Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
🎄
Był to tydzień bożonarodzeniowy. W domu Whitefordów trwały wszelkie przygotowania do Bożego Narodzenia. Służba robiła wszystko, by miejsce było gotowe na powrót pana domu z ekspozycji. Sebastian troszczył się o zwierzęta w mroźne dni oraz jeszcze mroźniejsze wieczory, a także odśnieżał zalegający śnieg na dróżkach i przed domem. Ana z Beatrice i Glorią spędzały całe dnie na myciu okien, wycieraniu kurzy, szorowaniu i pastowaniu podłóg. Kobiety także wyciągnęły z przechowywalni świąteczne ozdoby, umieszczając je na kominkach, parapetach, drzwiach oraz gzymsach, dodając uroczystej atmosfery Świąt. W różnych miejscach powieszono jemiołę ozdobioną czerwono-złotymi wstążkami, a także pachnące gałązki świerku. Na środku salonu Marc wraz z Sebastianem ustawili ogromną choinkę, którą później z zapałem i dziecięcą radością przyozdabiała Ella z Glorią i Beatrice.
Nastolatka nie mogła doczekać się powrotu ojca. Dostała od niego trzy listy. Pierwszy otrzymała, gdy zawitał na drugim brzegu Morza Tęsknoty. Opisał ze wszelkimi szczegółami tamtejsze krajobrazy, występującą roślinność, piękne plaże ciągnące się wzdłuż całego wybrzeża oraz niespotykany widok zachodzącego za wodą słońca. W drugim liście, który otrzymała w połowie listopada, dał jej znać, że ekspedycja się powiodła i grupie archeologicznej udało znaleźć się pożądane artefakty, szczątki i ślady życia poprzednich pokoleń. Trzeci list ucieszył ją najbardziej. Dostała go w pierwszym tygodniu grudnia. Ojciec pisał, że skończyli przeszukiwanie terenów i wracają do domu najbliższym statkiem. To właśnie on sprawił, iż posmutniała dziewczyna nagle odzyskała wszystkie siły życiowe.
Miała serdecznie dość Rosemary, Lindsay i Macy. Wszystkie trzy działały na nią jak płachta na byka i miała ich po dziurki w nosie. Ciągle tylko chichotały, wdzięczyły się do napotykanych chłopców, nie przejmowały się lekcjami ani obowiązkami domowymi, a wszystko zrzucały na służbę. Piętnastolatki stały się jeszcze bardziej rozpuszczone, od kiedy Keitha nie było w domu, a ich matka nie przejmowała się tym. Wręcz zachęcała swoje córeczki do wylegiwania się całymi dniami na szezlongu i wachlowaniu, choć zima była za pasem i mrozy przyszły do Toonvalnee. Ella przymykała na to oko, mimo iż strasznie ją denerwowały, bo w głowie miała jedynie myśl, że tata wróci i wszystko będzie jak dawniej. Poza tym miała towarzyszy w Albim, pani Tremblay, Sebastianie oraz innych mieszkańcach ich domu. Reszta się dla niej nie liczyła.
— Usiądziesz i napijesz się ze mną herbaty z sokiem malinowym oraz cytryną? — spytała siwowłosa staruszka, uśmiechając się do Elli.
Szatynka spojrzała na kobietę, oddając uśmiech.
— Oczywiście, pani Tremblay — odparła.
Wrzuciła szmatkę do wiaderka z wodą stojącego na niskim krzesełku, a następnie wytarła dłonie w znoszone spodnie po mamie i poprawiła chustę podtrzymującą włosy. Zanim usiadła na miękkim, brązowym fotelu, dorzuciła drewien do kominka. Przyjęła od staruszki filiżankę, zakładając nogę na nogę. Uśmiechnęła się do swojej towarzyszki niedorzecznie szeroko.