8.

845 25 5
                                    

- Założę się, że panna Granger zna odpowiedź.

Hermiona usłyszała swoje nazwisko i oderwała wzrok od okna, nie będąc już pogrążona w myślach.

- Och! Um... czy to był Ruch Reformacji Trolli z 1641 roku? - Hermiona odpowiedziała, niepewna, czy to właściwa odpowiedź.

Cała klasa umilkła i odwróciła głowy. Nawet Ron, o którym wiedziała, że ​​nie zwracał uwagi przez ostatnią godzinę, patrzył na nią dziwnie, z prawej strony.

- Nie, panno Granger. To nie jest właściwa odpowiedź. - powiedział profesor Binns, kierując się raczej szokiem niż zwykłą nudą.

Z tyłu klasy dobiegł głośny chichot i Hermiona odwróciła się na swoim miejscu i zobaczyła, jak Pansy Parkinson otwarcie się z niej śmieje wraz z kilkoma Ślizgonkami. Malfoy zapisywał coś na swoim pergaminie, ignorując jej istnienie. Profesor Binns szybko doszedł do siebie i wrócił do nudnego tonu wykładu.

- Wszystko w porządku, Miona? - Harry szturchnął ją z lewej strony, wyglądając na zmartwionego.

- Dlaczego nikt poza mną nie zna dobrej odpowiedzi, a kiedy ja podam jedną błędną odpowiedź, Ślizgoni muszą zwrócić na to uwagę całej cholernej klasy! - szepnęła Hermiona wściekle.

- Prawdopodobnie dlatego, że zawsze uważasz na lekcjach i zawsze znasz odpowiedź? - Domyślił się Harry. - Coś jest dzisiaj nie tak?

- Opuszczamy dziś Hogwart bez pozwolenia, żeby włamać się do niewiarygodnie dużego domu śmierciożerców, poszukać horkruksa i go zniszczyć. Tak, Harry, coś jest dzisiaj nie tak, więc ciężko mi jest zwrócić uwagę na wykład na temat reformacji jakiegokolwiek stworzenia.

Harry uśmiechnął się i położył uspokajająco dłoń na jej dłoni.

- Będzie dobrze, omawialiśmy plan tysiące razy. - Uścisnął lekko jej dłoń i puścił z powrotem, żeby udawać, że zwraca uwagę na wykład.

Hermiona odwzajemniła uśmiech, ale prawie natychmiast wróciła do patrzenia przez długie okno, które prawie nie emitowało światła słonecznego do środka, gdy gruba pokrywa chmur opadła na ziemię.
- Idealna pogoda na jej nastrój - pomyślała gdy na zamek zaczęły padać małe kropelki deszczu.

Właściwie zamierzali to zrobić. Po całym miesiącu planowania zamierzali to zrobić. Byli tak pewni siebie zaledwie tydzień wcześniej, kiedy siedzieli w pokoju Hermiony i przeglądali plany.

- W porządku, Hermiona musi wykonać pierwszy taniec na balu z Malfoyem, ale kiedy to się skończy, wymkniemy się z wielkiej sali. Następnie upewniamy się, że nikt nie idzie za nami i przechodzimy przez posąg gargulca, idąc przez tunel do Hogsmeade. Kiedy będziemy w Miodowym Królestwie, aportujemy się. - powiedział Ron, leżąc na posłanym łóżku Hermiony, wpatrując się w sufit w skupieniu.

- Dobrze. Masz zdjęcie Hermiona? - powiedział Harry patrząc z podłogi, na której siedział.

- Tak, tutaj. - powiedziała Hermiona, podchodząc do swojej komody i otwierając szufladę. Po kilku sekundach przeglądania ubrań udało jej się wyciągnąć czarodziejskie zdjęcie. Przedstawiało młodszego Draco Malfoya stojącego przed dużym dworem ze swoją miotłą do quidditcha przerzuconą przez ramię. Nie uśmiechał się, ale nie było to rzadkie. Oderwała oczy od jego twarzy i przewróciła zdjęcie.

- Draco Malfoy, lat 13, Malfoy Manor, Cotswolds, Anglia - przeczytała Hermiona na odwrocie zdjęcia, które znalazła w starym Proroku Codziennym w archiwum biblioteki. - Ron, będziesz się z nami aportować, prawda? - Zwróciła się do niego grzecznie i bezpośrednio, tak jak robiła to przez ostatni miesiąc, aby pozbyć się niezręcznej sytuacji, w jaką ich postawił podczas pierwszego tygodnia po przyjęciu.

Silver EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz