Doktor Lecter siedział przy klawesynie, delikatnie poruszając klawiszami, wydobywając dźwięki jednego z ulubionych utworów. Melodia rozlewała się po pokoju, kojąc jego zmysły, wypełniając każdy kąt perfekcją dźwięku. To był doskonały moment po równie udanej kolacji. Smak satysfakcji rozpływał się w nim, podobnie jak danie, które przygotował dla swoich gości.
Jego myśli powróciły do tego, co miało miejsce kilka godzin temu. Kolacja była sukcesem – nie tylko kulinarnym, ale również osobistym. Zaskoczyło go, jak bardzo Pani Collins zachwyciła się podanym daniem. Z każdym kęsem jej zachwyt rósł. Gdyby tylko wiedziała, że zjadła własną nerkę, jak by zareagowała? Czy nadal jej oczy świeciłyby z taką aprobatą? Czy nadal podziwiałaby wyrafinowanie smaku?
Lecter uśmiechnął się do siebie, ta myśl była niemal komiczna, choć doskonale wiedział, jak przerażająca by była dla niewtajemniczonych. Ale nie dla niego. Dla niego to było coś więcej – połączenie sztuki kulinarnej i subtelnej zemsty, sprawiające, że czuł się niemal boski.
Nalał sobie lampkę czerwonego wina, przerywając swoją muzyczną refleksję. Wziął kieliszek w dłoń i podszedł do okna, spoglądając na miasto pogrążone w ciszy i mroku. Zaciągnął się głęboko, ciesząc się aromatem wina i chwili spokoju, która towarzyszyła mu po pełnym dniu.
Jednak jego myśli szybko przeniosły się na kogoś innego. Na Katherine. Jej niewinna twarz pojawiła się w jego umyśle. Ciekawość go przytłaczała – jak by smakowała? Czy jej młodość i czystość byłyby wyczuwalne w smaku? Katherine... miała w sobie coś słodkiego, jakby ukryty skarb, który tylko on mógł odkryć. Wyobrażał sobie, jak jej kruchość mogłaby stać się czymś więcej – czymś pięknym, wyjątkowym.
Uśmiechnął się lekko, przymykając oczy. Czy byłby w stanie ją skrzywdzić? Na to pytanie nie miał prostej odpowiedzi. Nie chciał tego – jej zniszczenie byłoby marnotrawstwem. Była w niej jakaś siła, potencjał, coś głęboko uśpionego, co czekało na wyzwolenie. Coś, co chciałby zobaczyć w pełni, obudzić.
Ale jak to zrobić? Czy potrafiłby wywołać to piękno bez brutalnych środków, bez sięgania po swoją zwyczajową metodę przemocy? Może. Albo to, co chciał wydobyć, wymagało odrobiny ciemności.
Podniósł kieliszek do ust i upił łyk, czując, jak gorzko-słodki smak wina rozchodzi się po jego podniebieniu. „Tak", pomyślał, „pora ją obudzić."
Z kieliszkiem w dłoni, wpatrywał się w noc, analizując każdy szczegół, każdą możliwość. Decyzje, które podejmował, były zawsze dokładnie przemyślane. I w przypadku Katherine, musiały być szczególnie ostrożne. To nie była tylko kolejna ofiara – Katherine była czymś więcej. Była wyzwaniem.
Szkolna stołówka jak zawsze była zapchana po brzegi, a ja nie mogłam się nadziwić, że tyle osób ryzykowało jedząc to, co tu serwowano. Naprawdę, wyglądało to jak jedzenie, którym można by nakarmić świnie, a nie ludzi. Kolejki po te „przysmaki" zdawały się ciągnąć bez końca. Zastanawiałam się, co powiedziałby doktor Lecter, gdyby miał okazję spróbować tego... „kulinarnego wyzwania." W myślach zaśmiałam się na ten obraz – Lecter siedzący w tej klaustrofobicznej stołówce z wymalowanym obrzydzeniem na twarzy. No, to by było coś!
CZYTASZ
Psychiatra - Zakończone ☑️
FanfictionKatherine - nastolatka, której życie zostało przewrócone do góry nogami po tym, jak jej ukochany ojciec trafił do więzienia. Pogrążona w depresji, pełna gniewu i rozpaczy, walczy z uczuciem osamotnienia. Jej emocjonalny świat staje się coraz bardzie...