- Pani Blossom - odezwała się Veronica Lodge szefowa.
- Tak, pani Lodge? - spytała się Cheryl.
- Dziś siada pani w samolot, ponieważ jutro jest bardzo ważny pokaz - odezwała się po chwili szef.
- O MÓJ BOŻE NAPRAWDĘ?! - krzyknęła ucieszona rudo włosa, dla niej jest to Marzenie, oznacza to Odrazu też awans w dużej skali.
- Tak, ale jutro o 8 jest samolot, niech pani wraca do domu - powiedział czarno włosa i odeszła.
Więc nasz Rudo włosa piękność, wróciła do domu i zaczęła się pakować na wyjazd. Kiedy to zrobiła położyła się spać
( kilka minut przed wyjazdem )
Dałam mój paszport i wszytko to co jest potrzebne żeby wziąć i pojechać. Kiedy wkońcu usiadłam w samolocie w strefie bogatszej, zwróciłam uwagę na detale, więc od razu zauważyłam, jak chaotyczna, a w tym chaosie uporządkowana była przestrzeń, w której przyjmowała. Wszystko było w klimacie Dalekiego Wschodu – trochę Syjam, odrobinę Chin i Indii. Podobało mi się to wnętrze. Sama pani stuardessa też wyglądała na przyjazną kobietę. Urocze usta, lekko podkreślone różem, niewielki, zadarty nosek i duże, brązowe oczy. Czarne, lśniące włosy spięła w kok, przetykany pałeczkami.- Dzień dobry jestem Antoinntte Topaz dla przyjaciół Toni, dziś będę pani stuardessą.
- Dzień dobry pani Topaz, mam na imię Cheryl Blossom
- Może porozmawiamy?
- No dobrze pani Topaz.
Zaczęłyśmy rozmawiać na tematy związane z pracą i nie tylko.
Widziałam, jak mi się przyglądała, jak błądziła spojrzeniem po mojej twarzy, ale i ciele. Myślałam po prostu, że mnie ocenia całościowo. W końcu moja atrakcyjność również wpływa na psychikę. Do tego ubrałam się biznesowo – mocno ściśnięty biust w białej bluzce z głębokim dekoltem, a tyłek opinała ołówkowa spódnica.
Patrzyła na mnie przez chwilę.
– Miała pani relacje intymne z kobietą?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Pokręciłam głową, że nie. Jednocześnie… coś we mnie wezbrało.
– A to ważne?
– Cóż. Jeśli pani tak poważnie podchodzi do kwestii wyglądu, a mężczyźni nie są w stanie przebić przez tę barierę… może kobieta dostrzeże pani osobę, a nie tylko opakowanie?
Przesiadła się obok mnie. Twarz miała szczupłą, układała się w delikatny odwrócony trójkąt. Jej oczy wyglądały na jeszcze większe. Ściągnęła krawat patrząc spod wachlarza rzęs prosto w moje źrenice. Świdrowała mnie spojrzeniem tych błękitnych oczu, jakby mnie hipnotyzowała.
– Może pani powinna spróbować… i emocjonalnie, i fizycznie związać się z jakąś kobietą… – położyła dłoń na moim udzie, a ja zesztywniałam. To, co wzbierało we mnie, zaczęło rozlewać się gorącem po całym ciele – nogach, dłoniach, brzuchu… tam na dole również.
– N-nie… nie wiem. Może i ma pani rację – odpowiedziałam.
– Wie pani… zwykle tego nie robię – wyjęła pałeczki z koka. Rozpuściła włosy, które zafalowały. Wokół roztoczył się zapach jaśminu. Słodki i zniewalający – ale pani potrzebuje wyjątkowej pomocy.
Jej dłoń pomknęła w górę mojego uda, pod spódnicę. Poczułam jej palce na moich majtkach.
– Co pani robi? – gardło miałam ściśnięte, ale uda się powoli rozszerzały.
– To element podróży – uśmiechnęła się. Było w tym coś fałszywego. Ale pocałunek, jakim obdarowała mnie po chwili, był w zupełności szczery.
Uległam jej szybko, pozwalając na to, by jej długie smukłe palce wślizgnęły się wpierw w moje majtki, a potem w moją mokra cipkę . Tak samo, jak jej język zaczął przeciskać się między naszymi wargami. Całowała mnie mocno, zachłannie. Jaśmin świdrował mój nos i umysł, a jej palce wprawnie rozpieszczały moją łechtaczkę i cipkę.
Westchnęłam, gdy poczułam, jak drugą dłonią zaczęła rozpinać moją koszulę. Patrzyłam na nią. Z niedowierzaniem, ale i coraz większym podnieceniem. Chwyciłam za jej pierś przez materiał. W porównaniu z moim miała niewielki biust, ale wyraźnie jędrny. Drugą dłonią zagarnęłam jej włosy, chwyciłam za tył jej głowy i przyciągnęłam do siebie. Teraz to ja ją całowałem. Mocno i zachłannie.
Pozbyłyśmy się ubrań. Siedziała tak, że nasze uda się krzyżowały, ocierając się o cipki. Była bardzo wilgotna, a jej sutki mocno sterczały. Podobnie zresztą jak moje. Wzdychałyśmy cicho, czerpiąc z tej chwili tyle, ile się dało. Wiedziałyśmy, że po drugiej stronie drzwi prawdopodobnie pilot samolotu, ale nie to było teraz najważniejsze. Pieściła moje ciało dłońmi, ja zaciskałam swoje na jej filigranowym tyłeczku. Poruszała się tak, jakby była małym płomykiem świecy – z gracją, zmysłowo… a przede wszystkim roztaczając swoje gorąco.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Opanowała głos, przytrzymując się moich ramion.
– Proszę jeszcze chwilkę poczekać! – zawołała i spojrzała mi w oczy – A z panią będę musiała się umówić na dodatkowe podróże … po godzinach.
Patrzyłam na nią, rozpalona. Niespełniona. Ale chętna jak nigdy. Pokiwałam skwapliwie głową.
—————————————————————————
ZlodziejCmentarzy może być?, trafiłam w gust?
A wam jak się podoba?
Życzę wam miłego czytania
Psss jak wam się podoba?