Dzisiejszego dnia, uczniowie ostatnich klas przybyli wieczorem do szkoły, aby podpisać się na półce w bibliotece, żeby podtrzymać szkolną tradycję, która istniała w Beacon Hills od lat. Deszcz padał niemiłosiernie, przez co Josephine utknęła pod zadaszeniem wraz z Kirą i Scottem, którzy dopiero teraz spotkali się po dwóch miesiącach rozłąki podczas wakacji. Od jej spotkania z wilkiem minęło trochę czasu, a ona zaczęła miewać dziwne wizję, które męczyły ją zwłaszcza w nocy. Słyszała dźwięki, których inni nie słyszeli, wskutek czego czuła się jak wariatka.
– Hej, słyszeliście to? – spytała, odwracając się w kierunku całującej się pary, która nawet nie zwróciła na nią szczególnej uwagi. – Zakochani idioci.
Obejrzała się za siebie, słysząc po raz kolejny dźwięk urywanej płyty. Od kilku dni czuła się obserwowana, a dziwne dźwięki słyszała nawet w nocy, chociaż wszystkie okna w jej pokoju były zamknięte.
– Uważaj! – nagle poczuła jak ogromna siła rzuca ją na ziemię, tym samym chroniąc ją przed wielkim monstrum ze świecącymi na niebiesko pazurami.
Oddech dziewczyny znacznie przyśpieszył, gdy jej niebieskie oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami chłopaka w jej wieku, który uratował ją przed oberwaniem od potwora. Nastolatek zaświecił swoje oczy na złoto, po czym podniósł się do pionu, by pomóc Kirze, próbującej odeprzeć ataki przeciwnika. Wróg odepchnął ich pod ścianę, zmierzając w stronę Scotta. Stworzenie przypominające wilkołaka, wbiło swoje pazury w brzuch McCalla.
– Potrzebuję mocy prawdziwej alfy i będę ją mieć. – stwierdził, wbijając swoje pazury jeszcze mocniej.
Scott walczył resztkami sił, jego czerwone oczy powoli gasły. Z oddali przybyli również pozostali; Stiles z Malią i Liamem. Rudowłosa chciała podbiec do Liama, by pomóc zapanować mu nad jego przemianą, ale uniemożliwiał jej to zielonooki chłopak, który chwycił dłoń dziewczyny, nie chcąc jej tam puścić. Słysząc ryk Liama wszyscy zwrócili na niego uwagę, a Scott odzyskał swoje siły, zaświecając ponownie swoje oczy na czerwono. Przejął kontrolę nad przeciwnikiem, łamiąc mu kość, która wysunęła się na powierzchnię ręki wraz z krwią.
– Nie wiem kim jesteś, ale dam ci wybór. Możesz zostać, a złamię ci coś jeszcze, albo uciekać. – odparł Scott, mierząc nieznajomego wzrokiem.
– Ja bym wybrał to drugie. – odezwał się Stiles, a potwór uciekł w tylko sobie znanym kierunku.
Przyjaciele znowu stanęli razem w grupce, tym razem zwracając uwagę na obcego chłopaka, który dopiero teraz puścił rękę Josephine. Ta uśmiechnęła się w jego stronę, po czym pobiegła prosto do Liama, który natychmiast schował ją za siebie. Traktowali się jak rodzeństwo przez wydarzenia z pierwszej pełni, którą chłopak musiał przeżyć jako wilkołak. Czasem wydawało jej się, że była bliżej z Liamem i Daphne niż ze swoim bratem.
– Nie pamiętasz mnie, Scott? Pewnie dużo się zmieniłem od czwartej klasy. – szatyn uśmiechnął się, dając trójce przyjaciół do zrozumienia kim on jest.
– Theo. – powiedział Scott, a Josephine rozejrzała się dookoła słysząc ponowne zacięcie płyty.
– Znasz go? – dopytała Malia, upewniając się, że ten nie jest dla nikogo z nich zagrożeniem.
– Kiedyś znał. – przyznał Theo, patrząc na rudowłosą dziewczynę, którą pamiętał z czasów dzieciństwa. – Nie sądziłem, że jeszcze was zobaczę. Parę miesięcy temu dowiedziałem się o alfie z Beacon Hills. Nie mogłem uwierzyć, że Scott McCall został alfą.
– A więc czego chcesz? – zapytał McCall, wyczuwając u Jo strach.
– Wróciłem do rodzinnego miasteczka. Chcę się przyłączyć do twojej watahy.
CZYTASZ
ᵂ ᴾ ᴼ ᴶ ᴱ ᴺ ᴵ ᴱ // Theo Raeken
FanfictionKiedy pozostali skreślili go na czarną listę, Josephine Stilinska została przy nim, bo gdy stado zajmowało się sprawami nadprzyrodzonymi, on zajął się nią, otaczając ją opieką. Wiedział, że jest naznaczona przez Doktorów, jednak jego drugie oblicza...