- To nie tak, że Hermiona opuszcza zajęcia, Ron! - powiedział Harry szeptem ponad hałasem. Siedzieli w klasie OPCM ze Ślizgonami, czekając, aż pojawi się ich nowy profesor. Na początku uczty semestralnej nie było żadnego ogłoszenia o tym stanowisku, a miejsce, które Snape zajmował w zeszłym roku, wciąż było wolne na czele Wielkiej Sali.
- Pewnie jest chora, Harry. Po kolacji pójdziemy do niej sprawdzić, ale nie ma potrzeby wszczynania alarmu. Hej, myślisz, że jeśli nie wyznaczyli nowego profesora do prowadzenia zajęć, możemy dzisiaj skończyć szybciej?
Harry wyjął swoją książkę od OPCM z torby i rzucił ją na stół, otwierając ją na przypadkowej stronie, wyraźnie ignorując Rona. Jego najlepszy przyjaciel bywał czasami taki niedelikatny. Z Hermioną w żadnym wypadku nie było w porządku. Poza tym zawsze dawała im znać, jeśli nie przychodzi na zajęcia. To po prostu nie było w jej stylu.
- Harry, przepraszam. Ale tak naprawdę robisz coś z niczego.
- Może. - Powiedział, zamykając książkę z formującym się w jego głowie pomysłem. Szybko odsunął krzesło i skierował się na tył sali, szukając w szczególności jednego ucznia.
- Ehem ehem. - Odchrząknął, nieprzyjemnie przypominając sobie Umbridge. Ta próba przeszła niezauważona przez parę, której starał się zwrócić uwagę. Obrzydliwie ssali swoje twarze w ciemnym kącie pokoju, Pansy na biurku, a Malfoy stał między jej nogami.
- MAL-FOY. - powiedział Harry powoli i wyraźnie. Draco zdjął obie ręce z nóg Pansy i odepchnął ją od siebie. W najmniejszym stopniu nie wyglądała na zrażoną tym, że ją tak potraktowano.
- Odejdź Pansy, Potter najwyraźniej musi powiedzieć coś, co nie może czekać.
Wydymała się nieszczęśliwa, ale mimo wszystko zeskoczyła z biurka, mrugając do niego po raz ostatni, gdy podeszła do innego stolika kilka stóp dalej i zaczęła rozmawiać z Millicentą.
- Czego chcesz, Potter? - wycedził Malfoy, opierając się o biurko, które właśnie zajęła Pansy.
- Czy widziałeś dziś Hermionę? - Zapytał poważnie. Hermiona przy kolacji opowiedziała im wszystko o Malfoyu, który był drugim Prefektem Naczelnym, a Harry był równie zadowolony z sytuacji ze współlokatorem, jak ona.
- Nie mam jej na oku, po prostu z nią mieszkam. Co mnie obchodzi, co robi ta mała szlama? - Odpowiedział, delikatnie dotykając różdżkę palcami.
Harry nie przegapił tego ruchu. Wiedział, że Draco Malfoy był śmierciożercą. Zdawał sobie sprawę, że Hermiona mieszka z nim w bliskim sąsiedztwie, aby lepiej obserwować jego ruchy. Ale wiedział też, że Malfoy opuścił różdżkę w zeszłym roku, myśląc o odebraniu życia innej osobie. Wątpił, czy był w stanie poważnie zranić Hermionę; chciał tylko wiedzieć, czy Malfoy w ogóle ją widział.
- Uważaj na swój język, Malfoy. Chcę tylko wiedzieć, czy spotkałeś ją dziś rano w pokoju wspólnym.
- Nie widziałem jej od zeszłej nocy - uśmiechnął się złośliwie, jakby dzielił się ze sobą przyjemnym sekretem. - Była dla mnie raczej niegrzeczna i wcześnie poszła spać.
Harry odwrócił się, by odejść, mając dość obelg Malfoya wobec swojej przyjaciółki.
- Jestem prawie pewien, że wciąż jest w swoim pokoju, Potter, nigdy się nie boji. - wycedził Malfoy, siadając z powrotem na krześle, gdy McGonagall przeszła przez pokój, zamykając za sobą drzwi. Najwyraźniej będzie prowadziła zajęcia, dopóki nie znajdzie zastępstwa. Harry skinął raz Malfoyowi głową, po czym wrócił na swoje miejsce obok Rona z przodu.
CZYTASZ
Silver Eyes
Fanfiction- Tak mi przykro. - Znajomy głos przemówił ponownie. To wystarczyło, aby wybudzić mózg Hermiony z transu. Wystarczająco dużo, by otworzyć oczy i zobaczyć, jak dwoje cudownych srebrnych oczu znikają w ciemności. Tytuł oryginału: Silver Eyes Autor ory...