Nie zdążyłem się z nią pożegnać...

57 5 3
                                    

Cześć! Rzadko daję notki przed rozdziałem, ale zależy mi na tym, żebyście się wczuli w rozdział. Ja osobiście się popłakałam pisząc to moje małe dzieło. Więc enjoy! 

*****************

Z samego rana od razu po otwarciu bramy, ja, Minho i Thomas wbiegliśmy do labiryntu. Było tak wcześnie, że nawet nie budziłam Newta, żeby się z nim pożegnać, tylko dałam mu pospać dłużej. Wzięliśmy ze sobą prowiant i to ja go miałam w dość sporym plecaku, który mimo wszystko był poręczny i nie przeszkadzał w biegu, ponieważ był sztywno przymocowany do moich pleców. Kiedy dobiegliśmy do sektoru z numerem okazało się, że miałam rację i ów sektor był otwarty. Nagle coś w plecaku Minho zaczęło piszczeć. Był to ,,klucz", który najprawdopodobniej wskazywał wyjście. Kiedy szliśmy w dobrym kierunku piszczał z większą częstotliwością, więc nie było zbyt trudnego. Kiedy dotarliśmy do, pozornie zwykłej, kamiennej ściany ta otworzyła się, a w środku niej było jeszcze kilka wrót, które otwierały się jak podchodziliśmy bliżej. Na końcu były okrągłe drzwi, które także się rozstąpiły.

-Nigdy tu nie byliście? – zapytałam rozglądając się i podchodząc bliżej, a Minho zaprzeczył. Nagle z okrągłego przejścia coś nas zeskanowało czerwonym światłem z góry do dołu.

-Nie podoba mi się to... Lepiej stąd chodźmy – powiedział Azjata, a Thomas podał mu klucz, który schował do plecaka. Drzwi zaczęły się powoli zamykać, tak samo jak ostrza, które były przed wejściem. W pewnym momencie Minho przebiegł na drugą stronę, ale ostrza zatrzasnęły się nam tuż przed nosem, więc pobiegliśmy do kolejnych.

-Minho!!! – krzyknęłam i pchnęłam Thomasa w jedną z luk, sama biegnąc dalej. Krzyczeli, żebym biegła szybciej, aż w końcu z krzykiem przebiegłam przez ostrza, które ścięły mi włosy o połowę. – Nie zatrzymujcie się, bo zaraz tu utkniemy! – krzyknęłam i zaczął się prawdziwy wyścig z czasem. Było tu wiele pułapek, o których nawet Minho nie wiedział. Podłoga zaczęła się rozstępować i podnosić niczym most zwodzony, a na środek spadała jakaś część kamiennej ściany, która bez problemu by nas przygniotła. – Thomas, nie odwracaj się! Właź na tą płytę! – krzyknęłam i wślizgnęłam się pomiędzy kamienne kloce, które działały jak prasa hydrauliczna. W ostatnim momencie udało nam się wyślizgnąć na powierzchnie, po czym położyłam się na ziemi. – Szybcy i wściekli? Nie słyszałam – zażartowałam, a my zdecydowaliśmy, że pobiegniemy do innych sektorów.

*****************

W żadnej innej części labiryntu nic się nie działo. Tylko w siódemce było tak niebezpiecznie. Było już dość późno, więc zarządziliśmy, że będziemy wracać. Niestety jedna rzecz pokrzyżowała nasze plany. Był to prawie tuzin Bóldożerców, którzy stali w miejscu. Nie przejdziemy obok nich niezauważeni. Spojrzałam na chłopaków, a oni na mnie. Decyzja należała do mnie, bo byłam kapitanem. Wiedziałam, że będę musiała zrobić coś bardzo niebezpiecznego. Nie miałam wyjścia - musiałam to zrobić... Nie mieliśmy innej drogi do strefy, a robiło się coraz później. Spojrzałam na brata i zobaczyłam, że po jego policzku płynie łza. Domyślił się co chcę zrobić. Thomas płakał jak bóbr, ale dzielnie zaciskał zęby, żeby nie wydać z siebie żadnego odgłosu.

-Kocham was – powiedziałam i ich przytuliłam z oczami pełnymi łez. – Powiedzcie Newtowi, że kiedyś do niego wrócę... O ile przeżyję. Znajdę was jeżeli mi się uda – wyszeptałam, a Tommy i Newt pokiwali głowami. To był ten moment kiedy dowiedzieliśmy się po co tu jestem. Moim przeznaczeniem było oddać za kogoś życie. Oddać je za kogoś kogo kocham. Za przyjaciół, za brata, za chłopaka... Za Strefę. Za ich wszystkich. – Pobiegną za mną. Poczekacie za tamtą ścianą, aż wszyscy pobiegną. Krzyknę wam ile ich jest, a wy pobiegniecie dopiero wtedy kiedy wszyscy pobiegną, zrozumiano? – zapytałam groźnie i otarłam im łzy z policzków. Potem zamrugałam bardzo szybko, aby pozbyć się swoich łez. – Panowie, to był zaszczyt być waszą przyjaciółką – ukłoniłam się, a oni przytulili mnie.

Pokochać śmierć//NewtWhere stories live. Discover now