8. Zatrzymany czas

315 11 2
                                    

Nie miałam ochoty rozmawiać z Campbell'em, ale tylko on mógł wiedzieć, gdzie może być teraz moja matka. Wzięłam głęboki oddech, wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer. Czekałam na cztery sygnały, ale nie odbierał. Po chwili się rozłączyłam, czując, jak narasta we mnie frustracja.

— Co teraz? — zapytała Nicky, patrząc na mnie z niepokojem.

Spojrzałam na nią bezradnie, czując, jak serce bije mi szybciej.

— A co, jeśli naprawdę spotkało ją coś strasznego? — wyrwało się ze mnie, choć nie chciałam o tym myśleć.

Nicky wzruszyła ramionami, lekko się uśmiechając, jakby to miało rozweselić mnie w tej sytuacji.

— Wyluzuj, Katherine. Może się bzykają, twoja matka chciała odreagować po waszej kłótni.

Przewróciłam oczami. Czasami Nicky była tak nieodpowiedzialna.

— Nicky, proszę... martwię się, a ty mi z takim czymś wyskakujesz! — odpowiedziałam z pretensją w głosie.

Nicky od razu zrobiła przepraszającą minę. Wstała, usiadła obok mnie i objęła mnie ramionami.

— Przepraszam, Katherine, idiotka ze mnie. Nie martw się, na pewno wszystko się wyjaśni — powiedziała cicho, głaszcząc mnie po ramieniu.

Uśmiechnęłam się do niej, choć czułam, że to raczej uśmiech na pocieszenie, niż prawdziwe ukojenie. W tym momencie zadzwonił mój telefon. To był Campbell. Natychmiast odebrałam.

— Dzień dobry, dzwoniłam do pana, bo... — zaczęłam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo wszedł mi w słowo.

— Katherino, twoja matka jest w szpitalu. Miałem do ciebie dzwonić.

Zamarłam. Całe ciało przeszył lodowaty dreszcz. Jak to w szpitalu!?

— Co się stało!? — spytałam, ledwo trzymając się na nogach. — Nic jej nie jest?

Serce waliło mi jak oszalałe. Nicky stała teraz obok mnie, patrząc na mnie z przerażeniem.

— Już nic jej nie zagraża. Znalazł ją ktoś w parku... — Campbell przerwał na chwilę. — Ktoś wyciął jej nerkę.

— Co? — wyszeptałam, szukając powietrza. — Kurwa, co?

Nie wierzyłam w to, co słyszę. To nie mogło być prawda. Mój umysł nie mógł pojąć, co się stało.

— O Boże! Który to szpital? Zaraz będę! — zapytałam, czując, jak łzy cisną się do oczu.

— Wyślę ci adres smsem. Przyjechałbym po ciebie, ale nie chcę zostawiać jej samej.

Z tonu jego głosu wyczuwałam, że jest zmęczony, jakby sam nie wiedział, jak z tym wszystkim sobie poradzić.

— Przyjadę taksówką. Do zobaczenia. — Rozłączyłam się, nie mogąc już dłużej znieść tej rozmowy.

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a ciało zadrżało. Byłam przerażona. Cała ta sytuacja wydawała się jak z koszmaru. Moja matka... Kto mógł jej to zrobić? Nawet jeśli nie zawsze się dogadywałyśmy, kochałam ją. Nie chciałam stracić kolejnego rodzica.

Nicky, widząc moją reakcję, szybko podeszła do mnie.

— Katherine... nie będziesz sama, obiecuję. Pojadę z tobą — powiedziała cicho.

Wzruszyłam ramionami, czując, jak wszystkie emocje wzbierają we mnie, ale jednocześnie byłam jej wdzięczna. Nie chciałam być teraz sama. Czekałyśmy na taksówkę w milczeniu, a każdy dźwięk za oknem wydawał się tylko potęgować moje przerażenie.

Psychiatra - Zakończone ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz