gemini

386 54 27
                                    

clay wyciąga mnie z domu na jasnozielony trawnik przed budynkiem, który prawie w całości pokryty jest zużytymi plastikowymi kubeczkami i popsutymi dekoracjami. wszyscy opuszczają imprezę, ponieważ muzyka została wyłączona z powodu narzekających sąsiadów. idealny sposób na zniszczenie perfekcyjnego wieczoru.

clay puszcza moją dłoń i kladzie się na ziemi niczym się nie przejmując. stoję nad nim niezdecydowany. bo nie chcę, żeby moje ubrania zrobiły się mokre i brudne. blondyn otwiera oczy i posyła mi pijane spojrzenie.

– czemu tak tu sterczysz?
– trochę mi zimno – mówię. – możemy wrócić do środka?

clay jęczy i rozkłada ramiona.

– nie – odpowiada. – chodź skarbie, połóż się ze mną. 

chichoczę na dźwięk przezwiska, moje serce zaczyna bić odrobinę szybciej. wiem, że to wszystko zasłuha alkoholu, mimo wszystko zrobiło mi się bardzo miło.

bez zastanowienia kładę się obok niego nerwowo pocierając kciukami o siebie. co jeżeli on wie, co do niego czuję? jestem jak otwarta księga, wszystko można wyczytać z mojej przepełnionej emocjami twarzy i spiętej postawy ciała.

– miałem na myśli ze mną, nie obok mnie. 

po tych słowach owija ramiona wokół mojej talii i kładzie mnie na swoim brzuchu. jestem pod wrażeniem, że nawet w takim stanie ma tyle siły i potrafi zachować równowagę. 

moja głowa leży na jego klatce piersiowej a moje skrzyżowane nogi splątane są z jego kończynami. zamykam oczy, gdy clay zaczyna delikatnie smyrać mnie po głowie. chciałbym zostać w takiej pozycji już na zawsze. 

– to bardzo miłe – komentuję.
– wiem. jesteś super przytulanką. lepszą niż pluszaki.
– lubisz mnie zawstydzać, nie?
– nie, mówię serio.

clay unosi misia do mojej twarzy i daje mi nim całusa w nos. udaję że krzywię się z zażenowania, w środku jednak mam ochotę krzyczeć z radości i słodkości. przesuwam się delikatnie, przez co moje ucho znajduje się idealnie na jego sercu. wsłuchuję się, jak zaczyna bić coraz szybciej, prawie tak szybko jak moje. jego unosząca się i opadająca klatka piersiowa sprawia, że czuję się ultra bezpiecznie.

– wiesz, jedyny powód. dla którego tutaj jestem, to ty.
– co?
– no, naprawdę chciałem się z tobą spotkać – śmieje się wzmacniając swój uścisk.
– cholera.

delikatnie się od niego odsuwam po to, aby spojrzeć na jego twarz. jego policzki są zaróżowione, a na jego ustach gości szeroki uśmiech. podnosi dłoń aby pogładzić mnie po policzku, czubki jego palców łaskoczą mnie po czole. prawie zapominam o oddychaniu.

– b-bo jesteś taki miły, zawsze poprawiasz mi humor i- i... uważam że jesteś uroczy - jąka się.
– jesteś pijany.
– a ty uroczy.
– i naćpany.
– a ty wciąż jesteś uroczy.

przyłapuję go na wgapianiu się w moje usta. on nie jest teraz sobą, pamiętasz?

jednak guzik mnie to obchodzi. pochylam się do przodu, nasze nosy się ze sobą stykają. przysięgam, czuję, jak moje serce się zatrzymuje. clay przyciąga mnie za szyję i łączy nasze usta w mocnym pocałunku. motylki wariują w moim brzuchu, moje płuca przestają pracować. jego usta są gładkie jak dziecięca skóra, idealnie pasują do moich.

niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. w końcu odsuwamy się od siebie walcząc o powietrze. clay zaniemówił, tak samo jak ja. blondyn siada, sadza mnie na swoich kolanach i przytula. jego oczy są rozszerzone i błyszczące.

ciche "wow" jest wszystkim, co mogę z siebie wydobyć, to samo z clayem.

– patrz tam, na to wzgórze – szepcze wskazując na coś za moimi plecami.

pomiędzy wysokimi drzewami i krzewami stoi piękna wielka willa patrząca na wzburzony ocean. nigdy w życiu nie mógłbym sobie pozwolić na takie luksusy.

– pewnego dnia gdy będę już cholernie bogaty kupię ci taką willę w Malibu.
– c-co? nie.
– przyrzekam.
– zgodzę się, jeżeli będziesz mieszkał w niej ze mną.

uśmiecha się i przytakuje z pobłażaniem, tak jakby było to już oczywiste.

gdy patrzę gdzieś w dal clay składa gorącego mokrego buziaka na moim czerwonym policzku sprawiając, że zaczynam darzyć go jeszcze większym uczuciem. ciarki przechodzą po moich plecach, mój mozg nie nadaje się do użytku. nie potrafię trzeźwo myśleć, nie potrafię ruszyć choćby jednym palcem, więc zostaję w tej samej pozycji razem z moim najlepszym przyjacielem - czy kim on teraz jest - aż oboje zasypiamy, długo po zakończeniu imprezy.


california world - dreamnotfound (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz