ROSE
Mam już podjąć ruch ostateczny, ale słyszę swoje imię. Odwracam się z przerażeniem w oczach i widzę Ashtona. Jestem w szoku! W takim momencie!? Serio!?
- Co robisz!? Chcesz się zabić!?- pyta podnosząc lekko ton. Widzę na jego twarzy lekką troskę, zakłopotanie i... I nie wiem co dalej. To mieszanka chyba wszystkich emocji jakie istnieją. Jak to możliwe? Ten człowiek jest dziwny.
- N-nie mam już po co żyć- szeptam zgodnie z prawdą. Nadal szlocham- nikt mnie nie kocha, nawet rodzice choć wiem, że nigdy mnie nie kochali, to nie spodziewałam się, że są zdolni zrobić coś takiego- wymamrotałam. Nie wiem dlaczego mu to mówię. Z resztą to nie istotne. Tak to jest już mój koniec a on tak jak szybko o mnie pomyślał, tak szybko zapomni. Z resztą jak każdy. Mam całe mokre policzki a Ashton zaczął podchodzić bliżej- nie podchodź- rozkazałam a on się zatrzymał. Nie może mi przeszkodzić. Tak samo mnie nie powstrzyma przed zrobieniem tego co zamierzam. Po co żyć jeśli nie możesz korzystać z wolności?
- Nie rób tego, proszę Cię- no nie wierzę, Ashton mnie prosi o takie coś. Ja już podjęłam decyzję i jej nie zmienię. Nie teraz. Widzę, że jednak chodź mu nie zależy coś go trzyma- samobójstwo nie jest rozwiązaniem.
- Wiem, ale moje życie i tak już nie ma sensu- spojrzałam w jego oczy. Ostatni kolor tęczówek jaki zobaczę przed śmiercią i zapamiętam to będą jego... Oczy koloru zielonego, oczy przypominające szmaragdy. Uśmiechnęłam się smutno- wolę już umrzeć niż żyć w taki sposób, do którego mnie zmuszą- nie mam zamiaru żyć na czyiś skandalicznych, nieludzkich zapewne warunkach. Po tym Parkerze już widać, że jest psycholem. Hilton i tak zapomni kiedyś słowa wypowiedziane przeze mnie w tym właśnie momencie.
- Do czego Cię zmuszą?- robi się ciekawski. Interesuje go to i nie ustępuje.
- I tak nie zrozumiesz- westchnęłam- muszę to zrobić- odparłam głośno a mój płacz słychać naokoło. Nie cofnę się już przed tym krokiem. Tego wszystkiego jest za dużo. Nie powinnam uciekać i się poddawać, ale cóż... Ja to ja. Jeśli nie trafię do piekła po śmierci, to trafię do niego nadal żyjąc, a to piekło to będzie właśnie ten świat.
Puściłam jedną rękę. Nie mogę się cofnąć. Waham się, myślę nad konsekwencjami, za i przeciw i nadal nie jestem pewna, ale po chwili to się dzieje... Puszczam barierkę i lecę w dół z zawrotną prędkością. To koniec.
- ROSE!- usłyszałam jak krzyknął moje imię. Z jego ust ono brzmi pięknie. Może przynajmniej ten głos zapamiętam w niebie bądź piekle.
Lecę w dół i lecę, dziwne uczucie. Wiem, że to koniec i gdy jestem już prawie przy końcu czuje mocny wiatr i stalowy uścisk na talii. Słyszę machnięcie czegoś dużego i jestem już prawie w wodzie. Zabiłabym się, ale coś albo ktoś mnie powstrzymał. Nic nie widzę przez łzy. Ten ktoś lub coś jest za mną i napiera na moje plecy. To chyba sylwetka mężczyzny. Dosłownie wisimy w powietrzu a słychać tylko delikatny szum wody, bicie mojego serca, przyspieszony oddech i trzepot... Skrzydeł!? Japierdole! Wiem! To anioł! Zstąpił z niebios aby mnie ocalić. Ale po co?
Lecimy po chwili w górę. Mimo wszystko jestem przerażona. Nie widzę za sobą nic, a ta niewiedza mnie przeraża. A jak to nie anioł a diabeł? Diabeł ma skrzydła? Moja wyobraźnia jest niemożliwa. Trzęse się ze strachu i nie mogę się uspokoić. Nie czuję nic pod nogami, właśnie lecę w powietrzu! To nie jest normalne! A może ja już nie żyje? Zaczyna się moje życie po śmierci?
Lecimy nad jakąś polaną, na którą po chwili zlatujemy. Opadamy na ziemię, ta osoba mnie odwraca i niemal mdleję. Kręci mi się w głowie, słabo mi. Przede mną stoi... Dobry Jezu... Ashton! O- on ma... Japierdole! On jest aniołem czy co!? Przytula mnie do siebie mocno, co mnie w chuj dziwi.
CZYTASZ
Ocal Mnie!
Novela JuvenilJak każda kobieta mogła dostać anioła albo diabła... cóż ona dostała oba. #*# ,,- O co Ci chodzi?- spytała cicho podnosząc się z trawy do pozycji siedzącej. - Wyjawiłaś im mój sekret! Kurwa ja Ci życie ocaliłem! - Ja Cię o to nie prosiłam...