11. Cisza nocna

221 11 1
                                    

Rano, niewyspana po nocnych "atrakcjach", musiałam jakoś zwlec się z łóżka. Zaspana, szybko ogarnęłam się i zeszłam na dół, by zgarnąć dwa jabłka do szkoły. Oczywiście, pech chciał, że w kuchni natknęłam się na matkę i jej „ogiera", jak go w myślach nazywam. Cambell siedział przy stole, jakby już był u siebie, z kawą w ręku, a matka krzątała się przy kuchence.

– Katherine, Edward jedzie dziś do kancelarii. Mógłby cię podrzucić do szkoły – uśmiechnęła się do mnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Spojrzałam na Cambella, który nie wyglądał, jakby ten pomysł mu się szczególnie podobał, ale nie powiedział ani słowa. W sumie, wolałabym się spóźnić na lekcje niż jechać z tym kretynem.

– Nie dzięki, pojadę autobusem – odparłam chłodno, zgarniając dwa jabłka z miski na blacie i chowając je do torby. Już miałam wychodzić, gdy coś we mnie pękło. Zatrzymałam się w drzwiach, odwróciłam i patrząc prosto na matkę, wyrzuciłam z siebie:

– A na przyszłość, mamo... pieprz się ze swoim gachem ciszej, bo w nocy nie mogę spać.

Matka zrobiła się czerwona jak burak, a Cambell, z zaciśniętymi pięściami, posłał mi morderczy wzrok. Jego twarz pociemniała, jakby miał ochotę mnie udusić. Ja jednak tylko rzuciłam mu szyderczy uśmiech, odwróciłam się na pięcie i wyszłam, szybkim krokiem zmierzając na przystanek autobusowy.

W szkole miałyśmy z Nicky wolną lekcję, bo nauczycielka od francuskiego się pochorowała. Mogłyśmy więc spokojnie pogadać. Siedziałyśmy na ławce przed salą, a ja pokazywałam jej nagranie z zeszłej nocy. Nicky podśmiewała się pod nosem, słuchając odgłosów, które moja matka i Cambell wydawali w sypialni.

– Boże, brzmią jak jakieś dwa orangutany! I ten dupek, jak wykrzykuje "Oh, Camillo!" – Nicky próbowała go naśladować, robiąc głupie miny, a ja zaczęłam się śmiać jak opętana.

– Nie mogę z tego! A dziś rano... – zaczęłam, a Nicky zerknęła na mnie z zainteresowaniem, wyciągając jedną słuchawkę z ucha.

– Co znowu? – spytała, unosząc brew.

– Wygarnęłam matce, żeby pieprzyła się ciszej, bo spać nie mogę. – Uśmiechnęłam się z satysfakcją, na co Nicky wybałuszyła oczy.

– Poważnie?! Ale czad! Już widzę jej minę! – Zaczęła się śmiać, prawie spadając z ławki.

– Oj tak, wyglądała jak burak, a Cambell... chyba chciał mnie zamordować wzrokiem – dodałam, próbując utrzymać powagę, ale na samą myśl o tej scenie znowu wybuchłam śmiechem.

Nicky pokręciła głową z uznaniem, po czym puściła mi oczko.

– Szacun, serio. To było genialne. Szkoda, że tego nie widziałam. A nagranie... zachowaj. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda. – Wyjęła drugą słuchawkę z ucha i wyłączyła moje nagranie. Jej uśmiech mówił wszystko.

Nim zdążyłam coś odpowiedzieć, rozległ się dzwonek. Czas na WF. Nadal, śmiejąc się z całej sytuacji, poszłyśmy na lekcję, wciąż naśmiewając się z mojej matki i jej „ogiera".

Psychiatra - Zakończone ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz