Rozdział VI

22 6 0
                                    

*Takashi*
Stoją dumnie w drzwiach szkoły. Większość z nich patrzy na nas z góry.
Na pierwszy rzut oka cwaniaczki. Nic innego. Przez ich nie ogarnięcie sprawy staliśmy tak w ciszy gapiąc się w wszelakie możliwe do wyboru miejsca. Kątem oka zauważyłem zniecierpliwienie u kolegów z klasy a część zaczynała dreptać w miejscu. Gdyby tak postali z dłuższą chwilę na pewno powstała by piękna dziura na samym środku przejścia. Wyciągam rękę żeby się podrapać po karku dosłownie czując wlepione we mnie źrenice dosłownie każdego. Nie zręczne stałem z uniesioną ręką. Czekanie przerwało pokazanie się w drzwiach bohaterów Esterhead i All Might oraz dyrektora.
Ester prawdopodobnie będzie ich wychowawcą. Zauważył wcześniej wspomniany nauczyciel stojących gości i swoich podopiecznych w kompletnej ciszy. Nawet wychowawca przybyłych się nie odzywał. Pokręcił lekko głową a w oczach można doszukać się zażenowania zaistniałą sytuacją.

- Witam w skromnych progach liceum UA. Ogromnie jestem zaszczycony obecnością jednej z lepszych szkół. Podróż minęła dobrze? Mam nadzieję że cała organizacja odbyła się bez niepotrzebnego kłopotu z państwa strony.
Nareszcie się ktoś odezwał. Wśród przybyłych poczuć można było rozluźniającą się atmosferę. Grono pedagogiczne skierowało swoje głowy parę stopni w dół w geście przywitania. Klasa 1A trochę nieogarnaiająca co się dzieje dostał oświecenia w momencie ujrzenia przerażających oczu Aizawy. Idąc za przykładem starszych też skłonili głowy. My dużo wcześniej ogarnięci postąpiliśmy na wzór i w równym szeregu skierowaliśmy głowy w dół.
- Zapraszamy do środka. Po małym zapoznaniu przejdziemy do oczekiwanego przez wszystkich treningu.
Powiedział szczurek podnosząc swój wzrok. Otworzył drzwi. Bez entuzjazmu postawiliśmy pierwsze kroki w budynku. Widać było sporą różnicę między tą palcówka a naszą szkołą. Wszędzie jest tak jasno. Powiedział bym za jasno. Idziemy przez korytarz później schodami w górę na piętro. Trafiliśmy na przerwę. Dosłownie każdy uważnie obserwował przybyłych. Znaleźliśmy się przed salą z wielgachnymi drzwiami. Zamurowało nas. Na wysokość miały tak ponad sześć metrów na o szerokości nie wspominam. Pierwsi za ścianą znaleźli się uczniowie UA. Kulturalnie podążyliśmy za ich przykładem. No może bez przepychania się w drzwiach. To była jedna z nielicznych sal w których zamiast pojedynczych ławek uczniowskich stały ławy do siedzenia. Dla gości pozostał pierwszy i drugi rząd bo gospodarze przenieśli się na sam tył. Teraz najważniejsze. Zasady wspólnego udziału tak jakby w zajęciach.

- Po pierwsze każdy zna ogólne zasady jakie przebywają na takich zajęciach bo one nie ulegną zmianie. Po drugie obowiązkowo stroje na zmianę. Zadaniem każdego z was będzie obezwładnienie przeciwnika. Wszystko to nadzorować będą nauczyciele. Nie wolno posługiwać się podstępem czy też zmuszać do tego innych. Pary będą dobierane losowo oprócz Takashiego Kazuny i Katsukiego Bakugou. Obydwoje wyrazili zgodę.
Dalej nie potrzebne informacje będące czym co pozwoli na chwilę obecną przytrzymać uczniów w sali. Obróciłem się szukając wzrokiem rywala. Pech chciał skierować jego i moje spojrzenie naprzeciw siebie. Czerwone oczy wpatrywały się w moje błękitne. Zabrałem wzrok skupiając go na prowadzącym. Tamten musiał się skapnąć, że ja to Kazuno ten odważny rzucający mu wyzwanie.
Zostawiono nas na chwilę sami. Dorośli mieli załatwić jakieś papiery i zaraz mieli wrócić. Zebraliśmy się w grupki. Stałem tyłem do reszty a przodem do tablicy. Na swoich plecach poczułem dłoń. Na szczęście Deku wcześniej mnie zawiadomił o zbliżającym się. Odskoczyłem na bok. Widok zasłoniła mi eksplozja najpewniej trafić miała go w plecy. Ulatująć z pomieszczenia pokazała wkurzoną twarz blondyna. Niczym się nie różnił od opisu Deku.

- Ty jesteś tym idiotom. Kazuna? Zgadza się?
Powiedział to jakiś miłej przynajmniej tak uznał chłopak pod postacią tatuażu.
- Pokażesz swój dar czy muszę dostąpić tego zaszczytu podczas oficjalnego spotkania.
Szyderczy uśmieszek. Czego oczekiwała. Prowokował. Może się znudził czekaniem.
- Taki ktoś jak ty musi poczekać.
Machnąłem na niego ręką.
Momentalnie zrobił się czerwony na twarzy. Zgrzytał zębami a rękę trzymał przygotowaną do wysadzenia mi twarzy. Biorąc zamach nie trafił. Stoję spokojnie. Gość atakuje bezpodstawnie a nauczyciel na luzie wchodzi do klasy.
Kacchana widząc go od razu spoważniał i oddalił się do swojej grupki.

Jestem quirkiem [Zawieszona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz