Noc w labiryncie

70 6 0
                                    


Newt

-A co jeżeli nie zdążą? – zapytał mnie Thomas. Staliśmy oparci o drewniane bale, podtrzymujące dach, który chronił nas przed deszczem. Było już późno, a ich dalej nie było. Martwiłem się, ale wiedziałem, że Minho i Cathie są szybcy i zdążą. Alby pewnie też.

-Zdążą – odpowiedziałem i dalej wpatrywałem się w mur.

*****************

Kiedy przestało padać, poszliśmy do bramy i staliśmy tam już bardzo długo. Nagle wrota zaczęły się zamykać, a ich dalej nie było widać.

-Patrzcie! – krzyknął Chuck i ujrzeliśmy jak Minho i Cath ciągną Alby'ego, który był nieprzytomny. Wszyscy streferzy zaczęli ich dopingować, ale wiedzieliśmy, że nie zdążą. Nagle, kiedy labirynt był już prawie zamknięty, do środka wbiegł Thomas, za którym zamknęły się drzwi. Ostatnie co widziałem to przerażoną twarz mojej Cathie.

Co ja najlepszego zrobiłem...

*****************

Cath

Thomas wbiegł do środka i zatrzasnęły się za nim drzwi. Opierający się o kamienny mur Minho spojrzał na niego i oznajmił.

-Właśnie się zabiłeś. Gratuluję – wstał i chciał odejść. – Chodźcie. Za niedługo labirynt się zmienia – powiedział i zaczął iść w stroną rozwidlenia, ale ani ja, ani Thomas nie poszliśmy za nim.

-Minho, trzeba go zabrać – powiedział brunet, a ja mu przytaknęłam i razem wzięliśmy czarnoskórego pod ramiona. Mój brat popatrzył na nas jak na szaleńców, ale ostatecznie nam pomógł.

-Ukryjmy go w bluszczu. Zwiążmy go i zawieśmy na murze. Bóldożercę go nie znajdzie, a my się ukryjemy gdzieś indziej – zarządziłam, a chłopcy kiwnęli głowami i zaczęliśmy wiązać liany na ciele nieprzytomnego chłopaka. Kiedy wciągaliśmy go na górę, Minho nagle zaczął nalegać, żebyśmy uciekali, po czym przeprosił i odbiegł, a ja i Tommy polecieliśmy w bluszcz. Spojrzałam w stronę tego, co przeraziło Azjatę i zdębiałam. Ujrzałam Bóldożercę, który stał w miejscu, ale jeszcze nas nie widział. – Właź pod rośliny Thomas! Szybko! – wepchnęłam go tam, a następnie się na nim położyłam, ciągle trzymając linę. Brunet nie wiedział o co mi chodzi, dopóki nie usłyszał stukotu i nie ujrzał wielkich, metalowych odnóży stworzenia. Leżeliśmy w bezruchu, ukryci i przerażeni tak bardzo, że przestaliśmy oddychać, a nasze serca przestały bić. Kiedy Bóldożerca sobie poszedł poczekaliśmy chwilę, a następnie wyszliśmy i przywiązaliśmy czarnoskórego.

-Musimy znaleźć Minho, bo inaczej wszyscy zginiemy – wyszeptał, a ja kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę rozwidlenia, z którego przyszło monstrum. Zatrzymaliśmy się tam, żeby pomyśleć gdzie iść dalej, a nagle na ramię Thomasa coś spadło. Coś obślizgłego i śluzowatego. Popatrzyliśmy do góry i ujrzeliśmy Bóldożercę, który ryknął.

-Biegnij jak najszybciej umiesz!!! – krzyknęłam i zerwaliśmy się do biegu, a kreatura siedziała nam na ogonie. Musiałam dostosować tempo do biegu Thomasa. Nagle zobaczyliśmy wielki spadek, a kiedy chcieliśmy zawrócić Bóldożerca odciął nam drogę. – Skacz i chwyć się lian! – powiedziałam i skoczyliśmy a potwór za nami. Niestety jednak znalazł się nad głową Thomasa, więc kopnęłam monstrum, a ono skupiło się na mnie. Wskoczyliśmy na półkę, potem na następną i na rozwidleniu natknęliśmy się na mojego brata. Żył! A to ci heca. Chciał zadać pytanie, ale usłyszał ryk i zaczęliśmy biec.

-Tutaj go zgubimy! To przejście zaraz się zamknie! – krzyknął i razem z Thomasem pobiegli na drugą stronę. Ja zdecydowałam, że zostanę i poczekam na potwora. Zobaczyłam jak ten mnie zauważył i zaczął biec w moją stronę.

-Zabawmy się w berka! – krzyknęłam i mimo iż słyszałam krzyki chłopaków i dźwięki zamykanego przejścia to zostałam. Kiedy Bóldożerca był kilka metrów ode mnie zerwałam się do biegu.

-Nie oglądaj się! Biegnij!!! – krzyczeli jeden przez drugiego, a ja biegłam najszybciej w swoim życiu, czując jak blisko śmierci jestem. W ostatniej chwili wyskoczyłam z pomiędzy betonowych ścian, ale stwór nie miał tyle szczęścia i został zgnieciony. Od razu jak zobaczyłam, że żyję i mam wszystkie kończyny, położyłam się na ziemi z uśmiechem, słysząc głośne oddechy i przekleństwa chłopaków. Niech no się tylko streferzy dowiedzą, że jeden Bóldożerca nie żyje. Padną ze zdziwienia.

*****************

Narrator

-Nie ma ich Newt – powiedział smutno Patelniak jak tylko brama się otworzyła, a blondyn klęknął na ziemi, schował twarz w dłonie i zaczął płakać. Streferzy zaczęli odchodzić i wracać do swoich zajęć, aż jeden z nich spojrzał w kierunku labiryntu i z niedowierzaniem powiedział:

-To się nie dzieje – Newt podniósł wzrok i zobaczył jak trójka zwiadowców wlecze rannego Alby'ego. Kiedy tylko przekroczyli granicę strefy, Newt rzucił się na Cath i zaczął szlochać.

-Kretynko, wiesz jak ja się bałem?! Nigdy więcej mi tego nie rób! Już myślałem, że pozwoliłem ci umrzeć! – krzyczał przez płacz, a Cathrina gładziła go uspokajająco po plecach i po głowie. –Już myślałem, że cię straciłem i... - szlochał dalej, ale jego dziewczyna mu przerwała.

Cath

-Już cichutko Newtie. Żyję i wszystko jest w porządku, tak? – powiedziałam, a on przestał płakać i tylko pociągał noskiem. Usiadłam i poczułam natychmiastową ulgę i bezpieczeństwo.

-Widziałaś Bóldożercę? – zapytali mnie, a ja skinęłam głową. Minho i Tommy parsknęli śmiechem, a reszta się na nich spojrzała.

-Nie tylko go widziała. Ona go zabiła – powiedział mój brat, a ja uśmiechnęłam się pod nosem i zaraz przewróciłam oczami na pewien dźwięk:

-COOO?! – tak drodzy państwo. To był krzyk zdenerwowanego Newta, który przed chwilą płakał jak bóbr. No i jak tu zrozumieć tych chłopów...

*****************

Jedliśmy właśnie obwity obiad przygotowany przez Patelniaka, mimo że była godzina szósta nad ranem. Mieliśmy prawdziwą ucztę – kurczaka, ryż, trochę makaronu, herbatę, wodę i trochę słodyczy. Zjedliśmy wszystko co było na tym stole z małą pomocą Newta oraz Patelniaka. Jeff właśnie zajmował się Albym, którego dziabnęło i jeszcze nie odzyskał przytomności. Był przykuty do łóżka, żeby nic nikomu nie zrobił. Wszyscy martwiliśmy się jego zdrowiem.

-Jak odeśpicie to będzie zebranie w Sali rady. Bądźcie gotowi po południu – powiedział Newt, a po usłyszeniu zgody zwiadowców, wziął mnie na ręce i zaprowadził do pokoju. Kopnął w uchylone drzwi i zobaczyłam, że pościel jest bardzo wymięta. Spał tutaj kiedy mnie nie było. Urocze. Posadził mnie na łóżku i zdjął moją kamizelkę oraz spodnie, dając mi wygodny dres. Na górę założył mi jego bluzę, po czym położył się ze mną i przykrył nas kołdrą i kocem. Głaskał mnie po głowie i przytulał, a ja zdałam sobie sprawę, że gdybym zginęła w tym pieprzonym labiryncie to nigdy bym tego nie odzyskała. Straciłabym mojego Newta. To zdecydowanie straszna wizja, która nigdy nie nadejdzie. Nie pozwolę na to.

Pokochać śmierć//NewtWhere stories live. Discover now