Betty puka do drzwi i słyszy niski głos: „wejdź”. Otwiera drzwi do jego gabinetu. Książki starannie wypełnione na półkach, w całości na jednej ścianie. Drugie okno było pokryte odblaskowym szkłem, dzięki czemu można było widzieć tylko z zewnątrz. Pośrodku stało biurko, na którym siedzi profesor Jones z czerwonym długopisem wirującym w dłoni, podczas gdy drugą trzyma kartkę studenta. Unosi głowę znad biurka z rozbawionym wyrazem twarzy.
– Pani Cooper , spodziewałem się pani dopiero jutro.
– Wiem, przepraszam – mówi Betty , ociągając się przy drzwiach, – ale pracuję nad pisemnym projektem poza zajęciami i chcę poznać pańską opinię na jego temat.
Profesor Jones odkłada pióro i papier i przechyla głowę na bok. – W końcu przychodzi po pomoc zamiast kłócić się o ocenę.
Betty zwęża się i przewraca oczami. – To sposób, w jaki pan formułuje egzaminy. Są mylące. Może gdyby uczęszczał pan na zajęcia z gramatyki, uczniowie dostaliby lepsze oceny.
– A może, gdyby moi uczniowie zwrócili uwagę na odczyty, byliby w stanie odróżnić aktywność półkul mózgowych opartych na współpracy i rywalizacji.
– Okej, to był jedyny raz, kiedy zasnęłam, próbując uczyć się do pańskich zajęć, proszę przyznać, że przynajmniej próbowałam.
Profesor Jones uśmiecha się i odchyla z powrotem na swoje krzesło, z rękami za głową i błyszczącymi oczami. – Więc co to za tajny projekt pisemny?
Betty wchodzi do gabinetu i stawia torbę tuż obok swojego krzesła, siadając naprzeciwko profesora. – Jest to przegląd literatury na temat różnych mechanizmów radzenia sobie ze stresem akademickim, jakie stosują studenci. Skupia się na mechanizmach nieprzystosowawczych i sposobach odstraszania studentów od nich – sięga do torby i wyciąga teczkę. To zszyty stos papieru, na którym są zachowane akapity.
– Zobaczmy, czy udało ci się nauczyć czegoś na moich zajęciach z neurobiologii poznawczej – uśmiecha się, biorąc od niej teczkę. Wyciąga pióro i kładzie stopy na biurku, nie zważając na zszokowaną twarz Betty .
– Będziesz po prostu kładł stopy na biurku, kiedy jesteś z uczniem? – pyta z obrzydzeniem Betty .
– Moje biuro, moje zasady – odpowiada szybko profesor Jones . Zaczyna krążyć i pisać na marginesach jej papieru. Kiedy redagował jej artykuł, nie mogła nie zauważyć, że jego biała koszula napina mu muskularną klatkę piersiową. Jego podwinięte rękawy uwydatniały mięsień ze sznurka owinięty wokół jego przedramion, z żyłami wijącymi się w dół. Zawsze przyznawała, że profesor Jones jest atrakcyjny, ale zawsze odrzucała tę na wpół rozwiniętą myśl. Podczas studiów licencjackich skupiała się na próbach dobrego radzenia sobie z profesorem, dowolnym profesorem, aby pomóc jej dostać się do szkoły wyższej. Profesor Jones był jednym z nielicznych profesorów, którzy nawiązali bliskie stosunki z Betty , prowadząc ją przez ten proces
– Betty – profesor Jones odkłada kartkę na biurko i wzdycha. – Znasz już podstawy tego artykułu, ale jest tam okropna ilość błędów ortograficznych i składniowych. Jest też dużo przeskakiwania między pomysłami. Czy przynajmniej sprawdziłaś go, zanim poprosiłaś o moją opinię?Nie, bo myślałam, że będziesz zmęczony po nauczaniu trzech lekcji z rzędu i zamiast tego skrytykujesz moje argumenty, – myślała Betty . – Miałam taką nadzieję, że przeczytasz to i zamiast tego upiekszysz treść.
– Nie rozumiem treści, jeśli mój mózg przez dwadzieścia minut wykonuje mentalny Tetris, próbując rozszyfrować jedno zdanie – mówi, odchylając się do tyłu i kołysząc na krześle.
Betty krzyżuje ramiona na piersi i spogląda w dół na podłogę. – Czy mógłbyś obniżyć swoje standardy na jedną sekundę i proszę, pomóż mi napisać? – Mruczy pod nosem.