1

29.9K 1.1K 49
                                    

#poprawiony



 — Lily! — usłyszałam zniecierpliwiony głos mamy dobiegający z dołu.

Ostatni raz obejrzałam się za siebie. Omiotłam wzrokiem puste pomieszczenie, w którym unosił się jedynie kurz. Oderwałam ostatnią fotografię znajdującą się na ścianie, przedstawiającą bruneta uśmiechającego się beztrosko, który trzymał mnie w ramionach. Nasze ostatnie zdjęcie – pomyślałam.

Spięłam długie włosy w wysoki kucyk, zarzuciłam torebkę na ramię i chwyciłam za ostatnie bagaże pozostawione na podłodze. Niewzruszona opuściłam pokój, który przez ostatnie dwa lata należał do mnie. Wreszcie nadszedł wyczekiwany moment, kiedy mogłam opuścić to znienawidzone miejsce. Byłam pewna, że nigdy za nim nie zatęsknię.

— Ile można na ciebie czekać, dziewczyno?! — uniosła się mama, kiedy dostrzegła mnie na schodach.

Stała w korytarzu z założonymi na piersiach rękami, rozdrażniona tupiąc nogą w posadzkę. Nawet podczas przeprowadzki musiała wyglądać perfekcyjnie. Niebotycznie wysokie szpilki, krótka sukienka podkreślająca jej zgrabne nogi, idealnie zakręcone włosy opadające kaskadami na ramiona oraz masa złotej biżuterii – coś czego nawet w taki dzień nie mogła sobie odmówić.

— Przez ciebie nie dojedziemy na czas — przewróciła oczami i nałożyła kolejną warstwę błyszczyku na usta.

Minęłam ją, ruszając prosto do samochodu. Wsiadłam do środka i obserwowałam z niedowierzaniem, jak targała za sobą walizki w wysokich obcasach. Była po prostu niemożliwa.

Zmachana dołączyła do mnie, od razu włączając radio. Zaczęła śpiewać tekst wesołej piosenki z lat dziewięćdziesiątych, aż zaczęłam zastanawiać się jak uda mi się znieść w ten sposób trzy godziny drogi.

Kiedy już pomyślałam, że spróbuję zasnąć, by uniknąć rozmowy z rodzicielką w mojej głowie pojawił się obraz radosnego chłopaka ze zdjęcia. Bez chwili namysłu wystukałam na klawiaturze telefonu numer, który od bardzo dawna znałam na pamięć.

Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie a fala gorąca zalała moje ciało. Obawiałam się, że nie odbierze, albo co gorsza rozłączy się jak tylko usłyszy mój głos. Dwa lata to szmat czasu i już pewnie dawno nie miał mojego numeru...

Minęło kilkanaście sekund, które w tym momencie zdawały się wiecznością, kiedy w słuchawce usłyszałam znajomą chrypkę.

— Słucham?

Nie potrafiłam wydobyć z siebie chociaż jednego słowa. Zniecierpliwiony głos zapytał ponownie.

— Matt, to ja, Lily — powiedziałam cicho.

Usłyszałam, jak chłopak nerwowo wciąga powietrze, a w słuchawce zapada cisza.

— Lily? – odezwał się wreszcie. – Boże, Lily to naprawdę ty?

— Przepraszam, że nie dawałam znaku życia, wszystko się skomplikowało.

— Nie przepraszaj, mała — powiedział smutno.

Mimowolny uśmiech zawitał na mojej twarzy, gdy usłyszałam, że nazwał mnie tak jak kiedyś.

— Wszystko ci wyjaśnię. Jestem w drodze do Londynu.

Impossible 🚬 (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz