Czyżby wyjście?

63 5 3
                                    

-Znaleźliśmy to w Bóldożercy – powiedziałam, siedząc w Sali rady razem Minho, Newtem, Gallym, Winstonem, Patelniakiem, Zartem i Thomasem, podczas gdy mój chłopak trzymał tajemniczy przedmiot i bacznie go obserwował.

-Takie same napisy są na przesyłkach – blondyn zwrócił uwagę na plakietkę pod małym ekranikiem, a Thomas kiwnął głową.

-Ci, którzy nas tu wsadzili, wsadzili tu też Bóldożerców – powiedział, a ja spojrzałam po twarzach zgromadzonych, po czym podeszłam bliżej i zapytałam z rozłożonymi rękami:

-I to jest pierwsza wskazówka jaką znaleźliście od trzech lat? – Minho kiwnął głową, a ja oparłam się o słup. – Trzeba tam wracać. Może znajdziemy coś jeszcze i wyjdziemy z tego bagna – stwierdziłam jakby to była oczywista oczywistość, a zdenerwowany Gally wstał i zaczął mi grozić palcem.

-Słuchaj no paniusiu. Jesteśmy to od trzech pikolonych lat i wiemy więcej niż ty! Więc zamiast prowadzić nas na pewną śmierć, zawrzyj twarzostan i lepiej pomagaj Patelniakowi w kuchni nijubi! – wykrzyknął i pchnął mnie na belkę stojącą za mną.

-Co ty sobie uważasz, co?! – krzyknęłam i pchnęłam go dwa razy mocniej niż on mnie. – Może jesteś w tej strefie trzy lata, ale to nie ty zabiłeś Bóldożercę! Ty tylko tu gnijesz i czekasz, aż inni znajdą wyjście! – z każdym zdaniem pchałam go coraz mocniej, aż w końcu pchnęłam go tak mocno, że upadł na ziemię z przestraszoną miną. – Chcesz, żeby wyszło na twoje, nie chcesz ryzykować mimo, że właśnie teraz możemy znaleźć wyjście! Zamiast nam pomagać to ty wolisz grzać dupę tutaj jak zwykły smrodas! Wiesz jak się zachowujesz?! Jak rozwydrzony bachor. A wiesz kto lubi rozwydrzone bachory?! NIKT!!! – krzyknęłam opierając ręce za jego głową. Miał zamknięte z przerażenia oczy, a jego ręce zasłaniały głowę. Po chwili wstałam i od razu opuściłam chatę i udałam się do lasu. Zaczęłam obijać drzewa ze złości. Nie panowałam nad sobą i wiedziałam, że chwilowa izolacja jest najlepszym wyjściem na ten moment, bo nie chciałam nikogo skrzywdzić. Szłam tak daleko, aż dotarłam do muru, który zaczęłam uderzać tak mocno, że z moich knykci zaczęła lecieć krew. Mimo tego uderzałam i uderzałam, aż w końcu mur był wklęsły i popękany od uderzeń. Uderzałam w niego dalej, z taką samą mocą, ale poczułam, że ktoś mnie przytula. Po chwili dotarł do mnie niesamowicie kojący zapach i uspokajający szept. Uderzałam coraz wolniej, a osoba, która mnie przytulała, podłożyła dłonie na mur, a kiedy w nie uderzyłam, owinęła je delikatnie wokół moich zaciśniętych pięści.

-Już kochanie. Już dosyć – wyszeptał Newt, a następnie odwrócił mnie do siebie i zaczął całować moje kostki na dłoniach. Po moich policzkach ściekały łzy. Ja po prostu wybuchłam i kiedy patrzyłam w jego oczy pełne zmartwień i smutku, po prostu zaczęłam dławić się płaczem w jego ramionach, a on nie zważał na krew na jego koszulce. On tylko chciał, żebym się uspokoiła i poczuła się bezpieczna. – Wiem, że uważasz się teraz za potwora, ale to nie jest prawda. Gally musiał usłyszeć takie słowa, a tylko ty byłaś na tyle odważna, żeby mu uświadomić co robi. Nie jesteś potworem. Jesteś nasza Cathie, a od dzisiaj oficjalnie jesteś dowódcą zwiadowców – powiedział ostatnie zdanie z uśmiechem, a kiedy zakodowałam tą informację rzuciłam mu się na szyję.

-Dziękuję, dziękuję! – krzyczałam pomiędzy pocałunkami, a on śmiał się radośnie. Kiedy w końcu się uspokoiłam, zobaczyłam opartego o drzewo mojego brata, który przyglądał się nam z uśmiechem. Mimo tego, że czasem kiedy ja i Newt się całowaliśmy udawał odruch wymiotny, albo robił głośne ,,bleee!", to wiedziałam, że cieszy się z naszego szczęścia.

-Zakochańce, wybaczcie, że muszę wam przerwać tańce godowe, ale muszę pokazać szefowej pokój zwiadowców – zażartował podając mi lekko wilgotną szmatkę, którą wytarłam policzki, po czym pocałowałam Newta i poszłam z Minho w znanym mi kierunku.

Pokochać śmierć//NewtWhere stories live. Discover now