bedroom eyes

329 47 18
                                    

– kochanie, pora wstawać.

clay szturcha mnie w bok sprawiając, że gwałtownie się odsuwam.

– co do cholery – mamroczę zdezorientowany.

próbuję usiąść, lecz kładę się z powrotem gdy cały pokój zaczyna wirować. 

– oj, widzę, że jesteś trochę nie w formie.
– chyba tak. przyznaj, ty też nie.
– może trochę.

czochra moje włosy i składa delikatny pocałunek na moim policzku, dzięki czemu od razu czuję się lepiej. znajome ciepło pojawia się w moim brzuchu w wyniku jego działania.

traumatyczne wspomnienia z poprzedniego dnia zostały wymazane z mojego umysłu dzięki przespanej nocy, lecz gryząca troska dalej we mnie siedzi. po prostu chcę, żeby z nickiem było wszystko w porządku.

clay nie daje mi czasu na rozmyślanie. siada okrakiem na moich biodrach, wplątuje dłonie w moje włosy i zaczyna masować mi głowę. leżąc pod nim czuję się mały i bezradny, lecz muszę przyznać, że jest to podniecające. jego ogromne, żylaste dłonie dotykają mnie wszędzie. staram się wczuć. bez wahania złączam nasze wargi w okropnie krótkim lecz pasjonującym pocałunku.

– nie mogę się powstrzymać – oddycha ciężko. – jesteś zbyt gorący.
– zamknij się i kontynuuj. 

robi co mówię i agresywnie wpycha swój język do moich ust. wciągam głośno powietrze do ust i odprężam się. nasze poranne oddechy są okropne, lecz żaden z nas się tym nie przejmuje. łapie mnie za nadgarstki i wyciąga moje ręce nad moją głowę przyszpilając mnie do materaca. kocham fakt, że to on ma kontrolę.

gdy nasze obściskiwanie staje się niechlujne i mokre clay przechodzi do kolejnego triku. składa delikatne pocałunki na mojej żuchwie i szyi dopóki nie znajduje miejsca wywołującego u mnie szczególną reakcję. w moim przypadku jest to kawałek skóry zaraz pod szczęką.

dotyk jego miękkich ust na mojej delikatnej skórze przyprawia mnie o dreszcze i odbiera oddech. clay szybko zauważa co się ze mną dzieje i aby wzmocnić moje doznania ssie i podgryza wrażliwe miejsce. próbuję powstrzymać drżący jęk, lecz bezskutecznie. czuję się, jakbym był otoczony puszystymi chmurami.

clay daje malince ostatnie liźnięcie zanim się ode mnie odsuwa. sposób, w jaki na mnie patrzy jest okropnie seksowny, chyba nigdy do tego nie przywyknę. spoglądam na jego falowane blond włosy zakrywają część czoła, obsypany uroczymi piegami nos i zarumienione policzki, kształtne malinowe usta i intensywne spojrzenie wściekle zielonych oczu.

w moich oczach jest prawdziwym dziełem sztuki, idealnym aniołem. ledwo mogę mówić, gdy kończy.

– dz-dziękuję za sprawienie, że jestem kurewsko podniecony z samego rana.
– nie ma za co, seksiaku. 

schodzi ze mnie i przewraca się na drugi bok, aby sięgnąć coś z szafki nocnej.

– tak sobie myślałem, może zrobimy sobie dzisiaj piknik? – pyta podekscytowany. – wiesz, żeby się odstresować i tak dalej.
– piknik? mówisz o pikniku tuż po tym jak prawie-

kładzie palec na moich ustach.

– shh, misiu mówi, że idziemy na piknik. 

praktycznie kładzie na mojej twarzy pluszowego misia.

– oczywiście, że pójdziemy na piknik – zgadzam się, mój głos jest ledwo słyszalny przez zabawkę.
– super. prześpimy się jeszcze trochę i potem pójdziemy na zakupy, dobra?
– okej.

spycham pluszaka z twarzy i ponownie wtulam twarz w poduszkę. ziewam i przeciągam się.

– dalej zmęczony? – komentuje clay również ziewając. – ja też.
– w takim razie przestańmy gadać i śpijmy.

śmieje się i kładzie obok mnie.

– nie mówiliśmy przypadkiem, że będziemy wstawać wcześniej?
– chyba tak, ale mam to gdzieś – jęczę i kładę się na prawym boku.

wtula się w moje plecy i oplata ręką mój brzuch. jego gorący oddech łaskocze tył mojej szyi. 

– w takim razie dobranoc, kochanie – mamrocze. – do zobaczenia za parę godzin.
– dobranoc słodki.


california world - dreamnotfound (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz