Czasami ucieczka od problemów wiąże się z odcięciem się od istniejącego świata i pójściem do lasu, by posłuchać muzyki na słuchawkach. Josephine Stilinska mogłaby robić to codziennie gdyby nie szkoła. Co z tego, że uczyła się dobrze, skoro nic jej to nie przynosiło? Ojciec próbował powiązać koniec z końcem, a brat cały czas wplątywał się w jakieś zagadki nadnaturalne tego świata. Jej pozostało jedynie życie u boku stada i pomaganiu ojcu w domowych obowiązkach. W szkole pełniła funkcje popularnej dziewczyny, do której wszyscy mieli respekt. Lubiła budzić podziw w oczach innych, ale też cierpiała, wiedząc, że niektórzy kochali ją tylko za jej wygląd. Chciałaby uciec od wszystkich, lecz życie nie było jej w stanie tego dać.
Nocą, las w Beacon Hills wydawał się być jeszcze bardziej niebezpieczny niż za dnia. Oczywiście każdy z przyjaciół Scotta znał jego historię, która zaczęła się od poszukiwania ciała wraz z jej bratem - Stilesem. Mimo wszystko Jo lubiła tu przychodzić. Tylko tutaj mogła odpocząć. Usiadła na drewnianym mostku z widokiem na księżyc. Myślami błądziła o nadchodzącym balu organizowanym przez szkołę z okazji meczu Lacrosse. Jako przwodnicząca szkoły musiała się na nim godnie prezentować.
Nagle usłyszała dziwny odgłos, przypominający dźwięk urywanej płyty. Rozejrzała się wokół siebie, a jej serce zabiło kilka razy mocniej niż normalnie, gdy na drugim końcu mostu stanął czarny wilk o zielonych oczach. Dziewczyna przez chwilę nie wiedziała co tak właściwie ma zrobić, zwierzę zbliżyło się do niej jak by było to dla niego normalne. Josephine przekręciła głowę w bok, zauważając, że wilk utyka na przednią nogę, co tłumaczyło jego zachowanie.
Normalnie Josephine umierałaby już w środku, ale znikąd otoczyła ją znajoma aura, która dawała jej bezpieczeństwo. Mogła śmiało stwierdzić, że zaufała wilkowi, nie wiedząc jak to wytłumaczyć. Istota usiadła obok niej, wydając z siebie cichy pisk, przez który Jo odważyła się na pogłaskanie wilka za uchem. Musiała być ostrożna, jednak wilk nie wycofał się, zamiast tego jeszcze bardziej zbliżył się do niej.
- Pewnie cię boli. - stwierdziła rudowłosa, wskazując na jego łapę.
Wilk podał jej ją niczym wierny pies wykonujący daną mu komendę, by dostać smakołyk. Zielone tęczówki wilka cały czas lustrowały osobę nastolatki w niewytłumaczalny dla niego sposób. Czuł siłę przyciągania w jej stronę, jak gdyby nie spotkali się tutaj przypadkowo. Piegowata dziewczyna ujęła łapę wilka w swoją rękę, dokładnie się jej przyglądając. Uczyła się u Deatona wraz ze Scottem. Obydwoje jako nastolatkowie chcieli zostać weterynarzami, ale teraz bardziej przydawały im się te umiejętności do opatrywania rannych przyjaciół.
- Zwichnięta. Trzeba ją nastawić. - odparła delikatnym tonem Josephine, chowając niesforne pasmo włosów za ucho. - To może trochę zaboleć. Coś jak małe pstryknięcie.
Nie czekając na reakcje wilka pociągnęła jego łapę w tył, tym samym odpowiednio umiejscawiając zwichniętą kość. Wilk warknął krótko i zahaczył zębami o skórę na nadgarstku rudej.
- Ał.. Tak się dziękuje za pomoc? - dziewczyna złapała się za bolące miejsce, z którego zaczęło lecieć trochę krwi.
Zwierzę poczuło się winne, gdyż sprawiło dziewczynie ból. Położyło się przed nią, zakrywając oczy łapami, na co Josephine uśmiechnęła się w jego stronę. Czarny wilk korzystając z okazji polizał ranę na jej ręce, chcąc przeprosić, przez co Jo przejechała drugą ręką po jego głowie. Wilk położył głowę na jej udach, rozkoszując się dawanym mu pieszczotą ze strony dziewczyny, a ona pokręciła głową z rozbawieniem, widząc go tak uległego.
CZYTASZ
ᵂ ᴾ ᴼ ᴶ ᴱ ᴺ ᴵ ᴱ // Theo Raeken
FanfictionKiedy pozostali skreślili go na czarną listę, Josephine Stilinska została przy nim, bo gdy stado zajmowało się sprawami nadprzyrodzonymi, on zajął się nią, otaczając ją opieką. Wiedział, że jest naznaczona przez Doktorów, jednak jego drugie oblicza...