19

12.8K 783 110
                                    

Stałam przy szkolnej szafce, wyciągając z niej podręcznik do algebry, gdy dostałam sms'a od Molly.

Molly: Hej, masz jakieś plany na wieczór?

Lily: Miałam zamiar dokończyć projekt na francuski, który mam na poniedziałek

Trzymając w ręku telefon trzasnęłam szafką i z podręcznikiem pod pachą zaczęłam iść w stronę sali, w której za moment miała odbyć się lekcja algebry - najbardziej znienawidzony przedmiot, przez większość uczniów. Może i dałoby się go jakoś znieść, gdyby nie uczyła go kobieta, która zdecydowanie od dziesięciu lat powinna być na emeryturze, a każde słowo które wypowiada brzmiało jak konanie.

Molly: Jest piątek, masz na to cały weekend, dziewczynoo!

Molly: Nie wolałabyś zamiast tego wybrać się ze mną do Pallas?

Lily: Pallas?

Zmarszczyłam brwi.

Nigdy nie słyszałam o tym miejscu.

Może i nie było mnie dwa lata w Londynie, ale jak mogłam być aż tak w tyle?

Moje totalne zapatrzenie w telefon sprawiło, że wpadłam na przypadkowego chłopaka, który szedł z naprzeciwka. Nie odmówił sobie wygłoszenia głodnego komentarza ma mój temat.

Ta szkoła była pełna gburów.

Molly: To klub na Soho. Naprawdę nigdy tam nie byłaś?

Lily: Nie.

Przed wyprowadzką byłam trochę za młoda na kluby. W Anglii wpuszczają tam jedynie pełnoletnich. Zdarzają się tacy, którzy podrabiają dowody, jednak ja nigdy się w to nie bawiłam. Na samą myśl, że ktoś mógłby rozważać prawdziwość dokumentu, którym się legitymowałam miałam skurcze żołądka.

Molly: To tym bardziej musisz się tam ze mną wybrać! Szczególnie, że nie spędziłyśmy zbyt wiele czasu razem na ostatniej imprezie. Trochę się spiłam, przyznaję.

Molly: Co o tym myślisz? Tylko my dwie, żadnych zbędnych facetów.

Na początku byłam sceptycznie nastawiona do jej pomysłu, mając na uwadze okoliczności ostatniej imprezy, jednak zapewnienie, że będziemy tam tylko we dwie całkowicie mnie przekonało. W końcu był weekend, a ja i tak bym spędziła ten wieczór czytając książkę lub leżąc przed telewizorem.

Lily: Okej, gdzie się spotkamy?

Molly: Proponuję na miejscu. Mieszkamy na dwóch oddzielnych końcach miasta.

Molly: PS. Załuż jakąś seksowną kieckę. Roi się tam od fajnych facetów!

***

— Wróciłam! — krzyknęłam, w momencie, gdy zatrzasnęłam nogą frontowe drzwi domu.

— Świetnie, a ja właśnie wychodzę — odpowiedziała moja matka beznamiętnym tonem przechodząc w swoich dwunastocenymetrowych szpilkach z gabinetu, do przedpokoju. — Muszę być za kilka minut w biurze.

Impossible 🚬 (w trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz