Siedziałam naprzeciw doktora Hannibala Lectera w jego gabinecie, otoczona ciszą i atmosferą, która zdawała się być zbyt przytłaczająca. Odkąd mama wyszła jakieś dwadzieścia minut temu, nie mogłam przestać myśleć o jej posępnym wyrazie twarzy. Ciekawe, co ten doktorek jej nagadał. Z pewnością wypytam ją o to później.
Doktor Lecter przyglądał mi się uważnie, siedząc w fotelu za biurkiem. Jego spojrzenie było zimne, ale nie w sposób, który zniechęcał. Wręcz przeciwnie – czułam, że każde jego słowo i ruch mają swoją wagę.
– Katherino, jakie uczucia towarzyszą ci, gdy myślisz o ojcu? – zapytał wreszcie, łagodnie, choć jego ton zdradzał, że pytanie to jest tylko początkiem czegoś głębszego.
Zastanawiałam się przez chwilę, jak odpowiedzieć. Wciągnęłam głęboko powietrze, starając się uspokoić burzę myśli.
– Czuję smutek – zaczęłam ostrożnie. – Nie mogę pogodzić się z tym, że go już nie będzie. Że nigdy nie spędzimy razem świąt, nie pojedziemy na biwak... Że nie będzie mnie wspierał, kiedy będę go potrzebować.
Głos mi zadrżał, a obraz ojca zamknął mi gardło. Zasłużył na to, co się stało, ale myśl o tym, że już nigdy go nie zobaczę, była dla mnie zbyt bolesna.
– To zrozumiałe – odparł Lecter, kiwając głową, jakby potwierdzał to, co sama czułam. – Byłaś z nim bardzo związana. A jak wygląda twoja relacja z matką? Zauważyłem, że nie jesteście sobie bliskie.
Westchnęłam, a słowa same zaczęły wypływać z moich ust.
– Nie, nie jesteśmy. To tata zajmował się mną, kiedy byłam mała. On czytał mi bajki na dobranoc, przychodził na moje szkolne przedstawienia. Był ze mną, kiedy byłam chora, kiedy się bałam... Zawsze on. Mama... – zawahałam się, szukając właściwych słów. – Mama była zawsze zajęta karierą. Praca w modelingu była dla niej ważniejsza. Rzadko bywała w domu, a jak już była, to zawsze rozmawiała przez telefon albo wyjeżdżała na kolejne sesje.
Doktor milczał, ale jego wzrok mnie nie opuszczał. Czułam, że choć nie mówił nic, wyciągał z moich słów więcej, niż bym chciała.
– A teraz? Jak wygląda wasza relacja? – zapytał po chwili.
Zastanowiłam się. Co ja w ogóle czuję do matki? Była mi tak odległa, że nawet nie wiedziałam, jak to opisać.
– Jest... lepiej niż kiedyś, ale to nie znaczy, że jest dobrze. Przestała pracować, ale mam wrażenie, że tylko dlatego, że straciła reputację przez tatę. Uważa, że przez jego wybryk wszyscy ją przekreślili. Ale ja myślę, że po prostu jest już za stara na modelkę i ją wykopali.
Uśmiechnęłam się gorzko, czując w sobie żal i frustrację. Nie mogłam znieść tego, że mama przez całe moje dzieciństwo stawiała karierę ponad rodziną, a teraz próbowała udawać troskliwą rodzicielkę.
– Czyli uważasz, że to po części wina matki, że twój ojciec znalazł się w takiej sytuacji? – zapytał Lecter, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Zamknęłam oczy na chwilę, starając się zapanować nad emocjami. W tamtym momencie poczułam, jakby jego pytanie trafiało w sedno moich nieuświadomionych myśli. Byłam zła na ojca, ale część mnie obwiniała także matkę. Kłócili się przecież tamtego dnia...
– Tak, myślę, że po części to jej wina – powiedziałam powoli. – Kłócili się wtedy... Nie wiem, o co poszło. Pamiętam tylko, jak tata wyszedł wściekły z domu, wsiadł w samochód i odjechał. To było ostatnie, co widziałam.
Zrobiło mi się niewygodnie. Przypominanie sobie tamtego dnia było jak rozdrapywanie starej rany. Lecter jednak nie zamierzał się cofnąć.
– Co czułaś wtedy? – zapytał łagodnie.
– Bałam się – odpowiedziałam, nie kryjąc emocji. – Widziałam, że coś jest nie tak, ale nie rozumiałam, co dokładnie. A potem, rano, zadzwonił prawnik ojca i powiedział, co się stało.
Milczał przez chwilę, dając mi czas, żeby to przetrawić. Czułam, że zaczynam się zamykać. Miałam dość tej sesji, tego grzebania w moich wspomnieniach. Co jeszcze chciał wiedzieć?
– Czy czujesz gniew wobec ojca? – przerwał ciszę, jakby czytając w moich myślach.
Zerknęłam na niego. Jego głos był spokojny, ale to pytanie sprawiło, że poczułam, jak gniew zaczyna się we mnie budzić.
– Tak – przyznałam cicho. – Jestem wściekła. Zniszczył wszystko. Nasze życie. Moje życie. Wystarczyłby jeden inny wybór, jedno inne słowo, a wszystko mogło potoczyć się inaczej. Ale nie... On musiał wsiąść za kierownicę po pijaku. I teraz wszystko jest... popieprzone.
Lecter znowu kiwnął głową, jakby to, co mówiłam, było dla niego oczywiste.
– To naturalne, że czujesz gniew. Straciłaś kogoś, kogo kochałaś, i w dodatku nie z własnej winy. Ale... – Tu zrobił pauzę, jakby chciał, żebym zrozumiała wagę jego kolejnych słów. – Musisz zrozumieć, że twoje życie nie jest z góry skazane na klęskę z powodu błędów ojca.
Zamrugałam, zaskoczona.
– Naprawdę tak myślisz?
– Tak – odpowiedział bez wahania. – Masz pełną kontrolę nad tym, jak potoczy się twoje życie. To, co zrobił twój ojciec, nie definiuje ciebie. Masz przed sobą przyszłość, którą możesz kształtować wedle własnej woli.
Słuchałam go, czując, że te słowa coś we mnie poruszyły. Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Czy rzeczywiście miałam kontrolę nad swoim życiem?
Spojrzał na zegarek i wstał, sygnalizując, że nasza sesja dobiegła końca.
– Nasz czas na dziś się skończył, Katherino – powiedział spokojnie. – Widzimy się za tydzień. Ale jeśli będziesz potrzebowała rozmowy wcześniej, zawsze możesz przyjść.
– Dziękuję – odpowiedziałam, wstając. Wyciągnęłam do niego dłoń, którą uścisnął z lekkim uśmiechem. – Do widzenia, doktorze Lecter.
Odprowadził mnie do drzwi, gdzie czekała matka. Wstała, gdy tylko nas zobaczyła.
– Pani Collins – zwrócił się do niej Lecter. – Na przyszłą sesję Katherine może przyjść sama. Dziś już zakończyliśmy.
– Oczywiście, doktorze. Dziękuję – odparła matka, skinąwszy głową jak uczennica, która boi się sprzeciwić nauczycielowi.
– Do zobaczenia, Katherine – powiedział jeszcze Lecter, odwracając się w moją stronę.
Pożegnałam się krótko, po czym wyszłyśmy z budynku.
CZYTASZ
Psychiatra - Zakończone ☑️
FanfictionKatherine - nastolatka, której życie zostało przewrócone do góry nogami po tym, jak jej ukochany ojciec trafił do więzienia. Pogrążona w depresji, pełna gniewu i rozpaczy, walczy z uczuciem osamotnienia. Jej emocjonalny świat staje się coraz bardzie...