18

15.4K 842 217
                                    

— Chyba sobie żartujesz — parsknęłam.

— Przestań być ciagle na „nie". Chcę sprawdzić, czy dobrze całujesz — rzucił mi wzywanie.

Poruszył sugestywnie brwiami, na co przewrócił oczami.

Odpalił papierosa i wziął go między wargi, po czym mocno się zaciągnął. Przysunął się bliżej mnie i — trochę mnie tym zaskakując — wplótł palce w moje włosy od strony karku, a następnie przyciągnął mnie zdecydowanie do siebie, nie dając mi tym samym nawet czasu do namysłu. Wydmuchał dym w moje usta, który w całości wciągnęłam, a następnie przywarł do mnie wargami.

Całował naprawdę dobrze, choć był w tym niezwykle dominujący. Jego usta ku mojemu zaskoczeniu były naprawdę miękkie i niesamowicie kontrastowały z zimnym kolczykiem w języku. Było to dla mnie coś nowego, ponieważ nigdy nie miałam do czynienia z mężczyzną o takim rodzaju piercingu.

Dźwięk mlaśnięć roznosił się w powietrzu, a po mojej skórze przeszedł dreszcz. Zdecydowanie nikt mnie jeszcze tak nie całował.

Po kilku sekundach odsunął się ode mnie z usatysfakcjonowanym uśmiechem.

— Całkiem nieźle — kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze, wycierając z niej resztkę swojej śliny.

Potem jakby nic dokończył swojego papierosa.

A ja nadal byłam lekko roztrzęsiona.

— Opowiedz mi o tym jak pracujesz — powiedziałam, majtając lekko nogami zwisającymi zza granicy dachu przyglądając się swoim paznokciom. — Nie martwisz się, że trafisz do więzienia? Ile lat to robisz?

— Nie trafię — wzruszył ramionami.

— Nie masz takiej pewności. Skoro potrafili aresztować cię w środku nocy, to policjanci muszą wiedzieć coś na twój temat. Możliwe, że jesteś obserwowany, a oni czekają tylko na moment, kiedy podwinie ci się noga...

— Ktoś po prostu zaczął sypać — przewrócił oczami. — Gliniarze musieli go złapać, obiecali mu krótszy wyrok za nazwiska. To się zdarza. Policja w tym samym czasie aresztowała poza mną jeszcze dwóch dilerów. Nie zdążyli pozbyć się dragów jak ja, więc będą sądzeni. Ja mam szczęście — wyrzucił przed siebie niedopałek. — Już przez trzy lata.

— W pewnym momencie szczęście się skończy — odparłam.

— Nie mam nic do stracenia — mruknął.

Jak można nie mieć nic do stracenia? Przecież my mówimy o spędzeniu kilku dobrych lat w więzieniu!

Nie odważyłam się jednak dopytać o tą kwestię.

— Za to mam zajebiste zarobki. Nawet nie wiesz ile potrafię zarobić w przeciągu miesiąca.

Potrafiłam sobie wyobrazić jakie były to sumy. Jego samochód był naprawdę drogi.

— Twoja rodzina tego nie zauważa?

Zmarszczył brwi.

— Mama myśli, że dostaję pieniądze od ojca — powiedział z irytacją. — Jesteś zbyt ciekawska. To wkurwiające.

Przewróciłam oczami. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który podpowiadał, że za pięć minut wybije godzina, kiedy zamykają całą galerię.

— Musimy już wracać — odwróciłam wyświetlacz w jego stronę.

— Nie. Specjalnie czekamy, aż zamkną — jakby nigdy nic położył się na czarnym podłożu.

Impossible 🚬 (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz