Ten z Klaus'em

359 18 26
                                    

Kai:

-Na imię mam Klaus. - powiedział mężczyzna, który ciągle stał w tym samym miejscu.

-Czego od nas chcesz? - zapytała Kali.

-Zacznijmy może od początku, abyście lepiej zrozumieli moją historię. Urodziłem się jako wiedźmin, ale to mi nie wystarczało. Chciałem być kimś więcej. Odkryłem przypadłość połączenia dwóch gatunków w jeden. Nazwałem to hybrydą. - popatrzył na Elijah'ę i Deli. - Chciałem mieć ich całą armię. Wtedy w moim śnie ujrzałem przepowiednię, która mówiła, że za tysiąc lat na świcie będzie stado uważane za niepokonane, a to za sprawą naturalnych hybryd i ukrytej Omegi. Jak się pewnie domyślacie chodzi mi tutaj o waszą rodzinkę. Rzuciłem na was klątwę dzięki której wszystko poszło po mojej myśli. Jednak tysiąc lat to szmat czasu, a jako wiedźmin nie miałem go tyle. Wtedy zostałem ugryziony przez wampira co było skutkiem mojej przemiany. Niestety straciłam moc jaką miałem jako wiedźmin. Aby stać się hybrydą musiałem napić się krwi istot tego gatunku, więc nie pozostało mi nic innego jak czekać na hybrydzie rodzeństwo. W między czasie myślałem jakby tu poprzemieniać innych w hybrydy i odkryłem to. Kluczem był sztylet Bennett'ów. Chciałem go ukraść jednak wiedźmy napisały inny scenariusz. Stworzyły mi moją własną rzeczywistość i wsadziły mnie do niej. W ten oto sposób siedzę już tutaj tysiąc lat i myślę jakby się stąd wydostać. Nagle zjawiacie się wy i wszystko staje się prostsze.

-Super, że opowiadasz nam o tym jak bardzo zjebałeś sobie życie, ale co to ma wspólnego z nami? - zwrócił uwagę Logan.

-Wy na prawdę chyba nie łączycie ze sobą faktów. Co to w ogóle za czasy. - westchnął. - Przejdźmy w takim razie do moim żądań. Potrzebuje krwi hybrydziego rodzeństwa, czyli waszej. - wskazał na Elijah'ę i Delilih. - Do tego chcę sztylet Bennett'ów, który dla mnie znajdziecie. I ostatnie, wydostaniecie mnie stąd.

-Żartujesz, prawda? - Logan zaczął się śmiać. - Niby dlaczego mamy to zrobić?

-Dlatego, że jeżeli nie spełnicie moich żądań to odwrócę działanie klątwy, a to oznacza, że Thomas zniknie co za tym idzie jego dzieci również. Zostaną wymazani, a z dnia na dzień każdy po kolei będzie o nich zapominał.

-Nigdy nie damy ci tego czego chcesz. - powiedział pewnie Elijah. - Za dobrze znam historię sztyletu, aby dać ci go w twoje ręcę.

-Popełniacie ogromny błąd. - Klaus uśmiechnął się sam do siebie.

-Deli, teraz! - hybrydy wypowiedziały jakieś zaklęcie i nagle przed oczami miałem tylko biel.

-Pora zacząć zabawę. - były to ostatnie słowa Klaus'a jakie usłyszałem.

Obudziłem się na podłodze. Obok mnie po kolei budziła się reszta. Rozejrzałem się dookoła i śmiało mogłem stwierdzić, że jestem w domu.

-Eli. - zacząłem. - Jak wy to zrobiliście?

-Nawet nie pytaj, nie wiedziałem czy się uda. - podniosłem się z ziemi. Chciałem przytulić do siebie Lucas'a, ale nie było go.

-Gdzie jest Luca? - zapytałem.

-I gdzie jest Ivy? - również zapytał Logan. - Nie mówcie, że ten psychol serio ich wymazał.

-Co teraz? - zapytała Mallory. Była tylko jedna osoba, która znała przeróżne legendy i historie. Wszyscy wybiegliśmy z biblioteki i wpadliśmy do salonu. Na kanapie siedział Brett, a obok reszta stada.

-Tato! - krzyknął Elijah. - Musisz nam pomóc!

-Znowu coś podpaliłeś? - zapytał Talbot.

-Nie, tym razem to grubsza sprawa. - zaczęliśmy opowiadać wszystko od samego początku. O tym jak Luca znalazł kurtkę, przeniósł się, wrócił, rozmawiał z nami, a potem wszyscy zmieniliśmy rzeczywistość, jak spotkaliśmy Klaus'a i to co nam powiedział i w końcu jak wróciliśmy i zauważyliśmy, że nie ma dwójki z naszych przyjaciół.

Descendants | Dylmas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz