Doktor zasiadł na swoim krześle. Wpatrywał się najpierw we mnie później przeleciał wzrokiem Takashiego.
- W czym konkretnie moja osoba musi wam pomóc. Jak mi to tłumaczyłeś wyszły same bzdury.
Rozsiadł się w fotelu popijając gorący napój.
- Chodzi o to, że....
Dokładnie wytłumaczył mu całe zajście. Przetarł oczy. Patrzył na nas jak na przysłowiowych debili. Wstał. Podszedł do szafki i wyją grubą za grubą teczkę z dokumentami. Rzucił na stół i znowu rozsiadł się w fotelu.
- Jeśli dobrze zrozumiałem choć mam co do tego wątpliwości on jest i człowiekiem i duchem a ty człowiekiem który go przyzwał. Dla mnie wygląda to jak zwykłe czry mary no ale żyjemy w świecie bez magii. Akurat wiem jak wam pomóc. Otuż brałem udział niedawno w spotkaniu gdzie przewodniczący chwalił się najniebezpieczniejszą bronią. Zabierając materiał aby pokazać stała pusta komora. Bez niczego. Nawet nie była niczym wypełniona. Przyleciał jeden z pomocników z informacji że starcono wszystkie dane a sam projekt pojawił się daleko od nich. Miał on wbudowany nadajnik ale nie odbierał sygnału. Zakończyli i poprosili o odnalezienie i oddanie w ich ręce. Jak mniemam to właśnie ciebie szukają- Pokazał palcem na mnie- nie martw się nie wydam was że tu byliście. Nie obchodzą mnie te dziwaki.
- Nic nie rozumiem.
Przechyliłem głowę na bok w stronę Takashiego. Odpowiedział tym samym. Dalej wpatrywaliśmy się w doktorka.
- Najprościej. Twój kolega jest darem a ty jego właścicielem. Zyskujesz nieograniczone rozwiązania i możliwości. Tak bardzo jak Deku będzie rozwinięty umysłowo i fizycznie ty otrzymasz jego postępy. Możecie się dzielić całą energią. Jednak nie możecie pozwolić do niskiego spadku. Ciało będzie reagować i jeden z was może zginąć. Regenerujecie siły poprzez sen. Deku jednak pod postacią najprościej tatuażu. Jego obecna forma pobiera za dużo energii.
- I wszystko jasne. Za nim pojawiłem się w twoim domu przebywałem w jakiejś czeluści to musiało być twoja dusza albo co kolwiek w tobie.
- A ja nadal nie rozumiem
- Gwarantuje, że za jakiś czas wszystko zrozumiesz. Teraz znając wasz problem łatwiej będzie go rozwiązać. Proponuję przeniesienie się do szkoły dla bohaterów.
- Nie. Nigdy nie pójdę do tej placówki.
- Spokojnie nie każe ci iść do UA. Do wyboru masz jeszcze szkołę na zachodzie. Jest lepsza bo nie przyciąga tłumów i przykładają większy nacisk na naukę. Będzie idealna.
- Tyle że ja złożyłem już papiery a tam pewnie już po terminie.
- Możesz dostać się tam po przez egzamin wstępny. Patrzą na wynik i albo się dostaniesz albo nie.
- Co wybierasz?
Skierowałem się do kolegi. Strasznie zbladł na twarzy. Aż ja poczułem tą niepewność i zakłopotanie.
- Nie musisz dzisiaj decydować. Poczekam.
Nie wiem czy te słowa do niego dotarły bo zleciał z krzesła. Stracił przytomność.
- Wykorzystałeś za dużo jego energii. Przemień się w tatułaż albo kolega się nie wybudzi.
Siedział w tym swoim krześle i nawet nie raczył zobaczyć co się stało.
Trudno muszę się skupić. Zmienić się w tatułaż i użyczyć mu swojej energii. Otoczyła mnie mgła a oczy zaparowały. Po chwili byłem znowu w tej ciemnicy. Teraz nie była ona straszna. Dobra wróciłem ale jak mam oddać energię. Pod nogami poczułem twrdą posadzkę. Pomachałem rękami i trafiłem na fotel. Dokładnie sprawdziłem a po chwili byłem już wygodnie ułożony. Oczy same kleiły mi się do snu. Zasnąłem bo co innego miałem robić całkiem sam.Takashi
Obudziłem się a leżałem na sofie. Naprzeciwko stało lustro. Z trudem podeszłem ale jakoś się udało. Zobaczyłem swoje marne odbicie. Byłem bladszy. Na szyi widniał czarny tatuaż. Przedstawiał wzorek. Nie znaczył nic konkretnego.
- Czyli pod taką postacią się ukrywa. Dam mu chwilę wytchnienia.
Do pokoju wszedł doktorek.
- Lepiej się czujesz? Jeśli tak to wszystkie informacje masz tutaj- wskazał kosteczkę z bryloczkiem- możesz zbierać się już do domu. Egzamin do szkoły odbywa się za miesiąc. Radzę poćwiczyc.
Rzucił mi kostkę i wyszedł. Zabierając swoje klamoty udałem się w stronę wyjścia. Skoro wiem co i jak to może rozważnie będzie przystąpić na kurs bohaterski. Szarpałem się z tymi myślami aż do drzwi domu. Jak zawsze otwarte. Na korytażu i w kuchni nikogo nie ma. Olewając sprawę skierowałem się w stronę pokoju. Uchylając drzwi zobaczyłem starszy bałagan. Ubrania potargane i porozrzucane po podłodze. Książki z zeszytami rozerwane na drobne kawałeczki. Moje prace na zaliczenie tak samo potargane. Je to chyba najbardziej ponidzczono. Na środku karteczka „Nie zadzieraj z nami idioto”
Miarka się przebrała. Zabrałem ocalałe ubrania. Wrzuciłem do torby. W kieszeni portfel, telefon i pieniądze z kartą kredytową prawdziwego ojca. Tylko ja znałem kod. Matce nigdy nie powiedział bo zanał jej zamiary co do majątku. Pobrałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłem. W furtce zatrzymała mnie rodzinka.
- A dokąd to?
- Do środka posprzątać musisz.
Zrób to, zrób tamto. Mam już serdecznie dość.
- Wyprowadzam się. Nie będę wam w nieskończoność usługiwał.
- Ciekawa jestem gdzie się podziejesz bez grosza przy duszy.
Ojczym chciał wyrwać mi torbę. Uniknąłem utracenia rzeczy a ojczulek zaliczył spotkanie z betonem. Nie wiedziałem, że jestem tak zwinny. I afera. Bo znowu skrzywdziłem człowieka. Miałem to gdzieś. Przyciągnąłem torbę bliżej siebie. Wziąłem rozbieg i przeskoczyłem nad ogrodzeniem. Ruszyłem przed siebie ile sił w nogach. Coś się darli. Jaka szkoda, że tego nie słuchałem. Biegłem przed siebie na przystanek. Fartem udało się zdążyć na ostatniego busa w stronę dziadków. Teraz tylko dwie i pół godziny drogi. Czas odpocząć.Deku
Czuje się taki wypoczęty. Ciekawe gdzie się obecnie znajduje. Nadal byłem w ciemnicy. Na skórze poczułem wiatr.
- Takashi! Wypuścisz mnie stąd. Nudno tu. Chce z kimś pogadać!
Na zawołanie znalazłem się na przeciwko czarnowłosego.
- Miło cie znowu widzieć. Lepiej się już czujesz?
- Siemka. Znacznie lepiej. Sorry za tak długie trzymanie w tej ciemnicy.
- Skąd wiesz że tam jest ciemno. Wspominałem kiedyś?
- A nie ważne. Ruszaj się jeszcze spory kawałek do pokonania.
- Gdzie jesteśmy?
- Na zachodzie. Aktualnie zmierzamy w stronę domu moich dziadków.
- Czyli zmieniłeś zdanie i wybierasz się do szkoły dla przyszłych bohaterów. To super. Co na to rodzice.
- Nie wiedzą kompletnie nic. Zniszczyli mi pokój więc poszłem w długą. Dobrze zrobi mi przerwa od nich.
Nasza rozmowa ciągnęła się pod sam punkt docelowy. Domek nie duży. Klasyczny japoński styl. Bardzo ładny. Podążałem za Takashim. Znaleźliśmy się w salonie. A może raczej pokoju dziennym. Jak zwał tak zwał. Przyszła mała starsza pani. Takashi się przywitał a ja oberwałem w brzuch za brak manier. Babcia- pozwoliła mi się tak nazywać- oczekiwała wyjaśnień. Zaparzyła herbatę. I tu zaczęła się historia. Wiem, że wyjaśnienie całej sytuacji jest konieczne. Jednak tak mi się nudziło że ja nie mogę. Na początku leżałem obracając się co minutę na bok. Nie zadowolony Takashi widząc moje braki w wychowaniu dał zeszyt z ołówkiem. Powiedział, że mam sobie porysować a on wrócił do opowieści. Zapomniał o paru szczegółach ale no cóż każdy coś ukrywa. Skończył po ponad godzinie. Za ten czas w jego notatniku pojawiły się figury, ślaczki i zwierzątka. Nie potrafię niczego innego rysować. Widząc to co nabazgrałem wybuch śmiechem. Starałem się wyjaśnić ale nie. On wytykała mi błędy. Kończąc swój śmiech zaproponował naukę rysunku.
Chciałem od razu ale on się wymigał mówiąc że późno, idzie spać. Ja nie czułem senności ale on po położeniu się na poduszce usnął. Nie przebrał się w piżamie a to mi wykład o kulturze chciał zapodać. No cóż. Nic na to nie poradzisz. Ułożyłem się obok niego. Wracają wspomnienia z liczenia owiec. Ciekawe czy pobije rekord z poprzedniego liczenia. Wtedy było coś koło 500 owieczek. I liczymy 1, 2, 3. Oczy się zaczęły zamykać. Przecież nie czułem takiego zmęczenia. Ale poco odmawiać takiej rozkoszy jaką jest sen.Takashi
Poczułem coś miękkiego na twarzy. Zaspanymi oczami zobaczyłem zielone włosy przylegające do mojej twarzy i szyi. Niżej chłopaka. Było mu zimno. Tak sądzę. Cały się trząsł. Leżał na podłodze bez materaca czy kołdry. Przygarnąłem go do siebie i podzieliłem kocem. Wróciłem spać. Jutro wielki dzień. Początek dla mnie nowego rozdziału w życiu. Mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi. Ale jaki teraz będzie cel Deku. Zapytam rano teraz nie będę go budził. Wysiliłem się w mięciutkie włosy przyjaciela. Spaliśmy do 10:10.

CZYTASZ
Jestem quirkiem [Zawieszona]
De TodoByłem szczęśliwy. Miałem spokojne życie. Dobrze się uczyłem a mama o mnie dbała. Do momentu strasznego wypadku. Ja nic z tego nie pamiętam? Jak to było, kiedy to było i takie tam. Od pamiętnego dnia moje szczęśliwe życie się zrujnowało.