Minął prawie tydzień, od wyjścia do klubu z Molly, zakończonego nieplanowanym finałem w kinie. Przez te kilka dni ani razu na swojej drodze nie napotkałam Nialla. Najprawdopodobniej odpuścił sobie chodzenie do szkoły, albo był to po prostu czysty przypadek, że całkowicie się mijaliśmy.
I może rzeczywiście nie udało mi się go spotkać, aczkolwiek przed oczami widziałam go bez przerwy. Wiedziałam, że nie uda mi się ominąć konsekwencji swoich czynów. Niall za nic nie chciał opuścić mojej głowy.
Śnił mi się kilkukrotnie. Za każdym razem z tym błyskiem w oku i zawsze w scenerii prosto z łazienki kina.
Tamtej feralnej nocy, zaraz gdy wysiadłam z taksówki dostałam od niego sms'a:
"W moich najbardziej sprośnych wyobrażeniach nie prezentowałaś się tak dobrze, jak dziś. Obawiam się, że właśnie uzależniam się od nowego narkotyku..."
Czytałam tę krótką wiadomość chyba ponad sto razy. Wracałam do niej każdego dnia i za każdym razem, tak samo jak po pierwszym przeczytaniu byłam podobnie zdumiona. Pozostawiłam ją jednak bez odpowiedzi, nie potrafiąc w sobie zebrać tyle odwagi, by chociaż wysłać emotikonę.
Dzisiaj był czwartek, a dokładniej wybiła godzina końca zajęć. Słońce świeciło jak nigdy w Londynie, pozwalając, bym ubrała na siebie jedynie zwiewną sukienkę i ramoneskę. Szłam przez parking w poszukiwaniu samochodu Matta, niosąc pod pachą podręcznik od francuskiego, ponieważ miałam do napisania sporej długości esej, ale nawet to nie było w stanie zepsuć mi nastroju. Wystarczyło mi kilka promyków słońca dotykających moją skórę, bym odczuła wpływ endorfin. Mało tego, idąc za namową Nathana i jeszcze kilku kumpli Matta zapisałam się na casting do drużyny cheerleaderek. W końcu musiałam wreszcie wybrać jakieś dodatkowe zajęcia, a nic poza tym nie wydawało się ciekawe. Jako dziecko chodziłam na akrobatykę (mojej matce zależało, bym od najmłodszych lat miała do czynienia ze sportem żebym "nie była grubym dzieckiem"). To dawało mi teraz spore szanse. Casting miał odbyć się dzisiaj na sali gimnastycznej, ale nie czułam najmniejszego stresu.
Delektowałam się uczuciem ciepła na twarzy, przez padające na nie promienie, gdy usłyszałam nawoływanie mojego imienia przez cienki, piskliwy głos.
Na końcu parkingu dostrzegłam szaleńczo-wymachującą do mnie Molly w towarzystwie Travisa oraz znajomo wyglądającego bruneta o egzotycznych korzeniach. Szybko przypomniałam sobie, że poznałam go na domówce w domu Harry'ego. Jako jeden z niewielu był na mnie niezwykle uprzejmy. Jak mu było na imię... Zack? Zed?
- Heeej! - pisnęła dziewczyna i błyskawicznie objęła mnie swoimi niewielkimi, drobnymi ramionami, gdy tylko zdążyłam do nich podejść. - Zayn od razu rozpoznał cię w tłumie - odparła entuzjastycznie.
Ah, czyli jednak na imię mu Zayn.
Brunet wyszczerzył swoje idealne, białe zęby, gdy rzuciłam mu spojrzenie.
- Miło cię znowu zobaczyć.
- Mi również. Szkoda, że i tym razem nie możesz popisać się swoimi barmańskimi sztuczkami - zażartowałam.
- Dopiero wyszłaś ze szkoły, a ty już myślisz o alkoholu? - roześmiał się.
Wystawił w moją stronę paczkę papierosów. Poczęstowałam się jednym, za co mu podziękowałam. Szybko otrzymałam również zapalniczkę.
Wywiązała się krótka rozmowa. Molly wspomniała, że Travis z Zaynem przyjechali ją odebrać, bo akurat Zayn kończył o podobnej porze swoje zajęcia.
- Gdzie chodzisz do szkoły? - zapytałam Zayna.
- Na Nothing Hill - wyprzedziła Zayna, Molly z uznaniem w głosie.
CZYTASZ
Impossible 🚬 (w trakcie korekty)
Fanfiction(Edytuje stare rozdziały i publikuje od nowa!) Lily Collins, nastolatka z deszczowego Londynu pragnie zapomnieć o przeszłości. W tym celu postanawia wszystko w swoim życiu zmienić, nawet szkołę. Jedyne co musi robić to po prostu nie wpakować się zno...