5.

429 42 8
                                    

***


                   Ogień pałętał się wszędzie. Strefa pożarów była cała przepełniona gorącym ogniem, którego ciepła nie dało się uniknąć w żaden sposób. Budynki paliły się jak zapałki, a wraki samochodów były już bliskie wybuchom. Z tymi trudnymi warunkami przyszło się mierzyć Sharinowi i Vivalentiemu, którzy wylądowali wspólnie w jednej z najniebezpieczniejszych stref.

Atak złoczyńców trwał w najlepsze a młodzi uczniowie musieli się zmierzyć z wieloma przeszkodami, na które wielu nie było przygotowanych.

- Jak myślisz, kim są ci złoczyńcy? – zapytał Shiran, trzymając się blisko Vivalentiego w razie jakiegoś napadu.

- Nie mam pojęcia. Ty nie masz żadnego daru, by sprawdzić? – spytał zirytowany Vi idąc ulicą pośród palącego się miasta.

- Ee... W zasadzie to mam, ale on nie działa tak łatwo jak ci się wydaje – odpowiedział różowowłosy, drapiąc się z nerwów po policzku.

Dym unoszący się nad budynkami zaczynał powoli zapełniać całą zamkniętą kopułę, którą przykryta była strefa. Powietrze stało się nieznośnie ciężkie, a każdy jego wdech wydawał się przytłaczać organizm jeszcze bardziej. Vi zdawał się bardzo nie tolerować tak gorącej temperatury, dlatego szybko zaczęło mu się robić słabo.

- A nie miałeś przypadkiem jakiegoś daru chłodzącego? Użyj go na mnie. I tak cię to nie zbawi – mruknął Vivalenti przecierając z czoła pot.

- Oh, jasne – odparł Shiran i przysunął swoją dłoń do policzka wyższego chłopaka, by nieco go schłodzić.

Różowowłosy zachował odległość między skórą czarnowłosego, by jego dary nie zostały w żadnym stopniu zablokowane i aktywował dar związany z lodem i chłodem. Vivalentiemu od razu ulżyło, czując przyjemne zimno. Chłopcy i tak nie mieli pojęcia, w którym miejscu znajduje się wyjście, dlatego najlepszą opcją dla nich było gdzieś przeczekać to wszystko. Poza tym nawet w strefie pożarów mogli znajdować się jacyś przestępcy. Znajdowanie się na widoku zdecydowanie nie było wskazane, jednak znalezienie jakiegoś spokojnego zakątka pośród płomieni również nie należało do łatwych zadań.

Ostatecznie jednak dwaj uczniowie znaleźli w miarę bezpieczną budkę telefoniczną i tam przeczekali cały atak, prawie w ogóle nie odzywając się do siebie. W czasie gdy ci dwaj siedzieli wspólnie w ciasnej szklanej klitce, pozostali uczniowie walczyli o własne życie w innych częściach rozległej areny.

Ostatecznie po paru cennych minutach na arenę przybyli nauczyciele, uwalniając wszystkich spod opresji. Szybko wezwana została policja oraz zaczęto badać całą sprawę. Żaden uczeń nie pozostał ranny dzięki odpowiednio podjętym działaniom. Jedynymi poszkodowanymi po stronie „dobra" byli dwaj nauczyciele. Profesor Aizawa w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala, a obrażenia All Might'a zostały zatuszowane przez personel, by nie martwić nikogo o Symbol Pokoju.

Spotkanie klasowe, które miało się odbyć po zajęciach zostało przełożone na inny termin, a jutrzejsze lekcje zostały odwołane na rozkaz dyrektora. Z tego powodu trójka zdrajców zaraz po opuszczeniu terenu szkoły zaczęła zawzięcie rozmawiać odnośnie złoczyńców, którzy napadli na placówkę, oraz podjętych przez dyrektora działań.

Całą tę pogawędkę w połowie przerwał dzwoniący do Midoriyi telefon. Jak się okazało dzwonił jego ojciec, Hisashi Midoriya, zwany również pod pseudonimem All for One. Kontakt ojca z synem z roku na rok coraz bardziej się pogarszał, jednak im to na pierwszy rzut oka nie przeszkadzało. To było wiadome, że najważniejszy jest cel, który obydwaj obrali. Izuku zdołał się już nie przejmować tym, co poświęca by spełnić swoje pragnienie, jednak z każdym miesiącem zaczął zauważać coraz bardziej, że cele jego ojca różnią się od tych jego.

Zdrajcy / Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz