafienia w plecy. Po poznaniu ataków jego szansa na wygraną spadła o dobre 70%. Po kolejnych unikach zrozumiał, że znam dalsze kroki. Szybko zrozumiał sytuację. Zamiast kopniaka w plecy wyszczelił dwie dość potężne eksplozje na moją twarz. Spalił mi trochę włosów. On zdyszany stał i wpatrywał się we mnie. Natomiast ja oglądałem się po terenie szukając czegoś do ataku. Nic. Kompletna pustak. Zasapany blondyn wrócił do serii wybuchów. Biorąc pod uwagę odległość do jakiej dochodzi eksplozja łatwiej było by mu wystrzelić ją przede mną a później za mną. On jednak wolał atakować jak poprzednio. No cóż ja nie wybieram.
- Ej Takashi mam pewien pomysł- odezwał się ten który chciał walczyć. Skoro tak to czemu się nie pokaże. Zresztą.
- O co chodzi?
- Wściekły Kacchan nie myśli więc łatwiej będzie go pokonać.
- Nie mogłeś wcześniej?
- Nie. Fajnie się ogląda ten pojedynek.
- Wolę to szybko kończyć.
Zrobiłem to tak jak powiedział Deku. Stanąłem jakieś półtora metra za nim.
- Oi co taki słaby jesteś czemu nie wygrywasz. Za silny jestem dla ciebie.
Na te słowa jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Faktycznie rzucił się w moim kierunku przeklinając mnie. Prawie zaliczył spotkanie z betonową płytą. Złapał równowagę dzięki darowi i dalej biegł w moim kierunku. Zrobił coś czego każdy mógł się spodziewać. Chciał usmolić mi twarz. Głową w bok. Jego rękę ścisnęła ogromna sił wywołując u niego ból na twarzy. Rzucono nim o ziemię wywołując eksplozje kurzu. Leżał na ziemi nadal przyciśnięty z całej siły. Pył już opadł a zobaczymy sprawcę. To nie byłem ja. Stałem po prostu obok niego. To Deku go tak urządził.

- Że co!? Sensei nie wolno sobie pomagać to miało być jeden na jeden- protestowała klasa A.
- Takashi...- zaczął nauczyciel Aizawa ale mu przerwano.
- To była walka jeden na jeden nie wiem o co się prujecie- usłyszał głos kolegów z klasy Takashiego
Nie słuchał już ich. Znaleźli go. Opuścił swoje miejsce idąc do wygranego. Bohater numer 1 ruszył za nim tak samo jak dyrektor.

- Deku złaź ze mnie ty głupi nerdzie.
- Nie.
- Złaź do cholery.
- Nie. I co mi teraz zrobisz?- przycisną jeszcze bardziej do ziemi a ręką zsiniała od ucisku.
- Przestać. - krzykną Aizawa podbiegając do leżącego ucznia. Deku posłusznie się wycofał zajmując miejsce koło towarzysza.
- Ty pieprzony nerdzie.
I zaczęło się rzucanie przezwiskami w stronę zielonowłosego. Wszystko było okej. Deku po prostu go nie słuchał a zaczął konwersacje z Takashim. Do momentu kiedy blondyn nie wykrzyczał:                                                  - Ciekaw jestem jak twoja mama zareagowała by na takie zachowanie synka.                                           

*Deku*

Co on powiedział? Wpatrywałem się w niego a on nie miła zamiaru zakończyć swojej i tak bezsensownej wypowiedzi.                                                - Powtórz to proszę.                                    - Mówię, że twoja mama nie będzie zadowolona z takiego syna jakim jesteś ty!- wręcz wykrzyczał mi to prosto w twarz. I tu coś we mnie pękło. Na samą myśl, że przywołuje moją zmarłą mamę miałem ochotę go zabić. Nie zważając na obecność nauczycieli, uczniów siedzących na widowni stanąłem przed nim. Ten nadal trzymał się za rękę, którą prawie mu złamałem. Popatrzył się tymi swoimi czerwonymi oczami. Zaniemówił. Zauważył coś w moim wyglądzie ale ja nie pozwoliłem mu dokładnie się przyjrzeć. Kopnąłem go z całej siły w brzuch. Zrobił dwa koziołki i wylądował twarzą w stronę ziemi. Zanim ktokolwiek zareagował ja już byłem przy leżącym. Popatrzył się a wyraz jego twarzy wyglądał na niemal że błagalny. Nie miałem najmniejszego zamiaru się nad nim litować. Podniosłem go zostawiając parę centymetrów nad powierzchnią. Próbował złapać oddech. Uniemożliwiłem mu tego trafieniem w przeponę. Szarpał się próbując uciec. Zanim się zorientowałem dopadły mnie jedne ze szalików Esterheda. O jakie było jego rozczarowanie kiedy paski przeleciały przez moje ciało. Blady jak ściana Bakugou tracił już wszelkie swoje siły. Nie chciałem żeby umierał więc rzuciłem nim z całym impetem o ziemię. Zaraz po jego lądowaniu znaleźli się dyrektor i wychowawca. Spojrzenie każdego kierowało się w moim kierunku. Obróciłem swoją głowę w kierunku Takashiego. Zauważyłem jego strach i przerażenie. Cera zbladła a on ledwie trzymał się na nogach. Zdążyłem złapać go tak żeby nie uderzył głową o beton. Teraz to ja zaczynałem się martwić. I to cholernie. Próbowałem go podnieść. Nic z tego był tak słaby. We włosach poczułem wiatr a ktoś położył mi rękę na ramieniu. Zobaczyłem tylko lekko uśmiechniętego niebieskowłosego mężczyznę.                                                    - Tenko....proszę....po..móż- tylko to byłem w stanie wydukać z siebie. Byłem bardziej przerażony stanem mojego przyjaciela niż faktem, że zwróciłem się do złoczyńcy po imieniu. Pomógł mi wstać. W momencie kierowania się w stronę portalu poczułem opór. Obejrzałem się za siebie. To All Might złapał mnie za rękę. Tomura szybko zorientował się w sytuacji. Złapał wszystkimi palcami za część ciał bohatera. Skóra zaczęła szybko odchodzić od mięśni. W chwili kiedy uwolniłem się od niego Tomura zasłonił mnie swoim ciałem i szepnął abym szybko wszedł do portalu. W połowie znalazłem się już po drugiej stronie. Kątem oka zauważyłem wściekłe oczy blondyna. Teraz wszystkich miałem gdzieś. Najważniejsze było zdrowie Takashiego. Tomura ze wściekłością w oczach powiedział tylko bohaterowi:  - To nie zabawka a zwłaszcza wasza- po czym zniknął za mną w portalu. 

Pozostawieni na placu uczniowie zaczęli między sobą kłótnie. Głównie rozchodziło się o moją postawę wobec ich kolegi i złoczyńcy. Uważali bowiem, że wszyscy z zachodu wiedzieli na ten temat. Zaś ci bronili się niewiedzą w tej sprawie. Z skłóconych nastolatków rozdzielili wychowawcy. Zaprowadzili ich do sali. Rannego chłopaka zaniesiono do pielęgniarki.                         
- Posłuchajcie teraz uważnie- przerwał Aizawa a wszelkie szmery w klasie ucichły- powodem do zorganizowania wspólnego treningu było dokładne poznanie chłopaka Takashiego i jego daru. Powiązany jest z nielegalnym eksperymentem tworzenia najgroźniejszej broni. My jako bohaterowie                                        - Wolne mi żarty nazywać się w tej sytuacji bohaterem. Z całym szacunkiem dopuściliście się podstępu. Nie będziemy dłużej tu przebywać. Wychodzimy.- po tych słowach uczniowie ze swoim wychowawcą opuścili budynek. 

- Co teraz?- zapadła cisza pomiędzy nauczycielami UA.                                     - Czekajmy na rozwój wydarzeń i ruch ze strony Ligii- ze spokojem odpowiedział dyrektor Nezu popijając herbatę- Musimy jednak teraz uważać co zrobi zachodnia szkoła. Oskarżyli nas a w dodatku mogą rozpowszechnić tą informację dzięki swoim kontaktom. Pozostaje nam obserwacja. Aizawa przypilnuj swoich zwłaszcza Bakugou. Jak się obudzi na pewno będzie chciał wyrównać porachunki.                            - Oczywiście, że nie pozwolę mu wplątać się w tą sprawę nawet jeśli za dziecka się znali.                 
- Świetnie. Na pewno zrozumie powagę sytuacji. Możemy już zakończyć spotkanie. 

* W barze ligi *

- Jesteś pewny jego pobytu tu- zapytała postać otoczona dymem wycierają szklanki.
- Ich obecność tutaj uszczęśliwi nie jednego- opowiedział Tenko układając domek z kart obracajać się w stronę śpiącego chłopaka. Deku wrócił do postaci tatuażu.
   

Jestem quirkiem [Zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz