somewhere in the universe

549 61 0
                                    

nick śmieje się głośno z czegoś, czego nie rozumiem. widać po nim, że powinien trochę przystopować z piciem, lecz ja też nie jestem do końca trzeźwy, więc mam to gdzieś. idziemy ulicą, z dala od neonowych klubowych świateł, nick opiera się o mnie. gdy tylko wchodzimy za róg przewraca się, prawie uderzając głową w betonową ścianę.

– nick? – pytam. – nick? wszystko gra? chcesz wody? 
– tak, błagam – chrypie przewracając się na bok.

biorę do ręki butelkę z wodą, odkręcam ją i przykładam ją do jego ust. siada i bierze parę łyków, tylko po to, aby chwilę później zwymiotować.

– boże, coś ty wziął?

próbuję pomóc mu wstać, moje ręce są jednak zbyt giętkie. jedyne, co mogę zrobić to przepchnąć go z chodnika do zaułka. no cóż, chyba tutaj dzisiaj przenocujemy.

– spać – mamrocze.

opieram plecy o twardą ścianę, przyciągam przyjaciela do siebie i przytulam, aby trochę go ogrzać. noce w kalifornii są dosyć chłodne, musimy więc jakoś sobie poradzić. kładę moją głowę na jego głowie, jego brązowe krótkie włosy łaskoczą mnie w policzek. pachnie tytoniem, potem i alkoholem, co nie przeszkadza mi już prawie wcale. 

przysuwa się bliżej i obejmuje mnie w talii, prawdopodobnie po to, aby ustabilizować zawroty głowy. chwilę później zasypia, jego ciche chrapanie przebija się przez odgłosy samochodów dobiegające z oddali.

obserwuję światła pojazdów powoli przesuwające się w korku, prostytutki chodzące po ulicy i szukające klientów, mrugające neonowe światło znaku klubu. dlaczego egzystujemy? jaki jest w tym sens? zaczyna kręcić mi się w głowie, a może już tak już od dłuższego czasu?

kolorowe światło mruga jeszcze parę razy po czym gaśnie całkowicie. z zimna nie czuję już palców. wszystko wokół robi się czarne, a ja zapadam w głęboki sen.

california world - dreamnotfound (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz